Rozdział 4

9.3K 394 34
                                    

Zabębniła palcami o jasny blat stolika i nerwowo rozejrzała się po pustej kawiarni, zastanawiając się czy nie pomyliła lokali. To, że była zaskoczona telefonem gubernatora, byłoby sporym niedopowiedzeniem. Nie miała zielonego pojęcia co mogło być tak pilnego, że przypomniał sobie o niej po czterech latach.

Posłała kelnerce niepewny uśmiech gdy ta zmierzyła ją podirytowanym spojrzeniem. Nie wiele brakowało, a wyszłaby z budynku, jednak w ostatniej chwili przed kawiarnie podjechały dwa czarne samochody. Przez moment miała wrażenie, że może ktoś robi sobie z niej żarty i gra w ukrytej kamerze, potem zauważyła starszego mężczyznę. Był nieco przygarbiony i bardzo chudy. Nie tak go zapamiętała.

Dzwoneczek nad drzwiami wydał dźwięk i do pomieszczenia wszedł gubernator wraz z dwoma ochroniarzami. Przesunął spojrzeniem po pustym wnętrzu, aż w końcu napotkał zielone tęczówki. Na jego bladą twarz wkradł się marny zalążek uśmiechu i ruszył w stronę kobiety.

-Dzień dobry - już chciała wstać jednak starzec machnięciem dłoni nakazał, by tego nie robiła. Usiadł naprzeciw niej i głęboko odetchnął, zupełnie jakby przebiegł maraton. Esme zmarszczyła nieco brwi i powoli zaczęła łączyć puzzle

-Chyba już się domyśliłaś - uśmiechnął się słabo. Włożył palec za kołnierz koszuli, by nieco poluźnić materiał wokół szyi

-Jest, aż tak źle?- Esme splotła dłonie na blacie, nie spuszczając czujnego oka z mężczyzny

-W skali od jednego do dziesięciu- skinęła - milion -mruknął

-Ale dlaczego zadzwonił pan do mnie? Przecież w Bostonie jest mnóstwo lekarzy jest Dante on zna pana historię choroby - zaczęła z szczerym zmartwieniem

-Ostatnio natrafiłem w Internecie na reportaż poświęcony twojej terapii i dowiedziałem się, że prawie skończyłaś nad nią badania - Esme zastygła w bezruchu i głęboko odetchnęła - chciałbym żebyś mnie nią leczyła

-Terapia jest jeszcze w fazie testów, nie mogę nią jeszcze leczyć. Nawet jeśli, to miną miesiące zanim zostanie zatwierdzona przez radę - zaczęła z nadzieją, że mężczyzna odpuści

-Ile potrzebujesz czasu żeby ją skończyć?- kobieta zacisnęła usta, napotykając jego spojrzenie

-Dwa miesiące

-Tyle wystarczy. Wytrzymam, a zatwierdzeniem zajmę się osobiście

-Panie Brown - odetchnęła - terapia nie podlega tylko temu jednemu państwu. Muszą ją zatwierdzić o wiele wyższe władze z całego świata jeśli ma wejść w obieg

-Esmerose, uwierz mi, że ja też mam znajomości

-Jeśli nie dostanę tego na dokumencie od odpowiednich władz, niestety ale panu nie pomogę. Musze mieć zgodę - oznajmiła twardo

-Dostaniesz ją jutro - brunetka uniosła brwi

-Pański stan nie pozwoli na lot samolotem. Wszystkie notatki i badania zostały w Japonii

-Rozmawiałem z twoim przełożonym -Esme zamrugała kilka razy myśląc, że się przesłyszała- powiedział, że jeśli zajdzie taka konieczność, wszystko wyślą do Bostonu i przeniosą cię do Massachusetts General Hospital

-Nie może pan za mnie podejmować takich decyzji- Esme wstała od stolika i podeszła do okna. Przeczesała nerwowo kosmyki włosów. Nie mogła tu wrócić nie do szpitala w którym wszystko się zaczęło, do szpitala w którym Dante będzie na porządku dziennym. Brunetka zerknęła na zdesperowanego mężczyznę i głęboko odetchnęła. Nie może tak po prostu mu odmówić bo to w większości jego zasługa, że mogła opuścić Boston bez kredytu studenckiego i zacząć wszystko od nowa.

Let's Fight For Our love [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz