Rozdział 7

10K 425 40
                                    

Esmerose zatrzymała się przed głównym wejściem szpitala.

Mogła jeszcze uciec. Przecież to nic takiego. Po prostu nie była jeszcze gotowa by wracać do miejsca na wspomnienie którego, stres boleśnie wykręcał jej żołądek, a dłonie delikatnie drżały. Westchnęła ze zrezygnowaniem, gdy dotarło do niej, że minęły już cztery lata, a ona ciągle czuje się jak początkująca rezydentka, która na dzień dobry dostanie upomnienie albo nadgodziny od przełożonego. 

Poprawiła materiał beżowej koszuli i w końcu weszła do głównej recepcji. Szpital nie zmienił się praktycznie wcale. Jedynie pielęgniarka zajmująca miejsce za kontuarem, wydała jej się nieznajoma. Uśmiechnęła się delikatnie i podeszła do młodziutkiej dziewczyny. Stukot szpilek odbił się echem od ścina pomieszczenia co zwróciło uwagę pielęgniarki.

-Dzień doby, w czym mogę pomóc? - dziewczyna uśmiechnęła się przyjaźnie

-Chciałam się zapytać, czy ordynator kardiochirurgii jest u siebie

-Tak. Przyszedł dobre pół godziny temu- Esme uniosła brew i zerknęła na zegarek, oplatający jej nadgarstek. Do siódmej brakowało jeszcze piętnaście minut- zazwyczaj przychodzi wcześniej, żeby postraszyć i pacjentów i personel- panna Evan zmrużyła nieco oczy nie pamiętając, by ordynator Graham należał do tego typu osób ale z drugiej strony, minęły cztery lata. Mógł się zmienić 

-Ok w takim razie pójdę. Złożę mu wcześniejszą wizytę - odwróciła się w stronę windy 

-Zaprowadzę panią- Esmerose zerknęła na dziewczynę - to duży oddział i łatwo się zgubić...

-Spokojnie, znam drogę- obdarzyła pielęgniarkę delikatnym uśmiechem i zniknęła w windzie - a przynajmniej mam nadzieję, że pamiętam - mruknęła w powietrze

Wysiadła na odpowiednim piętrze i ruszyła wzdłuż szerokiego korytarza. Minęła drzwi za którymi znajdował się  pokój dla rezydentów by przez jej kręgosłup mimowolnie przebiegł zimny dreszcz na  wspomnienie, że razem z zespołem spędzała tam praktycznie każdą wolną chwilę. Głęboko odetchnęła mijając recepcję oddziału. Posłała zaskoczonym pielęgniarkom nerwowy uśmiech i zniknęła za rogiem, aż w końcu stanęła przed drzwiami z mlecznego szkła i po chwili wahania  zapukała. Usłyszała ciche burknięcie przypominające pozwolenie i nacisnęła klamkę, jednak kiedy stanęła w progu, momentalnie zastygła w bezruchu. Zamrugała kilka razy i wychyliła się by sprawdzić czy nie pomyliła gabinetów, jednak po tabliczce z imieniem i nazwiskiem - ślad zaginął.

Zmarszczyła brwi i napotkała spojrzenie Dantego, który z trudem zapanował nad rozbawieniem.

-Widzę, że zainwestowała pani w zegarek- mruknął, wskazując krzesło na przeciw masywnego biurka z ciemnego drewna

-Widzę, że zainwestował pan w nową posadę - burknęła- dlaczego mi nie powiedziałeś?

-Nie pytałaś. Po za tym - zmrużył oczy - widzę panią po raz pierwszy - Esmerose pokręciła głową i zajęła wskazane miejsce. Założyła nogę na nogę, delikatnie poruszając stopą na której lśniła granatowa niebotycznie wysoka szpilka. Dante przymknął na moment oczy, a mięsień jego szczęki drgnął

-Więc, od czego chce pan zacząć- brunet pochwycił jej spojrzenie kiedy zmrużyła zadziornie oczy i dodała - Ordynatorze Griffin 

-Szpital przygotował dla pani umowę - przesunął dokument po blacie biurka, pochylając się w jej stronę. Esme uśmiechnęła się i również zbliżyła się do mężczyzny, by odebrać umowę 

-Dziękuję - mruknęła, powiodła spojrzeniem na  jego gardło zauważając, że z trudem przełknął ślinę 

-Pokażę ci później twój gabinet- Esme uniosła na niego spojrzenie. Zmrużyła oczy i uśmiechnęła się delikatnie 

Let's Fight For Our love [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz