Esme mocniej objęła dłoń Dantego i niepewnie zerknęła na swojego ojca. Czuła się naprawdę dziwnie, patrząc jak Edward żegna się z ukochaną kobietą. Przez lata mogła być świadkiem ich miłości, a teraz nadszedł nieunikniony koniec, który diametralnie zmieni ich codzienność. Esmerose uśmiechnęła się kącikiem ust, kiedy Dante ostrożnie przyciągnął ją do swojego boku i mocno objął, zupełnie jakby wiedział, że w tej chwili, właśnie tego potrzebowała. Brunetka uniosła głowę, by napotkać jego łagodne spojrzenie, które odwzajemniła uśmiechem.
Potem ponownie powiodła wzrokiem do swojej matki, która dzisiejszego dnia wyglądała zaskakująco promiennie i spokojnie. Jakby przeczuwała co się dzieje i teraz jedynie czekała na spokój. Edward złożył ciepły pocałunek na czole, żony. Z delikatnym uśmiechem i łzami w oczach, przesunął kciukiem po jej policzku. Powoli się odsunął, by napotkać spojrzenie Luka i Esme. Wysilił się na słaby uśmiech i wypuścił spomiędzy warg długi oddech.
-Luke? - Mruknął Edward.
-Żegnałem się z nią już wczoraj. - Wydusił, mocniej obejmując ciemnowłosą dziewczynę, która przyszła mu towarzyszyć.
Wszystkie spojrzenia spoczęły, więc na Esmerose. Brunetka uśmiechnęła się i powiedziała zaskakująco cicho.
-Mogłabym zostać na chwilę sama? Dosłownie na pięć minut. - Dodała pospiesznie kiedy napotkała, zmartwione spojrzenie ojca i Dantego.
-Jeśli źle się poczujesz, będę za drzwiami. - Brunet szepnął jej do ucha. Złożył pocałunek na czubku jej głowy i wyszedł z sali, a od razu za nim cała reszta.
Esmerose poczekała, aż drzwi się zamkną. Potem przysiadła na łóżku tuż obok Grace i objęła jej dłoń. Chudą, bladą dłoń. Mimo, że nie chciała płakać, to po policzku potoczyła się jedna łza. Wzięła głęboki wdech i ostrożnie ułożyła dłoń matki na swoim brzuchu.
-Będziesz babcią. - Szepnęła, zaciskając usta w wąską linię. - Mam nadzieję, że teraz odpoczniesz i jakimś pokręconym sposobem w końcu nas zobaczysz. - Esme uśmiechnęła się delikatnie. -Naprawdę miałam nadzieję, że pewnego dnia się obudzisz i znowu zobaczę twój uśmiech i oczy... że usłyszę twój głos. - Brunetka przesunęła kciukiem po jej policzku. - Uparta jesteś, nie ma co. - Zaśmiała się cicho. - Będę za tobą tęsknić. - Esmerose ucałowała wierzch jej dłoni i niechętnie wstała. - Kocham cię. - Złożyła pocałunek na jej czole i powoli podeszła do drzwi.
Wzięła bolesny wdech i wyszła na korytarz, napotykając spojrzenia rodziny.
-W porządku? - Dante ułożył dłonie na jej ramionach i uważnie przyjrzał się jej twarzy.
-O dziwo, tak. - Mruknęła.
-Są państwo gotowi? - Zapytał lekarz prowadzący.
-Chyba bardziej nie będziemy. - Odetchnął Edward, wstając z krzesła.
-Dobrze. Chcą państwo być bezpośrednio przy odłączeniu? - Esme zerknęła na ojca, który posłał jej delikatny uśmiech.
-Chciałbym przy tym być. - Powiedział Edward, na co lekarz zgodnie przytaknął.
Esmerose i Luke ustalili, że nie będą uczestniczyć w tym osobiście. To zdecydowanie jedna z najbardziej osobistych chwil, która powinna należeć do ich ojca. Tym bardziej, że przy nich nie pokazałby swoich prawdziwych emocji, a tak będzie mógł w spokoju pożegnać Meg na swój własny sposób.
Lekarze i Edward weszli do sali, a Esmerose usiadła na jednym z niewygodnych krzeseł. Dante objął ją ramieniem i przyciągnął do siebie, by mogła wesprzeć głowę o jego ramię i czekać. Luke usiadł naprzeciw, mocno obejmował dłoń swojej dziewczyny.
CZYTASZ
Let's Fight For Our love [18+]
RomanceII część Forbidden Love Esmerose wraca do Bostonu po czterech długich latach na ślub przyjaciółki. Będzie zmuszona, przedłużyć swój tygodniowy pobyt kiedy, otrzyma niespodziewany telefon. Świeżo upieczona lekarka zostanie postawiona w sytuacji bez w...