Julia
Od samego rana czekałam na pojawienie się gosposi, ale było już praktycznie południe, a ona nadal nie przychodziła. Miałam takie dziwne wrażenie, że zjawiała się zaraz przed przyjściem Franka ze szkoły, tak żeby widział, że jest i coś robi. Po wczorajszej rozmowie z nim obmacałam wszystkie kąty i faktycznie była na nich tak zatrważająca warstwa kurzu, że aż się przeraziłam. W kuchni także było całkiem sporo do zrobienia. Okap lepił się od tłuszczu, na zlewozmywaku wyczułam kamień i nawet podłoga po głębszej analizie wymagała porządnego szorowania. Nie lepiła się co prawda, ale była myta jedynie z wierzchu, a ja pod palcami dokładnie wyczułam warstwy starego brudu.
Tuż przed drugą usłyszałam jak otwierają się drzwi i do domu wchodzi ktoś głośno stukając obcasami.
- Dzień dobry – odezwałam się z wnętrza kuchni – buty proszę zdjąć w korytarzu
Nie widziałam jej miny, ale musiała być wyraźnie zaskoczona, bo stanęła w miejscu i przez moment było słychać tylko jej głośny oddech.
- Co ty tu... - wydukała
- Nie ty, tylko Pani – poprawiłam ją – Obecnie tu mieszkam
- Ale jak... - jęknęła
- Nie czuję się w obowiązku żeby się pani tłumaczyć. Proszę zdjąć te szpilki i wziąć się za sprzątanie. Pracy jest bardzo dużo, a pani zdaje się trochę się spóźniła – nigdy nie byłam tak stanowcza i serce waliło mi jak młot, ale chciałam już na starcie pokazać tej Kaśce, kimkolwiek była, że nie ma sensu mi podskakiwać.
Kobieta nic się nie odezwała, ale usłyszałam jak się cofa, a po chwili jej kroki były już decydowanie łagodniejsze, więc musiała zdjąć buty.
- Może pani zacząć od łazienki na górze. Kabina prysznicowa jest bardzo zaniedbana
- Zawsze zaczynam na dole – chyba odzyskała już rezon, bo teraz próbowała postawić na swoim
- Nie tym razem, właśnie biorę się za gotowanie, a w kuchni jest tyle roboty, że za długo by zeszło. Proszę porządnie posprzątać w łazience, a potem może wziąć się Pani za pokoje na górze.
Kaśka fuknęła, ale jej kroki skierowały się ku schodom.
- A, i jeszcze byłabym bardzo wdzięczna, gdyby pościerała pani kurze. Chyba dawno pani tego nie robiła.
W takich chwilach bardzo żałowałam, że nie mam możliwości zobaczenia jak podziałały na nią moje słowa. Czułam, że była nieźle wkurzona, ale to był dopiero początek. Dom miał lśnić, dlatego miałam w planach chodzić za nią i sprawdzać każde pomieszczenie tak długo, aż efekt mnie zadowoli.
Skończyłam robić spaghetti, a Kaśka nadal nie zeszła z góry. Wydało mi się to nieco podejrzane dlatego najciszej jak mogłam wyszłam na górę, z jednego z pokoi dochodziły szmery. Uchyliłam drzwi i głośno zapytałam:
- Szuka pani czegoś?
Jakaś szafka zamknęła się z łomotem.
- Nie, nie. Chowałam tylko ubrania Iwa
- Iwa?
- No tak...
Już wiedziałam, że przyłapałam ją na gorącym uczynku.
- Po pierwsze Pana Iwa, a po drugie prania pani nie robiła
Dziewczyna zaczęła się jąkać
- Czego pani tu szukała?
CZYTASZ
Lichwiarz
RomanceZapamiętaj to sobie kochanie, nie ma okrutniejszego kłamstwa niż półprawda.