Rozdział 10

9.9K 442 72
                                    

Esmerose usiadła w fotelu naprzeciw Dantego. Mężczyzna uważnie jej się przyglądał, przez co stres boleśnie zacisnął pięść na jej gardle. Głęboko odetchnęła i niepewnie uniosła na niego spojrzenie.

-Możesz mi powiedzieć jeśli coś cię martwi - powiedział, bo prawdopodobnie dostrzegł jej niepewność. Przez jej twarz przemknął marny zalążek uśmiechu

-Wiem ale teraz jak tak o tym myślę to może niepotrzebnie dramatyzuję- mruknęła

-Nawet jeśli drobna rzecz sprawia, że czujesz niepokój to twoje obawy nie są bezpodstawne i masz prawo się tak czuć. Chodzi o twoje bezpieczeństwo- pochylił się w przód - Esmerose powiedz mi co cię martwi

-Dzisiaj rano, kiedy nie przyjąłeś zaproszenia Brusa, chciałam iść z tobą porozmawiać - zaczęła - ale nie wiadomo skąd pojawił się Jack- Dante zmarszczył brwi, a mięsień jego szczęki wyraźnie drgnął- mówiłam mu, że dołączę do nich później ale złapał mnie za rękę i dosłownie wciągnął do pokoju jakby wiedział, że chciałam iść do ciebie i nie chciał na to pozwolić

-Ktoś to widział?

-Wendy zauważyła i pomogła mi się od niego uwolnić. To tyle - wzruszyła ramionami

-Nie Esmerose. To jest, aż tyle. Po pierwsze dotknął cię mimo, że nie chciałaś, a po drugie był nachalny, już nie wspominając o sytuacji w moim gabinecie- Dante przetarł zmęczoną twarz i głęboko odetchnął - mój grafik jest do wglądu dla wszystkich pracowników i wiedzą, że nawet jeśli zostaje dłużej to nie mogą mnie już o nic prosić, bo jestem po godzinach pracy

-Zrobił to specjalnie?- wydusiła

-Nie wiem ale ewidentnie widać, że coś jest na rzeczy. Zmienię mu grafik, żeby wymijał się z twoim, jeśli to nie zadziała i dalej będzie się przy tobie kręcił wtedy będziemy mieć pewność- podszedł do okna i głęboko odetchnął - powiem Draekowi, żeby go sprawdził. Wiem, że tego nie lubisz ale...- odwrócił się w jej stronę i momentalnie zamilkł, kiedy dostrzegł na jej twarzy delikatny uśmiech

-Dziękuję - powoli do niego podeszła i objęła. Dante w chwilowym zaskoczeniu, nawet nie drgnął i dopiero gdy poczuł, że kobieta rozluźnia uścisk, przyciągnął ją bliżej i zamknął w silnych ramionach. Esme przymknęła oczy, a kąciki jej ust drgnęły ku górze w leniwym uśmiechu, kiedy Dante ostrożnie wplótł palce w kasztanowe loki

-Jest już dosyć późno...- zaczął

-Jesteś może głodny?- uniosła na niego spojrzenie, by dostrzec delikatny uśmiech na jego twarzy- w takim razie idę coś zamówić

Wymknęła się z jego objęć, zgarnęła ze stolika telefon i poszła wykonać połączenie. Nie chciała zostawać sama. Tym bardziej, że po rozmowie o Jacku, znowu czuła ten nieprzyjemny niepokój. Była szczerze zaskoczona postawą Dantego, bo była niemal pewna, że będzie na nią zły z odwlekaniem tej rozmowy, a on zachował kompletny spokój.

Schowała telefon do kieszeni i wróciła do salonu. Jednak widok jaki zastała sprawił, że przystanęła i w zdumieniu uchyliła usta, bo w kominku który wydawał jej się zepsuty nagle tańczyły płomienie. Zerknęła w stronę kuchni. Dante podwinął rękawy białej koszuli na wysokość łokci i przepłukał dłonie pod ciepłym strumieniem wody. Odwrócił się, napotykając jej spojrzenie i z rozbawieniem sięgnął po ścierkę z blatu kuchennej wyspy.

-Myślałam, że jest popsuty- mruknęła

-Wystarczyło tylko otworzyć szyber- Esme uniosła brwi, jednak po chwili zmrużyła oczy i skrzyżowała dłonie pod biustem

-Nie wiedziałam, że jesteś złotą rączką. Umiesz coś jeszcze?

-A masz coś jeszcze do naprawy? - brunetka cicho się zaśmiała i podeszła do kominka

Let's Fight For Our love [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz