Dochodziła 2 nad ranem 12 marca 2109 roku, kiedy opuścił klub, jeden z najgłośniejszych w całej Francji. Ostatkiem sił zatoczył się pijany do furtki. A przynajmniej taki miał zamiar, widział potrójnie, nie, poczwórnie i w różnych kolorach. Obraz rozjeżdżał się we wszystkich kierunkach i Ron był już bardziej niż pewny, że w jego szklance nie znajdował się tylko alkohol. Brązowe oczy zamgliły się ostro i 14latek poczuł jedynie mocny uścisk, a następnie lekkie uszczypnięcie na odkrytych ramionach.
- Brać chłopaka! O tak, idealnie, pięknie..- Mocno naznaczona twarz bliznami wykrzywiła się w demonicznym uśmiechu. - Alano, ty stary pijaku, przydaj się w końcu na coś i trzymaj go!- Krzyknął w stronę wspólnika.
Oblizał apetycznie usta, popychając stanowczym ruchem ręki żelazną furtkę. Z wyciągniętym przed siebie pistoletem zastukał pięścią do drzwi. Głośny huk rozległ się w momencie, kiedy człowiek z twarzą pokrytą bliznami nacisnął na spust pistoletu i uwolnił ołowianą kulkę. Był już tak bardzo blisko osiągnięcia swojego celu, tak blisko, dzieliło go tylko wręczenie odpowiedniej sumy, mały nic nieznaczący podpisik i mógł wracać do ojczystego kraju.
Trzask jeden, drugi, trzeci. Klamka opadła. Drzwi właśnie zostały otworzone przez wysokiego blondyna o ostrych kościach szczęki i brązowych oczach. Starsza wersja brata. Wyszczerzył się jeszcze bardziej, ukazując złote zęby, swoje zgubił podczas pracy z różnorakimi chemikaliami. Podniósł do góry pistolet, na co mężczyzna stojący w sieni podniósł zaintrygowany brew.
- Ręce do góry.
- Ta? A kim to jesteś i w jakiej sprawie przybywasz? - Zmierzył wzrokiem ciało napastnika i nie odsunął ani milimetr od otwartych drzwi.
- W sprawie pilnej, o tak, zapewne chłopak jest dla ciebie jedynie problemem. Mogę się nim zająć aż do pełnoletności, dalej wybierze własną ścieżkę, lub też swojego ojca. To jak?- Blondyn parsknął, dokładniej przyglądając się bliznowatemu.
- A co z tego będę miał?- Zmrużył oczy.
- Ooo, tak. Interesy z tobą, to czysta przyjemność, młodzieńcze. Przeciętna cena za człowieka to 2 miliony dolarów, ty dostaniesz 4, gdyż twój brat nie jest zwykłym w obecnej chwili pijanym nastolatkiem. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę jak niezwykły jest. - Sztuczne oko zatoczyło równe 360⁰ w środku powieki.
- 4 miliony od ręki?- Chłopak założył ręce na piersi i podniósł zainteresowany brew.
- Od ręki. Tutaj są pieniądze, jednakże potrzebuje jeszcze małego podpisu.. Tutaj, na dole.- Wyciągnął zza pazuchy podkładkę z przygotowaną wcześniej notką, a właściwie umową. Blondyn szybko przeleciał wzrokiem po tekście, chwycił znajdujący się na sprężynce czarny długopis, po czym narysował w wyznaczonym miejscu ozdobna literkę. Bardzo przypominająca kwiat oznaczający miłość, namiętność, ale także zaufanie.
Mężczyzna skinął poharataną głową na znak podziękowania. Zabrał teczkę, w zamian wręczając wypchaną torbę.
- Nie musisz liczyć, jestem człowiekiem, który dotrzymuje słowa, a teraz żegnaj przyjacielu. Czas nas nagli.- Skłonił się lekko, żeby wrócić do czarnego dostawczaka.
Miał. Osiągnął cel. Dostał to, czego chciał. Pozostała 6, magiczna liczba do osiągnięcia pełnej 8 jego dzieci.
CZYTASZ
Bluebell
Ciencia FicciónRok 2100. Gatunkowi płci żeńskiej grozi wyginięcie, a ludzie dążą do tworzenia potomków za pomocą syntetycznie wyprodukowanych komórek jajowych lub plemników. Dążą do możliwości posiadania dzieci bez pomocy drugiej połówki. Prace nad projektem trwaj...