5

7.4K 165 2
                                    

- Stella, ty jeszcze w łóżku? Matko jedyna, wstawaj dziecko, przecież nie zdarzysz się przygotować na swój ślub, a Pan Samuel nie lubi czekać.
- wstaje, już wstaje...
Już jedenasta, a ślub jest o piętnastej, ale mam to gdzieś, niech Pan młody sobie poczeka, przecież wiadomo, że kobieta zawsze się spóźnia na ważne spotkania. Zrzucam z siebie kołdrę, niechętnie wstaje z łóżka i idę do łazienki, żeby się trochę ogarnąć zanim Nena, weźmie mnie w swoje ręce. Makijaż, uczesanie, ubieranie białej kiecki która nijak mi się nie podoba, ale jest mi wszystko jedno co na siebie założę. I ten koszmarny welon, który przypomina namiot. Mogłabym ubrać się w worek po ziemniakach, a pewnie Sama też by to nie obeszło, to tylko transakcja wiązana, może nawet na rękę mi ten cały ślub, jako mężatka będę może chroniona przez ochroniarzy Sama i w ten sposób żaden pajac nie będzie chciał żebym płaciła za swojego byłego faceta, ciałem.
- panno Stello, proszę się pospieszyć, siedzi już panna w łazience od godziny. Bardzo proszę inaczej nie zdąrzymy.
- dobrze już dobrze, spokojnie już wychodzę.
Wychodzę z łazienki żeby Nena czasem nie zadzwoniła do Samuela, niepotrzebna mi teraz złość Pana młodego.
- Nena spokojnie zdąrzymy, nie potrzebujemy dużo czasu.
- jak to nie? To ważny dzień.
- bez przesady. Dzień jak codzień.
- nie ważne. To tylko stres przedślubny zobaczysz po ślubie jak będzie cudownie.
- nie wątpię.
Nena machnęła ręką i zaczęła mnie przygotowywać, czułam się jak przebieraniec, nie na miejscu. Najchętniej bym zwiała jak w tym filmie ,,uciekająca panna młoda,, grzecznie usiadłam i dałam się przesadnie wymalować, uczesać i ubrać. Nie komentowałam gdy Nena robiła kwaśną mine kiedy mówiłam, że nie musi mi robić aż tak wyrazistego makijażu. Zjechaliśmy na dół, do auta gdzie czekał na mnie już Daniel, ochroniarz który miał nas zawieźć do domu Whita. Tam miał odbyć się ślub i wesele. Samuel nie chciał aby to wydarzenie było publiczne, stwierdził, że nie każdy musi o nim wiedzieć. Nie chciał się chwalić, że żeni się z bezdomną... Nie powiem, że mnie to nie zabolało, nie znał mnie, a oceniał. Mam nadzieję, że jakaś panna w której kiedyś się zakocha szczerze, kopnie go w jaja. Ja będę wtedy daleko na Hawajach, pić drinki z palemką.
Podróż nie była długa, chciałam mieć to już za sobą, nie lubiłam być w centrum uwagi, ale nie denerwowałam się, jak każda panna młoda. Po prostu chciałam żeby ten koszmar się skończył i żebym mogła ściągnąć z siebie te kiecke, która wpijała się w plecy i przez którą nie moge oddychać.
- wyglądasz pięknie...
Ktoś powiedział, ochów i achów nie było końca, a mi się rzygać chciało od tego wszystkiego. Czy oni nie wiedzą, że to wszystko jest na pokaz, że jest udawane. Przecież na kilometr pachnie kłamstwem.
- choćmy do środka, jest zimno, poza tym zaraz zacznie się ślub.
