4

7.8K 151 2
                                    

Do ślubu zostały niecałe dwa dni, tak naprawdę miałam go gdzieś, to tylko papierek, nic nie znaczący dzień. Zawsze myślałam, że mój ślub będzie wyjątkowy, piękna biała suknia z mnóstwem koronek, tren niesiony przez śliczne małe dziewczynki. Dużo kwiatów w kościele, goście, przyjaciele, znajomi, pan młody którego będę kochać do szaleństwa. Ale to tylko marzenia, fantazje małego dziecka. Teraz jestem dorosłą osobą, będę matką, a za chwilę czyjąś żoną choć tego akurat nie chce. Samuel chciał żebym uczestniczyła w przygotowaniach do ślubu, ale nie miałam ochoty, to nie będzie mój dzień, na pewno nie najszczęśliwszy. Dałam wolną rękę pani Charlotte, to starsza osoba, zna się na swojej robocie. W tydzień przygotowała wszystko jak należy. Powinnam być szczęśliwa I wypoczęta w tym dniu, Sam zorganizował dla mnie spa w hotelu. Ale to też miałam gdzieś. Nie pojadę do żadnego, cholernego spa i nie będę udawać szczęśliwej panny młodej.
- wyjeżdżamy za dwadzieścia minut.
- ok
Powiedziałam to sflustrowana... Nie może tak być, że jak wielki Samuel White coś chce to każdy skacze jak mu zagra. Ja na pewno taka nie będę. Zeszłam na dół zła jak osa.
- a co będziesz robił ty? Gdy ja będę poddawać się różnym zabiegom.
- pojadę do babci. A potem muszę popracować.
- z jakimiś dziewczynami w klubie?
- a co zazdrosna?
- a skąd... Mam nadzieję że dostaniesz kiły.
- jakaś ty milusia.
- nawet nie wiesz jak bardzo...
I tym o to tekstem zakończyłam wymianę zdań z Samem i udałam się do samochodu zaparkowanego na podjeździe gdzie czekał na mnie ochroniarz, Damian.
- to gdzie jedziemy?
- tak jak szef powiedział, do spa. Jest tu takie jedno nie daleko.
- ach super, nie mogę się wprost doczekać błotnej kąpieli.
Faktycznie spa i hotel były nie daleko, pół godziny jazdy i o to moim oczom ukazał się piekny budynek, z rzeźbionymi lwami na tarasie. Od razu miałam udać się na zabiegi, więc szybko weszłam do środka, żeby nie tracić niepotrzebnego czasu. Pewna młoda kobieta podeszła do mnie z nieskrywanym uśmiechem, ciekawe co ją tak cieszy... pewnie myśli, że dostanie spory napiwek. Nie dziś droga pani...
- zapraszam do spa, zaprowadzę panią.
- fantastycznie.
Poszłam za nią do hotelowego spa, omijając tym samym bar, ach jak mi tęskno do alkoholu. Teraz by się przydał. Mogłabym upić się w swoich smutkach oczywiście gdybym nie była w ciąży. Wchodząc do spa, poczułam jedynie mdłości, za dużo tu zapachów, kadzidełka przyprawiają o ból głowy. Boże jak ja to wytrzymam.
- może pani wybrać z karty to co panią interesuje.
Podała mi kartę na której wypisano czerwoną trzcionką wszystkie zabiegi. O połowie nawet nie słyszałam. Ciekawe czy byłaby taka miła, gdybym przyszła do hotelu w moim płaszczu i dziurawych butach. Pewnie zaraz zostałabym wyproszona i nie byłoby to grzeczne ,,proszę wyjść,, Samuel kupił mi parę ciuchów, żebym nie chodziła ciągle w koszulce i spodenkach.
- wybrała już pani.
Następna przymilna laska z oczami które mówią ,,co Samuel White w niej widzi,, na pewno nie jedną w tym hotelu pukał.
- tak, manicure i pedicure. Dziękuję to wszystko.
- naprawdę tylko tyle? Czy pojutrze nie bierze pani ślubu?
- biorę i co z tego?
- nie chce pani wyglądać jak milion dolarów?
- nie chce. Wolę zostać naturalna.
Zdziwiona panienka przystąpiła w końcu do pracy. Wybrałam czarny kolor. Naszczeście nie trwało to długo i już po trzech godzinach, miałam pomalowane paznokcie u rąk i nóg. Resztę dnia spędziłam w pokoju hotelowym, panny młodej nie powinien widzieć przecież pan młody. To też Sam kazał mi się wynieść, bo przecież on ze swojego domu nie ma zamiaru się wyprowadzić nawet na chwilę. Może to i lepiej, odpocznę. Pojechałabym do swojego mieszkania, może odzyskałabym choć dokumenty, ale nie chce żeby Damian, ochroniarz Sama, wiedział gdzie mieszkam. Zaraz by wypaplał wszystko swojemu szefowi, a ja nie mam zamiaru się nikomu zwierzać. Od zawsze swoje kłopoty załatwiałam sama. Jestem w pewnym impasie, nawet nie mam jak dojechać tam sama. Zostałam wywieziona pod Chicago, a nie mam auta. Nawet nie mam telefonu ani pieniędzy. Ucieczka od Samuela też nie wchodzi w grę, znalazłby mnie pewnie na końcu świata albo i w kosmosie. Nie odpuściłby mi, widziałam jak jego dwóch pracowników zabija człowieka...
Wieczorem po całodziennych rozmyślaniach nad ewentualnymi minusami i plusami decyzji, która sama w sobie będzie odwracalna, jednak juz na zawsze Samuel będzie moim byłym mężem, poszłam się wykąpać, wanna wypełniona ciepłą wodą z płatkami róż jest tym o czym marzę najbardziej. Moje dziecko rośnie we mnie, nikt o nim nie wie, oprócz jego ojca, który ma go głęboko w dupie. Nie mam nic, ani pracy, ani kasy, ani nawet swojego kąta, zupełnie nic. Jestem po studiach, ukończyłam kierunek architektura wnętrz, ale nigdy nie pracowałam w tym zawodzie. Po studiach poznałam Maxwella i od razu praktycznie zamieszkaliśmy wspólnie. Byłam taka szczęśliwa przez rok, później to szczęście prysło. Wychodzę z kąpieli, balsamuje swoje ciało i idę spać, nago. Nie chcę mi się szukać jakiejś piżamy. Nikt tu nie wejdzie więc nie muszę się stroić do spania.
...

Rano wstaje w posępnym humorze, to już jutro, będę tak jakby panią White, to takie nierealne. Nie wiem co ze sobą robić, ubieram się zwyczajnie, w dres i sweter i schodzę na śniadanie do hotelowej restauracji. Siadam przy stoliku i zamawiam jajecznicę, grzanki i herbatę owocową. Jem w spokoju, na nikogo nie patrząc, ludzie nie interesują mnie. Po skończonym posiłku wstaje z zamiarem wyjścia na spacer, gdy ktoś łapie mnie za ramię.
- hej co jest? To ty...
- witaj złotko. Co jak co, ale ciebie się tu nie spodziewałem. Komu dałaś dupy, że siedzisz w pięciogwiazdkowym hotelu.
- nikomu, a teraz odwal się koleś.
- wiesz ile zapłaciłem twojemu chłoptasiowi za seksik z tobą?
- gówno mnie to obchodzi. On nie jest już moim chłopakiem.
- a mnie gówno obchodzi, że się rozstaliście. Ktoś musi oddać mi forse, a skoro on nie może? To jak myślisz kto mi ją odda?
- na pewno nie ja. Nie mam forsy, a nawet jeśli bym miała to nic nie jestem nikomu winna. Sam dałeś szmal ćpunowi. Czaisz koleś czy mam Ci przeliterować.
- jesteś pyskata. Lubię takie. Może pójdziemy do pokoju i mnie przeprosisz za ostatni wyskok.?
- pierdol się. I puszczaj bo zawołam ochronę.
- jeszcze mi oddasz forse z nawiązką.
- akurat. Idź do Maxwella jak chcesz swojej kasy. Odczep się ode mnie.
- Maxwell poszedł w długą, myślę, że jak mu powiem gdzie jesteś to będzie również zaskoczony. Szuka cię... kotku.
- mam to w dupie.
Wyszarpnęłam rękę z uścisku i z mocno bijącym sercem uciekłam do swojego pokoju, zamykając drzwi na wszystkie możliwe zamki. Nie spodziewałam się zobaczyć tego palanta tutaj. Akurat tu. Wyglądał na kasiastego, ale jest tyle hoteli w Chicago. Nie omieszka powiedzieć Maxwellowi gdzie się podziałam. Ale mam to w dupie, nie długo wychodzę za mąż, w ten sposób ucieknę mojemu byłemu choć ja chwilę, póki Samuel nie odkryje prawdy o babci. Wtedy będzie wkurwiony na nad obie, pewnie bardziej na mnie, bo nie znam prawde, a ukrywam ją. Z drugiej strony to też jego wina, groził mi, a ja sie go trochę obawiam. To w końcu niebezpieczny człowiek, z mnóstwem ludzi równie strasznych jak on. Ten dzień zapowiadał się od początku koszmarnie, dopiero będzie południe, a ja juz mam serdecznie dość. Zostanę w bezpiecznym pokoju i nie będę wychodzić dopóki Nena nie przyjedzie mnie ubrać, uczesać i umalować na mój ślub.

Samuel WhiteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz