Rozdział 15. Niewygodna rozmowa

109 6 1
                                    

- Nie mógł – rozmowa

„Nie mógł" - myśli

Molly Weasley rozejrzała się po salonie pełnym porozrzucanych papierów, a zadowolenie, z rodziny i życia, było widoczne na jej twarzy. Jak zwykle, ona i Artur obserwowali wszystkie dzieci, które szaleńczo otwierały swoje prezenty. Obaj lubili patrzeć na szczęście i radość, słysząc okrzyki zachwytu, szczere podziękowania wyrażane tak otwarcie, że zawsze czekali, aż każde dziecko skończy, zanim zwrócili się do swoich nieumiejętnie zapakowanych paczek. Uśmiechnęła się, gdy otworzyła swoje pierwsze pudełko, odwracając się, by podziękować Billowi i Charliemu za śliczne i ciepłe kapcie domowe, które właśnie rozpakowała. Pochyliła się lekko do przodu, by położyć otwarte pudełko na podłodze i sięgnąć po następne, nieotwarte, które Ginny jej podawała, gdy zaskoczona, kolana się pod nią ugięły. Jej ruch spowodował, że jej dobrze zużyty i kochany dębowy fotel bujany przechylił się niepewnie do tyłu, zanim udało jej się pochylić do przodu na tyle, by nie wywrócić się.

Artur miał wyciągniętą różdżkę wycelowaną w owe pudełko, zanim rozpoznał zawodzącą kulkę skuloną na kolanach Molly jako bardzo zdenerwowanego i płaczącego Shauna Snape'a; krew i łzy w niewytłumaczalny sposób mieszały się w dziwne wzory na jego twarzy. Cała siódemka dzieci Weasleyów wstała, tym samym strącając prezenty na ziemię, nie przejmując się nimi. Ważniejszy teraz był widok ich matki, która nieświadomie owinęła swoje ramiona wokół zrozpaczonego dziecka, delikatnie wycierając jego twarz ciepłą, wyczarowaną wilgotną ściereczką. Kazała Arturowi wyczarować bandaż i taśmę, którą delikatnie przykleiła opatrunek do wciąż sączącej się rany na jego czole, cały czas starając się uspokoić dziecko.

Shaun przekręcił się lekko, gdy Molly zaczęła miękko mówić, wprost do jego ucha, kołysząc go delikatnie, tam i z powrotem, tam i z powrotem. Głośny szloch Shauna ucichł, a jego rozdęta klatka piersiowa zwolniła swoje rozpaczliwe łyki powietrza. Gdy kontynuowała delikatne kołysanie, miękko śpiewając jedną ze swojego ogromnego repertuaru kojących kołysanek, podniosła głowę i spojrzała mężowi prosto w oczy. Delikatnym skinieniem przez ramię, przekazała swoją niewypowiedzianą wiadomość.

Arthur klasnął raz w dłonie, po czym potarł je o siebie, aby zwrócić uwagę swoich dzieci. -W porządku bierzcie czapki i zimowe peleryny. Ostatnia nocna burza pozostawiła prawie pół metra nowego śniegu. Bill, Ginny i ja wyzywamy resztę z was na walkę na śnieżki; przegrani wykonują obowiązki zwycięzców przez cały dzień!-.

Dzieci niechętnie odwróciły się od swojego szlochającego przyjaciela, który wciąż był skulony mocno na kolanach matki i zaczęły wspinać się po schodach, aby ubrać się i przygotować do walki na śnieżki. George i Fred niechętnie stanęli przed matką i jej cenną kulką, niezręcznie i chcąc pomóc, ale nie wiedząc jak. Ich ojciec przeszedł cicho za nimi i położył pocieszającą dłoń na każdym ramieniu. Pochylił głowę i przemówił, ledwie ponad szeptem. -Zostawcie go waszej mamie, ona teraz będzie wiedziała jak mu najlepiej pomóc. Jestem pewien, że zawiadomi was, kiedy będziecie mogli pomóc. Ale na razie zostawmy ich. Wy dwaj pójdziecie się przebrać, a ja zadzwonię do profesora Snape'a do Hogwartu. Jestem pewien, że martwi się o Shauna.- Pociągnął swoich dwóch chłopców w uścisk, dumny ze sposobu, w jaki chcieli pomóc swojemu przyjacielowi. Obaj chłopcy odwzajemnili uścisk, wdzięczni za rodzicielskie wsparcie, zanim niechętnie weszli na schody.

Severus wyskoczył z łóżka, zrywając swoją czarną jedwabną górę od piżamy, ubierając swój codzienny, co doprowadzało go do szału, z powodu ilości guzików, w pośpiechu, chcąc być jak najszybciej ubranym. Remus, Syriusz i Albus stali w różnych stadiach szoku i przerażenia tym, co się właśnie wydarzyło i ich nieświadomą rolą w tym, jak poranek tak szybko stał się tak drastycznie zły.

Shaun Snape, 8 latOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz