Rozdział 1. Urodziny Shauna

186 7 1
                                    

- Nie mógł – rozmowa

„Nie mógł" myśli-


Shaun Snape dzisiaj miał 8 urodziny. Nie mógł się doczekać jego przyjęcia urodzinowego. Nigdy nie można było twierdzić, że Shaun był normalny pod wieloma względami, w końcu był czarodziejem, i to w dodatku tym niezwykłym i „bardzo dobrym-, jak to mawiał jego przyjaciel, pół-olbrzym Hagrida. Wyciągnął swojego ojca, Sewerusa Snape, z łóżka, gdy tylko pierwsze promienie słońca przebiły się przez ciemność panującą w ich kwaterach i nalegał, by pójść do kuchni w celu upewnienia się, że Nippy, osobisty skrzat domowy Snape'ów, i Ogden, główny skrzat domowy Hogwartu, zabezpieczyli wystarczającą ilość składników potrzebnych do przygotowania specjalnego lunchu dla niego i jego przyjaciół, w tym jego absolutnego faworyta, ciasta czekoladowego z lodami waniliowymi i posypką! Mnóstwo posypki! 

 Nippy wystarczyło jedno spojrzenie na swojego mistrza o zamglonych oczach, by wcisnąć w ręce biedaka filiżankę mocnej, czarnej kawy.

- Dziękuję Nippy – Sewerus mruknął, zanim wziął duży łyk. Na szczęście Nippy upewnił się, żeby napój nie był zbyt gorący i „bezpieczny – do picia. Wiedział, że jego pan nie był porannym ptaszkiem i nawet opiekowanie się młodym mistrzem Snape przez ostatnie cztery lata wcale nie złagodziła zbytnio jego porannego zrzędzenia. Nippy pozwolił, by Profesor Snape usiadł na jednym z dużych drewnianych stołów i zwrócił się do Shauna. 

- Panowie Lupin i Black wciąż śpią, Shaun. Może pójdziesz ich obudzić, dobrze? – Shaun ekscytująco przytaknął i zniknął z ekscytacją widoczną na jego twarzy. Severus pochylił się, oprał głowę o stół w błogosławionej uldze.

Jestem ci winien Nippy, cokolwiek posiadam, jest twoje-. W podziękowaniach zmęczonego mężczyzny nie było ani odrobiny sarkazmu.

-Och, nie Mistrzu, Nippy po prostu wykonuje swoją pracę, dbając o obu Mistrzów! -

Zanim każdy z dorosłych odesłał nadmiernie pobudliwego chłopca do kolejnego śpiącego mieszkańca zamku, było już wystarczająco późno, by w Wielkiej Sali podano śniadanie. Severus z radością zauważył, że charakterystyczne mrugnięcie dyrektora szkoły było nieco mniej jasne niż zwykle, a Remus i Syriusz wspierali się zmęczeni na dłoniach, gdy nalewali mocną gorącą kawę do swoich kubków. Tylko Minerwa McGonagall wydawała się być tego ranka sobą, ale ona notorycznie była wesoła podczas śniadania.

Albus odwrócił się w stronę chłopca, którego uważał za swojego wnuka i zapytał- O której godzinie przyjdą twoi przyjaciele na twoje dzisiejsze przyjęcie, Shaun?-. Shaun był tak podekscytowany, jego słowa słowa wypływały z niego szybciej niż jego usta mogły je uformować. - Wszyscy przyjdą o jedenastej, a potem będziemy latać, a potem Hagrid pokaże nam małe jednorożce, a potem będziemy mieli obiad w południe, prezenty i ciasto, a potem pójdziemy popływać w sali ćwiczeń i...-

Na chichoty i śmiechy, które dostawał, zatrzymał się w końcu, aby wziąć oddech i rozejrzeć się wokół siebie. Zachichotał i wzruszył ramionami.

Przepraszam, chyba jestem podekscytowany-. Severus był pewien, że słyszał, jak Syriusz szepcze do Remusa - Hmm, tak myślisz? -, ale nie był pewien.

Szkoła dzienna w Hogwarcie powiększyła się w ciągu ostatnich dwóch lat, by teraz, oprócz pierwotnej siódemki uczniów, objąć bliźniaczki Patil, Padmę i Pavarti oraz ErniMcMillana Shauna, Terry'ego, Lunę, Neville, Susan, HHannahi Blaisa. Remus i Syriusz nadal byli głównymi nauczycielami dla dziesięciorga uczniów, ale wszyscy profesorowie przyczynili się na swój sposób. Tylko SybilTrelawney trzymała się z dala! I cała dziewiątka uczniów pojawiła się tego dnia na przyjęciu, ciesząc się słońcem i przyjaźnią kolegów z klasy. Shaun ledwo tknął swój lunch, tak podekscytowany tortem urodzinowym, że nie mógł się doczekać. Każdego roku po przybyciu do Hogwartu miał przyjęcie z okazji swoich urodzin, ale dzisiejsze wydawało się być wyjątkowe, a Merlin powiedział mu wczoraj, że kiedy skończy osiem lat, zacznie szkolić Shauna w jego specjalnej magii i uwolni niektóre z magicznych inhibitorów zawartych w naszyjniku Merlina, który był na stałe przymocowany do szyi Shauna. Gruba złota opaska pozwalała duchowi Merlina przebywać w głowie Shauna i zapewniała mu przewodnika i towarzysza w czasie, gdy Shaun spał. 

 Obiad skończony, ciasto zjedzone, lody roztopione na talerzach i obrusach, Albus machnął różdżką i bałagan zniknął, wygnany do kuchni. Kolejne machnięcie różdżki sprawiło, że mała góra prezentów uniosła się z małego bocznego stolika, na którym wcześniej były i ustawiła przed solenizantem. 

 Shaun otworzył każdy z nich w prosty sposób, chwytając za róg papieru i pociągając mocno, pozbawiając każdy z nich opakowania szybciej niż poprzedni. Jego ojciec miał pióro i kawałek pergaminu, pilnując, by jego syn mógł wysłać odpowiednie listy z podziękowaniami, jakich wymagała etykieta czarodziejów. Shaun był zachwycony swoim łupem czarodziejskich gier i cukierków, nową dziecięcą miotłą, która zastąpiła jego starą, malutką, oczywiście obowiązkowo nowymi ubraniami od babci Minnie i innych pracownic. Łapa i Lunatyk dali mu nowy zestaw prześcieradeł, aby zastąpić jego ukochane stare z motywem Quidditcha, które były zużyte, a jego ojciec dał mu prawdziwy pierwszoroczny zestaw do robienia eliksirów! Był tylko jeden ostatni prezent, który podniósł i rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu notatki lub etykiety.

-Więc, od kogo to jest, Shaun?- zapytał Severus, przykładając pióro do pergaminu w oczekiwaniu na zapisanie nazwiska.

-Nie wiem, tato.- Shaun powiedział, gdy rozerwał papier na strzępy.

-Nie otwieraj tego!- Severus krzyknął zbyt późno, gdy jego syn sięgnął do paczki i wyciągnął małą gumową piłkę.

Shaun miał tylko czas, aby odwrócić się do swojego ojca, strach i panika wyraźnie wypisane na jego twarzy, jak zniknął za pomocą świstoklika i pojawił się z dala od jego rodziny i przyjaciół.

Shaun Snape, 8 latOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz