Julia
Kiedy wróciłam Franek był już w domu. Nie mogłam go zobaczyć, ale byłam niemal pewna, że siedzi na kanapie.
- I?
- Ze szkoły cię nie wywalą – powiedziałam – ale musisz wziąć się do roboty, bo będzie krucho
- To znaczy?
- Musisz nadrobić zaległości, czytać lektury i interesować się tym co dzieje się na lekcjach. I oczywiście na tych lekcjach być.
- Kurwa... - mruknął pod nosem
- Franek, jeśli nie będziesz chodził do szkoły to nie będę w stanie ci pomóc. Dyrektor jest na ciebie cięty i tylko szuka powodu dla którego mógłby się ciebie pozbyć. Nie daj mu tej satysfakcji.
- Nie cierpię tej szkoły
- Wiem – odpowiedziałam, bo doskonale pamiętam co opowiedział mi poprzedniego dnia.
Nie rozumiałam dlaczego Iwo, był w tej kwestii taki nierozważny i zapisał swojego brata do prywatnej szkoły w której uczy się większość dzieciaków jego dłużników. Przecież to było do przewidzenia, że nie dadzą mu żyć, zwłaszcza ci, których rodzice mają kłopoty ze spłatą i Iwo odwiedzał ich dość regularnie. Dowiedziałam się także, że pełni on rolę czegoś na wzór windykatora tyle, że w tej dość nielegalnej instytucji niema za wielu zasad i jeśli ktoś długów nie spłacał, mógł nawet pozbyć się jakiejś kończyny albo i gorzej. Nie powiem, żeby mnie to nie przeraziło. Domyślałam się, że ojciec pożyczył pieniądze od zwykłych lichwiarzy, ale... raczej nie brałam pod uwagę, aż takich bandziorów, choć muszę przyznać, że tata mnie ostrzegał.
- Zaczniemy od tego, że koniec z wagarami. Jutro zainstaluje e-dziennik i będę sprawdzać czy byłeś w szkole
- Serio? - oburzył się
- Jak najbardziej serio, będę też monitorować twoje oceny, zadania i uwagi
- W dupie to mam! - uniósł się – możesz sobie sprawdzać co chcesz!
- Okej, w takim razie ty rób co chcesz, tylko następnym razem nie proś mnie o pomoc, bo więcej do szkoły nie pójdę
Odwróciłam się na pięcie i powoli ruszyłam w stronę schodów. Byłam może na trzecim, kiedy usłyszałam ciche
- Przepraszam
Przystanęłam na chwilę
- Zrób zadania na jutro o ile wiesz, co było
- Zrobię
- Świetnie, ja się przebiorę i zrobię nam coś do jedzenia
Nie wiedziałam czy coś do niego dotarło, ale już sam fakt, że mnie przeprosił, był krokiem do przodu. Uśmiechnęłam się sama do siebie, bo czułam, że Franek w głębi serca jest dobrym dzieckiem tylko bardzo zaniedbanym od tej uczuciowej i psychicznej strony. Można mieć wszystko, a czuć się tak, jakby się nie miało kompletnie nic. No bo na co markowe ciuchy, gry, kasa kiedy nie ma się z kim tym dzielić? Piękny dom do którego wracasz tylko po to żeby siedzieć w nim samemu?
W drodze powrotnej ze szkoły zadzwoniłam do taty i zdałam mu relację z wizyty u lekarza. Wiedziałam, że się martwi dlatego chciałam go uspokoić i poinformować, że na tą chwilę wszystko jest bez zmian. Byłam tak zajęta rozmową, że zapomniałam wejść do apteki i wykupić recepty, ale na szczęście poprzednich lekarstw starczy mi jeszcze na kilka dni, więc byłam spokojna. Tata brzmiał smutno, kiedy pytałam czy wszystko okej odpowiadał, że tak, ale w jego głosie nie było ani deka entuzjazmu, a na koniec rozmowy z drżeniem powiedział, że sprawy w banku się przeciągają. Od początku wiedziałam, że gdyby to było takie proste nie zapożyczałby się w tak podejrzanym miejscu, ale na szczęście nie było tu tak źle jak oboje początkowo zakładaliśmy.
CZYTASZ
Lichwiarz
RomanceZapamiętaj to sobie kochanie, nie ma okrutniejszego kłamstwa niż półprawda.