Rozdział 17

10K 441 44
                                    

Esmerose zatrzymała się przed salą, wzięła głęboki wdech, delikatnie się uśmiechnęła i zajrzała do środka, by odnaleźć gubernatora, wokół którego krzątały się pielęgniarki. Podpięły go do wszystkich niezbędnych urządzeń i założyły kroplówkę. Brunetka uśmiechnęła się kiedy mężczyzna pochwycił jej spojrzenie. Potem weszła do sali, poczekała, aż pielęgniarki skończą swoją pracę i usiadła na krześle obok łóżka. 

-Witam ulubioną panią doktor. - Gubernator posłał jej szczery uśmiech. 

-Witam ulubionego pacjenta. - Z jej ust uciekł cichy śmiech. Założyła nogę na nogę i otworzyła teczkę z wynikami. - A więc...

-Nie jadłem słodyczy. - Oznajmił na wstępie. Esme z trudem zapanowała nad rozbawieniem i skinęła głową. 

-Widzę. Pewnie lepiej się pan czuje. - Zerknęła w jego stronę.

-Nawet o parę kilogramów lepiej. 

-Dobrze to działa tylko na naszą korzyść. Wyniki są naprawdę obiecujące i jeśli dzisiejsze wyjdą równie dobrze to myślę, że w przyszłym tygodniu możemy zacząć leczenie. - Gubernator uśmiechnął się i odetchnął z ulgą. 

-Nawet nie wiem jak mam ci dziękować.

- Poprosiłam doktora Griffina o pomoc. Nie będzie miał pan nic przeciwko? - Mężczyzna uniósł brew.

-Coś nie tak z terapią? - Brunetka pokręciła głową.

-Nie ale w Japonii miałam zespół. Tutaj jestem sama i nie ukrywam, że jest mi ciężko wszystkiego dopilnować. 

-Rozumiem. 

-Jest jeszcze jedna sprawa. Kilka dni temu ktoś włamał się do mojego gabinetu i ukradł teczkę z pańskimi dokumentami. - Gubernator zmarszczył brwi. - Sprawa dotyczy bezpośrednio pańskiej osoby, więc mogą pana odwiedzić policjanci.

-Sprawa jest zgłoszona? 

-Tak. Od razu po przejrzeniu monitoringu, ordynator zawiadomił policję. Bardzo pana przepraszam za tą sytuację. 

-Przecież to nie twoja wina...- Zamilkł na moment. - Co to były za dokumenty?

-Spis leków i jedzenia na które ma pan alergię, więc bardzo bym prosiła, żeby brał pan leki tylko ode mnie i przy mnie. - Mężczyzna zgodnie przytaknął. - Może nie ja powinnam o to pytać ale naraził się pan komuś ostatnio? - Brown uśmiechnął się litościwie.

-Jestem gubernatorem mam wojnę z ludźmi których nawet nie znam. - Esme uśmiechnęła się delikatnie i zamknęła teczkę. - Jeśli przypomnę sobie coś  niecodziennego to na pewno dam znać, a teraz... - Mężczyzna zmrużył oczy, uśmiechnął się kącikiem ust i pochylił w przód, uważnie przyglądając się dłoniom, kobiety. - Kto jest tym szczęściarzem?

Esmerose w niezrozumieniu zerknęła w miejsce gdzie skupił uwagę i gdy zauważyła, pierścionek  na jej twarz mimowolnie wkradł się uśmiech.  Pochwyciła spojrzenie gubernatora i już chciała odpowiedzieć, kiedy usłyszała za plecami:

-Ja. - Mruknął Dante. - Mam być zazdrosny? - Brown uniósł dłonie w geście obronnym. - Dzień dobry gubernatorze. - Griffin przywitał się z mężczyzną, stanął za Esme i ułożył dłonie na jej ramionach.

-Nareszcie. Sądziłem, że nigdy się nie ustatkujesz. - Burknął gubernator co spotkało się z cichym śmiechem kobiety. - Długo wam to zajęło. - Esmerose momentalnie spoważniała i uniosła brwi w szczerym zaskoczeniu. -Oj już nie udawaj takiej zaskoczonej. Cztery lata temu od razu było widać, że coś jest na rzeczy. Szczególnie kiedy się ze mną żegnałaś.

Let's Fight For Our love [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz