Rozdział 5

9.6K 381 38
                                    

Auriana niepewnie zerknęła w stronę narzeczonego i po chwili oboje utkwili wzrokiem w Esme, która od dobrych piętnastu minut krążyła po korytarzu i gorączkowo rozmawiała przez telefon. Od dwóch dni nie usłyszeli z jej ust tyle słów na raz, bo po wieczorze w klubie jest cholernie powściągliwa. Rozmawia z nimi ale to nie to samo. Zapewnia ich, że już jej przeszło, jednak na pierwszy rzut oka widać jej dystans.

-Nie wiem - burknęła do telefonu na co Auriana zamrugała kilka razy, nie pamiętając kiedy ostatni raz mogła usłyszeć szczere rozdrażnienie w głosie Esme- wyślę adres jak już sobie coś znajdę. Na tą chwilę nic nie wysyłajcie

Esmerose zakończyła połączenie i wróciła do pary. Przystanęła w progu kuchni obdarzając ich zdumionym spojrzeniem i dość niedyskretnie zerknęła na zegar.

-Draek co ty tu jeszcze robisz? Auriana musi się już szykować jeśli nie chcecie się spóźnić do urzędu- mężczyzna niechętnie wstał od wyspy i leniwie przeciągnął spięte mięśnie

-Jakoś tak lepiej się czuję w waszym towarzystwie- mruknął, uśmiechając się kącikiem ust - chyba miałaś trudną rozmowę - zerknął niepewnie w stronę Auriany - coś się stało?

Esme nerwowym ruchem przeczesała kasztanowe loki i z cichym westchnieniem podeszła do blatu kuchennego o który wsparła biodra. Skrzyżowała dłonie pod biustem i po chwili wahania napotkała spojrzenie przyjaciółki.

-I tak się dowiecie, po za tym to żadna tajemnica - para podejrzliwie zmierzyła pannę Evans - zostaje w Bostonie - szklanka którą trzymała Auriana nagle wysunęła się z jej dłoni i z trzaskiem rozprysła się o kuchenne kafelki. Na jej twarz wkradł się szeroki uśmiech i gwałtownie poderwała się z miejsca - siedź- Esme zatrzymała przyjaciółkę w miejscu - chcesz wylądować na izbie przyjęć?- wskazała na szkło

-Ja tu się cieszę i uwierzyć nie mogę, a ty mówisz to tak jakbyś zostawała za karę - Auriana cicho zachichotała, niecierpliwie wiercąc się na krześle -Draek!- mężczyzna drgnął z chwilowego zamroczenia i obdarzył brunetkę szczerym uśmiechem

-Po prostu jestem w szoku. Nawet nie wiesz jak się cieszymy

-To najlepszy prezent ślubny jaki mogliśmy sobie wyobrazić - Esmerose ciężko westchnęła i jedynie skinęła głową - nie cieszysz się?

-Nie bo będę pracować w Massachusetts General Hospital

-U Dantego?- pisnęła rozanielona Auriana, jednak gdy napotkała mordercze spojrzenie przyjaciółki nieco odkaszlnęła - znaczy u Dantego Gbura Griffina? - Draek parsknął pod nosem nie będąc w stanie nad tym zapanować

-Właśnie u niego - mruknęła- nie wiem jak wy to zrobicie ale za półtora godziny musicie być w urzędzie - zmieniła temat

***

Poranny telefon od gubernatora, wyprowadził ją z równowagi do tego stopnia, że nawet nie zauważyła kiedy Auriana wyszła z pokoju. Esme miała nadzieję, że mężczyzna nie zadzwoni i że spokojnie wróci do Japonii, a teraz od razu po weselu będzie zmuszona poszukać sobie mieszkania i stawić się w szpitalu w którym wszystko się zaczęło. Przymknęła na moment oczy, a kiedy je otworzyła napotkała radosne spojrzenie przyjaciółki, która stanęła przed nią w pięknej białej sukni.

-Wow- Esme wstała z krzesła i podeszła do przyjaciółki uważnie przyglądając się śnieżnobiałej koronkowej kreacji - wyglądasz pięknie - odsunęła się nieco napotykając łzawe spojrzenie przyjaciółki - o nie tylko mi tu nie płacz- pospiesznie sięgnęła po chusteczki na co Auriana parsknęła śmiechem

-Nic na to nie poradzę - pociągnęła nosem, kiedy Esmerose ostrożnie starła łzę z kącika jej oka - jestem przerażona - zaśmiała się nerwowo - i szczęśliwa jednocześnie i jeszcze twój powrót i...

Let's Fight For Our love [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz