Rozdział 13. Przerośnięte kurczaki. Atak.

112 7 4
                                    


- Nie mógł – rozmowa

„Nie mógł "- myśli-

Molly krzyczała na schodach, żeby cała rodzina Weasleyów, plus jeden, przyszła na kolację, zanim zrobi się zimna, ale oczekiwany grzmot wielu biegnących stóp walących się po schodach nigdy nie nadszedł. Zaciekawiona tym, co mogło spowodować, że jej zwykle wygłodniała horda nie przyszła na pierwsze wezwanie, wspięła się po schodach, mając oczy szeroko otwarte.

Nie słyszała absolutnie nic, żadnych rozmów, żadnego ruchu, nic, co było bardzo niezwykłym wydarzeniem w normalnie tętniącej życiem Norze. Zobaczyła cienki promień światła, który wydostawał się spod zamkniętych drzwi do pokoju bliźniaków i przesunęła się, ostrożnie otwierając drzwi, by zajrzeć do środka.

Zaniemówiła z zachwytu, patrząc, jak jej dwaj żartownisie, którzy zwykle na każdym kroku testowali jej cierpliwości, demonstrują i najwyraźniej uczą swoje pozostałe rodzeństwo najbardziej inspirującego, wspaniałego pokazu magii bez różdżki, jaki kiedykolwiek widziała. Shaun, Fred i George bawili się w łapanie serii kolorowych kul czystej energii. Nie była pewna, ale wydawało jej się, że to Shaun zmieniał okrągłe kule w najfantastyczniejsze magiczne bestie w powietrzu, zanim zostaną złapane, i przekształcą się w zwykłą piłkę po raz kolejny. W jednym momencie w powietrzu musiało mienić się i świecić jakieś dwadzieścia różnych zwierząt. Dołączyła do Billa, Charliego, Rona, Ginny, a nawet Percy'ego w niemym zachwycie nad pokazem.

Gdy grupa usłyszała Artura Weasleya wspinającego się po schodach i krzyczącego, czy ktoś jest w domu, cała trójka opuściła ręce, magiczny pokaz zatrzymał się natychmiast, gdy ich zahipnotyzowana publiczność wróciła do pełnej świadomości i zaczęła zadawać pytania tak szybko, że żaden z nich nie miał szansy odpowiedzieć. Artur pchnął drzwi, ciekawy co się dzieje.

-Cóż, witaj tam. Miło cię znowu widzieć Shaun. Czy ktoś może mi powiedzieć, dlaczego obiad leży na stole stygnąc, a wszyscy nadal są na górze?- zapytał jego z ciekawością i rozbawieniem widocznymi na twarzy.

Wszyscy odwrócili się i spojrzeli na Shauna, który spuścił oczy na podłogę, wciąż nieswojo czując się wyróżnionym. -Cóż, nauczyłem bliźniaków grać ze mną w łapki kilka miesięcy temu i właśnie pokazywaliśmy innym, jak to robić i...-

Molly uśmiechnęła się, gdy George wciągnął młodszego chłopca w jednoramienny uścisk i kontynuował za niego. -To naprawdę fascunujące tato,-

-Więc mieliśmy zamiar nauczyć innych, jak to robić-.

-Ale chyba nie usłyszeliśmy, że mama woła-

-Więc przyszła tutaj i nas znalazła-.

Fred kontynuował zabierając uwagę swojemu nieśmiałemu przyjacielowi, -Cóż, jestem głodny...-

-Cała ta koncentracja...-

-I energia sprawiły, że czujemy...-

-Głód!- Dwójka dokończyła, przerywając napięcie, gdyż wszyscy wybuchli śmiechem.

Artur podzielił się z żoną znaczącym spojrzeniem ponad głowami młodszych dzieci, które obiecywało więcej pytań później, zanim cała grupa zbiegła po schodach, by się posilić.

Po porannym rytuale, Ogden udał się do starej rezydencji przy Grimmald Place 12, aby nadzorować renowację i przebudowę ciemnego i przygnębiającego domu. Gdy pojawił się w długim holu wejściowym, zobaczył dużą grupę skrzatów kłócących się i wrzeszczących na obskurny, brudny portret, który krzyczał do nich.

Shaun Snape, 8 latOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz