Rozdział 19

6.8K 392 21
                                    

Było kilka minut po dwudziestej kiedy Brus został wezwany do przyjęcia pacjenta z karetki na oddział. Pospiesznie zszedł na oddział i ze zniecierpliwieniem czekał na ratowników. Rozejrzał się po opustoszałym holu, aż w końcu jego spojrzenie pochwyciła pielęgniarka, stojąca przy recepcji.

-Dlaczego wezwaliście mnie szybciej skoro jeszcze ich nie ma? - Zmrużył oczy.

-Chodzi o to, że zadzwoniła do nas...

Głos pielęgniarki zagłuszył dźwięk syren. Brus pospiesznie podszedł do karetki i otworzył drzwi. Uniósł wzrok i mimowolnie zrobił krok w tył, kiedy odnalazł przerażone spojrzenie Esme. Potem odwrócił głowę w stronę noszy, czując jak oddech ginie w jego gardle. 

-Mężczyzna. Lat trzydzieści osiem. Rana kłuta jamy brzusznej. Krwawienie ciągłe i nie ustaje. - Zaczął od wstępu ratownik, wręczając Brusowi kartę ze wstępnego rozpoznania. - Parametry gwałtownie spadają. Trzeba go jak najszybciej położyć na stole i...- Ratownik zamilkł i zmierzył uwarzenie Brusa. - Słuchaj co do ciebie mówię! - Brus drgnął, napotykając spojrzenie mężczyzny. - Znasz pacjenta? 

-Tak. - Wydusił w końcu.

-Wezwijcie innego lekarza. - Ratownik zwrócił się do pielęgniarki, która pospiesznie sięgnęła po telefon. 

Brus wziął kilka głębokich wdechów i przepuścił ratowników, by mogli przewieść Dantego do sali. Dzisiejszy dyżur nie zapowiadał się dobrze od samego początku ale w życiu nie spodziewałby się, że  zaistnieje taka sytuacja. Brus pospiesznie złapał Esmerose za rękę, kiedy ta chciała go wyminąć. 

-Jak to się stało? - Spojrzał jej w oczy.

-Mieliśmy zjeść wspólną kolację ale przed restauracją zaczepił nas jakiś facet. Chciał moją torebkę. Miał nóż...- Kobieta wzięła drżący wdech. - Dante powiedział, że to ten sam facet, który się do mnie włamał. - Brus pokręcił głową w niedowierzaniu. - Wyszła z tego szarpanina i...

-Rozumiem. - Przerwał kobiecie, widząc jej zdenerwowanie. - A co z tobą? Wszystko w porządku? - Esme jedynie skinęła i już chciała uwolnić się z uścisku przyjaciela, kiedy ten ją przytrzymał. - Esmerose...

-Nic mi nie jest. - Zmarszczyła brwi. -Puść. Musze do niego iść...- Jej głos stracił na sile, kiedy zauważyli, że do sali wbiegło dwóch lekarzy. Szarpnęła dłonią i postawiła krok w przód. - Brus, puść mnie! - Wyrwała się i pobiegła do sali. 

Brus wypuścił spomiędzy warg drżący oddech i ruszył za brunetką. Nie sądził, że kiedykolwiek dane mu będzie zobaczyć Dantego w takim stanie. Zanim mężczyzna wszedł do sali, pospiesznie zadzwonił po Harrego. Potem potrząsnął nerwowo dłońmi i wszedł do środka, zamierając w bezruchu, kiedy do jego uszu dotarł jeden z najgorszych dźwięków jakie może usłyszeć lekarz. Pospiesznie spojrzał na monitor aparatury. Parametry życiowe, zaczęły drastycznie spadać. 

-Dante.- Z ust brunetki wyrwał się cichy płacz.

-Esme... - Mężczyzna podszedł do brunetki i delikatnie ją objął.

-Dlaczego oni nic nie robią? - Syknęła. - Dlaczego czekają...- Wycedziła, zaciskając dłonie w pięści. 

-Wiedzą co robią. - Otarł z jej policzków łzy. - Zobacz, zabierają go na blok. Wszystko będzie dobrze.- Wydusił z trudem, bo jako lekarz, nie powinien tego mówić i dawać jej złudnej nadziei ale jako przyjaciel chciał cholernie wierzyć w swoje słowa. Chciał wierzyć, że to nic poważnego i operacja przebiegnie bez komplikacji.

-Mogłam mu po prostu oddać tą cholerną torebkę. - Z jej ust wyrwał się zduszony płacz. - Mówił, że nic mu się nie stanie, a ja mu uwierzyłam. - Brus zamknął ją w silnym objęciu.

Let's Fight For Our love [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz