Rozdział 8

163 66 1
                                    

Julia


Kaśka skończyła praktycznie wieczorem. Podejrzewałam, że w myślach przeklinała mnie odkąd tylko weszła, a w miarę upływu czasu było tylko gorzej. Kuchnię poprawiała trzy razy, a salon wycierała z kurzu dobre czterdzieści minut, co i tak kazałam jej poprawić. Będę w szoku jeśli jeszcze wróci, no chyba, że faktycznie ma takie ciągotki w stronę Iwa, że będzie w stanie sprzątać na jako takim poziomie i zagryźć przy tym zęby. Franek prosił mnie żebym dała mu znać kiedy Kaśka wyjdzie, więc stanęłam przy schodach i głośno go zawołałam. Mówił coś o graniu w jakąś grę na konsoli, ale dopóki ona się tu plątała nie mógł się skupić.

- Franek, czy to możliwe żeby Kaśka kradła?

- Kradła? - zapytał zaskoczony

- No tak, czy zauważyliście kiedyś z Iwem, że coś wam zginęło?

- Mi chyba nie, ale zdaje się, że Iwo parę razy narzekał, że nie może czegoś znaleźć. A właściwie czemu pytasz?

- Zastałam Kaśkę w sypialni Iwa. Pewności nie mam, ale wydaje mi się, że czegoś szukała, bo kiedy weszłam szybko zamykała jakąś szafkę, a potem tłumaczyła się, że chowała ubrania, chociaż nie robiła dziś prania. Nie chciałabym jej oskarżać, ale zachowywała się jakoś podejrzanie.

- Dziwne

- No właśnie też mi się to nie spodobało.

- Pogadam z Iwem...

- Lepiej nie – wtrąciłam – nie ma sensu robić zamieszania kiedy nie mamy pewności. Podłożę jej świnię i wtedy zobaczymy.

- Świnię? Czyli co?

- Zostawię coś cennego na wierzchu i zobaczę czy po jej wizycie nadal tam będzie. Jeśli zniknie będę wiedziała na sto procent, kto to zabrał.

- Sprytne. Mam chyba nawet coś odpowiedniego. Co powiesz...

Frankowi przerwał dźwięk telefonu... stacjonarnego?

- Macie stacjonarny telefon? - zapytałam bardziej niż zaskoczona

- Taa, Iwo się uparł. Odbierzesz?

- Ja? To wasz dom, ktokolwiek dzwoni na bank nie chce rozmawiać ze mną

- To ze szkoły

- Skąd wiesz?

- Przeczucie

- Dobra – westchnęłam – Podaj mi słuchawkę

Podejrzewałam, że to nie będzie nic dobrego zwłaszcza, że Franek momentalnie się nachmurzył.

- Halo?

- Dzień dobry, z tej strony Irena Zawadzka wychowawczyni Franka. Czy mogę rozmawiać z panem Iwem?

- Dzień dobry, Iwa nie ma w domu, ale może będę mogła jakoś pomóc

- Pani jest...?

- Jestem Julia narzeczona Iwa

- Nie jestem pewna czy z panią mogę poruszać takie tematy

- Spokojnie, jeśli chodzi o Franka może Pani mówić śmiało.

Kobieta głośno nabrała powietrza i zaczęła:

- W szkole doszło dziś do bójki. Z nagrań monitoringu wynika, że Franek i jego kolega umówili się na tak zwaną ustawką.

- Rozumiem

- Dyrektor wzywa pana Iwa na rozmowę w tej sprawie, a przy okazji ja chciałabym poruszyć też kilka innych kwestii

- Narzeczony jest w delegacji, ale jeśli to nie problem, to ja przyjdę

- Świetnie! Da pani radę pojawić się jutro

- Jutro? - zamyśliłam się – Raczej tak, a w jakich godzinach?

- Po południu, powiedzmy koło czternastej

- Dobrze

- W takim razie do zobaczenia

- Do widzenia – powiedziałam i oddałam słuchawkę Frankowi.

Przez chwilę milczałam i zastanawiałam się dlaczego właściwie nakłamałam tej nauczycielce. Mogłam powiedzieć, że jestem gosposią, Iwa nie ma i niech zadzwoni później. Mogłam też w ogóle nie odebrać. Tymczasem ja nie dość, że nakłamałam to jeszcze zgodziłam się przyjść do szkoły. Co ze mną jest kurde nie tak?

- Dlaczego to zrobiłaś? - Franek zapytał praktycznie szeptem

- Sama nie wiem, ale teraz musisz opowiedzieć mi po kolei co tam się wydarzyło, bo inaczej wyjdę na idiotkę

- Powiesz Iwo?

- Pewnie nie, jeszcze mi by się oberwało, ale nic nie obiecuję, wszystko zależy od tego czego się dowiem

- Dobra – jęknął i zaczął opowiadać.

Jak się okazało sprawa była o wiele bardziej złożona niż mogłam przypuszczać, ale dzięki temu, że Franek wszystko mi wyjaśnił wiedziałam jakimi kartami przyjdzie mi grać i co tu dużo mówić, nie były one najlepsze.

- Wiesz może o której wróci Iwo?

- Chcesz mu powiedzieć? - zapytał przestraszony

- Nie, na razie nic mu nie powiem. Muszę jutro wyjść na trochę i chciałam go zapytać o parę rzeczy.

- Wieczorem nie ma sensu na niego czekać. Na pewno załatwia z Arturem jakieś arcyważne sprawy i wróci pijany jak bela. Złap go rano. Rzadko kiedy zwleka się z łóżka przed dziewiątą

- Dzięki. Pójdę do siebie, muszę pomyśleć co mam z tym wszystkim zrobić

- Julka

- Tak?

- Dzięki   

LichwiarzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz