rozdział 6

179 65 7
                                    

Iwo

Próbowałem dziś wrócić wcześniej do domu. Serio, próbowałem, ale cholera jasna czasem im bardziej się staram tym większe gówno z tego wychodzi i tak, z mojego przyzwoitego powrotu do domu zrobiła się pierwsza w nocy. Oczywiście znów zastałem Franka siedzącego przed telewizorem, ale tym razem postanowiłem na niego nie wrzeszczeć, a spokojnie i jasno dać do zrozumienia, że jeszcze chodzi do szkoły i musi się porządnie wysypiać.

- Cześć – odezwałem się ściągając buty

- Łał – mruknął nawet się nie odwracając – nie pamiętam kiedy wróciłeś taki trzeźwy

- A skąd wiesz, że nie piłem?

- Słyszę

- Okej niech będzie, jak ci minął dzień?

- Chyba jednak coś piłeś – odwrócił się w moją stronę i przypatrywał z dziwnym wyrazem twarzy

- To już nie mogę zapytać co u ciebie?

- Możesz, ale nigdy tego nie robisz. Jak masz ochotę to ta twoja niewolnica ugotowała obiad. Jest w lodówce

- Co? Jak ugotowała? - zapytałem zaskoczony

- A bo ja wiem. Jak wróciłem to już był gotowy – Franek wzruszył ramionami i

- Pewnie gdzieś zamówiła

- Raczej wątpię. Zresztą spróbuj to sam się przekonasz

Podszedłem do lodówki i wyjąłem z niej niewielki garnek. W środku było coś jak leczo albo gulasz, ale nie miałem zamiaru jeść zimnego. Postawiłem na kuchence i czekałem, aż się zagrzeje. Po chwili w całej kuchni zaczął unosić się aromatyczny zapach.

- Jak udało jej się to zrobić? - mruknąłem pod nosem

- Może ją zapytasz? Jak wróciłem z budy to panoszyła się po kuchni jakby była u siebie. Wcale nie wyglądało jakby była ślepa. Ty! A może ona udaje?

- Co udaje? Ślepotę? Chyba ci rozum odjęło!

- A czemu nie – oburzył się – może chce wzbudzić twoją litość

- Moją litość – zaśmiałem się głośno

- No chyba mi nie powiesz, że siedzi tu dla przyjemności

- Nie, dla przyjemności nie, ale też nie jest tu z mojego widzimisię. Robię przysługę Arturowi.

- Jasne, zawsze Artur.

- Gdyby nie on...

- Dobra, skończ! - wtrącił –Gdyby nie on, gdyby nie ja... Idę spać, uprzedź Kaśkę, że mieszka z nami kobieta, bo jak jutro przyjdzie to padnie w progu na zawał.

- A co jej do tego? - zapytałem zaskoczony nakładając sobie na talerz

- Wiesz co, teraz to się zastanawiam czy to ta Julia jest ślepa czy ty?

- Do czego zmierzasz?

- Kaśka za tobą szaleje głąbie!

- Serio?

- Nie, na niby!

Młody poszedł do siebie, a ja siedząc nad talerzem myślałem o tym co mi powiedział. Jak tak się dobrze zastanowić to może faktycznie miał rację. Rzadko byłem w domu jak przychodziła, ale za każdym razem uśmiechała się jakoś tak, spod rzęs i mówiła przesłodzonym głosem. Zawsze zdawało mi się, że robi to tylko po to żeby nie stracić dobrze płatnej pracy, ale... Nie, nie możliwe. Kaśka to kobieta całkowicie nie dla mnie.



Franek

Mój brat był największym debilem jakiego znałem. Jak można nie zauważyć, że laska praktycznie wskakuje mu do łóżka za każdym razem kiedy się widzą? Kaśka była najgorszą gosposią czy tam sprzątaczką jaką kiedykolwiek mieliśmy, a mimo to, z jakiejś przyczyny Iwo nadal ją trzymał. Myślałem, że pieprzy się z nią kiedy mnie nie ma w domu, ale teraz sądzę, że to wyłącznie z tego, że nie chce mu się szukać nowej. I jeszcze ta cała Julia. Iwo myśli, że ja mam dalej pięć lat i nie widzę co tu się dzieje? Z własnej woli tu nie przyjechała, siedzi jak więzień w tym domu, a ten będzie mi mówił, że robić przysługę Arturowi! Tak szczerze to nie była taka całkiem najgorsza i raczej starała się nie wchodzić mi w drogę, a jeśli nadal będzie tak gotowała, to po mojemu może zostać tu na zawsze. Gdyby nie to, że jest ślepa byłaby z niej naprawdę świetna laska, a tak... No cóż, wszystkiego mieć nie można.

Walnąłem się na łóżko i starałem się nie myśleć o jutrzejszym dniu. Czekała mnie przeprawa i trochę się tego bałem, ale nie było opcji żebym się wycofał. Wtedy cała szkoła miałaby mnie za cieniasa, a na to nie mogłem sobie pozwolić. Na renomę trzeba sobie zapracować, zwłaszcza jeśli jest się młodszym bratem.  

LichwiarzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz