-Sto lat! Sto lat! Niech żyje, żyje nam! Sto lat! Sto lat! Niech żyje, żyje nam! Jeszcze raz! Jeszcze raz! Niech żyje, żyje nam! A kto? IRIS!- Wykrzyczała rodzina. Wysoka dziewczynka stała tuż przy torcie z wielkim uśmiechem na wąskich ustach. Była małomówna, dlatego kiedy podszedł do niej tata zachichotała tylko.
- Wszystkiego najlepszego kochanie.- Objął pierworodną córkę i lekko pocałował w głowę.- Będziesz kroić.- Wręczył jasnowłosej dziewczynce nóż.-Ale najpierw zdmuchnij wszystkie świeczki, nie może zostać ani jedna, inaczej przez cały rok będziesz miała pecha.- Puścił jej oczko.
- Ustawiamy się do zdjęcia, tata ustawi obiektyw i wszyscy pomachamy do aparatu. - Norma Clay podeszła do trójki dzieci w różnym wieku. Na środku stanęła Iris, tuż po jej prawej na stołku Lola, a po lewej mały Richard ledwo dosięgał do stołu.
- Lola, puść brata na stołek, żeby go było widać. Normo odrobinę w lewo... O tak. Idealnie!- Mężczyzna ustawił obiektyw aparatu na rodzinę i stanął tuż przy żonie za dziećmi, obejmując kobietę ramieniem.
- Za chwilkę wszyscy na trzy-cztery powiemy ser. Tak Iris?- powiedziała pani Clay.
- Tak.- Głosik miała cienki, sympatyczny.
- Trzy..- zaczęła mama- cztee.. ry!
- SER!!- Krzyknęli wszyscy, a najgłośniej mały Richard.
- Wsystkiego najlepsego Iri!- Chłopiec przytulił nogi najstarszej siostry.- Nabies duuuuuuzio tlenu do płucek, musis wsystko zdmuchnąć!
Jedenastolatka napełniła policzki powietrzem, po czym skierowała podmuch na świecące ogniki. Zgasło wszystkie 10 świeczek. Ostatnią Iris zgasiła pośpiesznie jednym podmuchem, przysporzonym głośnymi oklaskami i kolejnym zdjęciem.
- Ja tes chcę! Tata, tata, ja tes mogę?- Clay uśmiechnął się ciepło w stronę syna. Z kieszeni wydobył zapalniczkę, żeby na nowo zapalić 5 świeczek.- Taak!- Wykrzyknął radośnie i zdmuchnął wszystko za jednym razem. Nicholas ponownie zapalił ogniki, tym razem 9.
- Lolu.- Zachęcił drugą córkę ruchem ręki. Dziewczynki były do siebie bardzo podobne, obie miały jasne włosy, zielone oczy, a jedyną i zasadniczą różnicą były wizje, jakich doznawała Iris. Kiedyś podejrzewali, że ich młodsza córka także doznaje wizji, tylko że we śnie, jednak do tej pory żaden z nich się nie spełnił.
- Chyba już pora, aby nasza jubilatka otworzyła prezenty. Co o tym myślicie?- Spojrzał bokiem na rodzinę.
- To bardzo dobry pomysł- przyznała Dolores.
- Tata, tata!
- Słucham cię, Richard.- Ukucnął przy dziecku.
- Opowiedz swoją opowieść, tak jak na urodzinach mamy, tylko se o Iris.
- Hmm..- Clay spojrzał na żonę znacząco, na co ta pokiwała głową.- No dobrze. Siadajcie na kanapie, zamknijcie oczy. Ty też Lola, nie można podglądać.- Odchrząknął, stając na środku i patrząc ukochanej Normie w oczy zaczął.- 30 listopada 11 lat temu tuż o świcie najpierw zobaczyłem małą dziewczynkę, a następnie na świecie pojawiła się mała główka z kępką gęstych loczków na samym czubku..
- To była Iris!- przerwał wypowiedź mężczyzny.
- Dick. Nie ładnie tak przerywać- pouczyła malucha mama.
- Tak, to była wasza siostra. Była taka malutka i tak głośno krzyczała, kiedy lekarze wyjmowali ją z brzuszka mamusi.
- A mama a rodzenie boli?- Norma zachichotała cicho, targając jasne włosy synka.
CZYTASZ
Bluebell
Ciencia FicciónRok 2100. Gatunkowi płci żeńskiej grozi wyginięcie, a ludzie dążą do tworzenia potomków za pomocą syntetycznie wyprodukowanych komórek jajowych lub plemników. Dążą do możliwości posiadania dzieci bez pomocy drugiej połówki. Prace nad projektem trwaj...