Ondraszowa przyczłapała do stołu i usiadła na powrót w fotelu, Kalina usadowiła się naprzeciwko, byle dalej od staruchy. Kaczmarzowa powoli odzyskiwała zmysły, Wiesiek i Janek wrócili z podwórza, bladzi jak prześcieradło. Stary Kaziuk po krótkiej szarpaninie z Mańkiem, który próbował mu ściągnąć buty i położyć na barłogu, wreszcie się uspokoił i zasnął snem sprawiedliwego. Edek podniósł wujka i na prośbę Bogumiły posadził go w kącie, by nie przeszkadzał. Sołtys popijał piwo i czekał na koniec tej całej śmiesznej narady.
Nadeszła pora na podjęcie jakiejś decyzji.
Kiedy już wszyscy zasiedli z powrotem na swoje miejsca, oprócz starego Kaziuka, który pochrapywał z zaplecza i wujka w stanie błogiej nieświadomości, Babka gestem nakazała Edkowi dolać sobie piwa.
Edziu nalał szczodrze, aż po brzegi i błysnął babce zębiskami w zuchwałym uśmiechu.
- A cóż to, chcesz mie spić?
- Jak to mówią:" kobita upita - kobita zdobyta".
- Oj, Edziu, Edziu, ty zbytniku! Że też się ciebie takie rzeczy trzymają, żeby do staryj baby gadać! Nadstaw ucho, mam ci cóś do powiedzenia.
Młodzian nachylił się i wysłuchał spokojnie, co wiedźma mu przykazała. Następnie wyprostował się i jak gdyby nigdy nic, ruszył w kierunku zaplecza. Gdy był już w połowie drogi, gwałtownie skręcił i pędem ruszył w stronę drabiny prowadzącej na strych.
- O kurwa! Spierdalamy! - wrzasnął Mietek, chwycił zszokowaną dziewczynę za nadgarstek i jak strzała ruszył w kierunku okienka, przez które wcześniej weszli. Nie zdążył jednak nawet wystawić głowy na zewnątrz, bo dosięgło go długie i muskularne ramię, które następnie rąbnęło nim między worki ze zbożem.
Miecio nie był częstym bywalcem karczmy Kaziuków i nie mógł wiedzieć, że Edek w dowolny zakątek karczmy dobiega w trzy sekundy.
Młody Kaziuk ucapił parobka za kołnierz. Odwrócił się do Luizy i uśmiechnął szeroko.
- Babcia Ondraszowa zaprasza na dół, ciebie również, Mietko - szarpnął chłopakiem niedelikatnie i powlókł go w stronę klapy w podłodze.
Pierwsza zeszła purpurowa na twarzy Luiza (wstyd jej było, że dała się przyłapać na czymś tak haniebnym, jak podsłuchiwanie), następnie Mietek, a za nim Edzio ze srogą miną. Szybko znalazł dla dziewczyny wolne krzesło i kubeczek cydru domowej roboty. Podziękowała skinieniem głowy, ale wzrok miała wbity w blat stołu. Nie miała śmiałości spojrzeć na zgromadzonych.
Dla parobka nie znalazło się nic, jeśli nie liczyć kilku kuksańców.
Babka łaskawie nie skomentowała ich niegodnego postępku. Niech no tylko wyjdą na zewnątrz, to ona już da im popalić! Tymczasem dopiła kufel i zwróciła się do zebranych:
- Oj, Kaziuki, Kaziuki, popadli wy w kałabanię! Nie ma jednak co rozpaczać, bo nawet na to znajdzie się rada. Trza tego chłopa czym pryndzej znaleźć i do ożenku skłonić, prośbą czy groźbą - to już nieistotne. Ktoś z was musi jego śladem pójść i go tu sprowadzić. Nie ma innego wyjścia.
Odpowiedział jej pomruk aprobaty.
- Pytanie mom, kto pójdzie?
Tu już odpowiedziała jej cisza, jak makiem zasiał. Nikt się nie rwał do podróży diabli wiedzą gdzie i na jak długo.
- A cóż to? - zwróciła się do braci dziewczyny. - Jak szło komu w gębę przyfasolić toście pierwsi byli, a teraz cicho siedzita? Czy któryś z was go kojarzy? Możeście coś słyszeli, gadaliśta z nim?
CZYTASZ
W głębi lasu (Zawieszone Na Czas Nieokreślony)
FantasíaW upalne czerwcowe popołudnie do domku Babki Ondraszowej przybywa delegacja z sąsiedniej wsi. Sprawa jest poważna, pogmatwana oraz niezwykle delikatna. Chodzi o honor dziewczyny i los jej nienarodzonego dziecka. I dożynkowy turniej karciany. Ciężki...