Weszłam do domu gdzie oczy wszystkich spoglądały na mnie jak na jakieś trofeum. Musiałam podejść do księdza, który już czekał na mnie na podeście. Był tam też Samuel w czarnym garniturze od pewnie najdroższego projektanta. Pozory. A w pierwszym rzędzie siedziała, babka Celine w wózku inwalidzkim. Spojrzałam się na nią, a ona uśmiechnęła się delikatnie i puściła do mnie oczko. Ta stara baba Jaga jest niezłą aktorką, ciekawe jak wytlumaczy wnukowi, że nie umiera. Wezmę wtedy popcorn i będę się temu przyglądać. Samuel zmusił mnie do ślubu groźbą to będzie miał w sumie za swoje. Ja nie będę się wtrącać w grę babci z wnukiem, liczę tylko, że jak się dowie to pozwoli mi odejść i nie będzie chciał mnie zabić..
Ksiądz coś mówił, ale nie słuchałam go. Powiedziałam przysięgę jak na autopilocie, pocałowałam w policzek pana młodego i zostaliśmy państwem White, przynajmniej na dwa miesiące.
Wesele odbywało się w ogrodzie, stał tam wielki podgrzewany namiot. Nie chcę sobie wyobrażać ile zapłacono za tą imprezę.
- zjedz coś, napij się wina, a ja zaraz wrócę, muszę pogadać z gośćmi.
- jasne, nie przeszkadzaj sobie.
Ledwo zostałam jego żoną na niby, a już mnie opuszcza i idzie zabawiać gości, zamiast mnie. A niech idzie, mam tu tyle jedzenia, ciast, że nie potrzebny mi do szczęścia żaden facet.
Zjadłam mnóstwo smakołyków, wypiłam morze soku pomarańczowego i musiałam poszukać toalety, żeby opróżnić pęcherz, wyszłam więc na podwórko, poszłam w stronę domu. Szłam w szpilkach, było mi zimno i chciałam jak najszybciej dojść do łazienki, ale zatrzymał mnie widok człowieka, którego nie spodziewałam się tu spotkać albo nigdy już nie zobaczyć. Maxwell stał koło drzewa i czekał na mnie, a gdy mnie ujrzał natychmiast zaczął iść w moją stronę, chciałam jak najprędzej wejść do budynku, ale nie mogłam zrobić tu sceny. Nie chciałam żeby Sam widział mojego byłego chłopaka, więc nie uciekłam. Czekałam aż podejdzie z duszą na ramieniu. Nie mam pojęcia jak dowiedział się, że tu jestem, że mieszkam tu i że biorę ślub, ale to nieistotne, Maxwell ma wielu kumpli w różnych kręgach.
- co tu robisz?
- skarbie, szukałem cię. Dopiero Stanley powiedział mi, że widział cię w hotelu. Śledziłem cię.
- pytam co tu robisz?
- wyszłaś za mąż.? A ja?
- ty? Maxwell ty chciałeś kupczyć moim ciałem bo nie miałeś na narkotyki. Jestem z tobą w ciąży, a ty zamiast wziąć się za siebie... zresztą nie ważne.
- kochasz go.? Jest bogaty? No pewnie ze jest.. lubisz bogaczy.
- co ty pieprzysz. Kochałam ciebie a ty tak po prostu wybrałeś narkotyki.
- kochanie...
- nie mów tak do mnie, już nie. Czego chcesz?
- pieniędzy, jestem winny Stanleyowi mnóstwo forsy, innym też. Masz teraz bogatego męża. Możesz mi pożyczyć. Jesteś mi to winna.
- gówno ci jestem winna, nic ode mnie nie dostaniesz. Idź do rodziców, niech oni ci dają. Wynocha.
- Stella... popamiętasz jeszcze mnie.
- akurat. Zaćpasz się zanim ja urodzę.
Odwróciłam się na pięcie i weszłam do domu, od razu do toalety, zamknęłam się w niej i rozpłakałam się. Wszystko co mnie złego ostatnio spotkało to przez Maxwella.
Posiedziałam jeszcze trochę, otrząsnełam się, chciałam udać się do swojej sypialni na piętrze, ale usłyszałam coś z gabinetu Sama. Z ciekawości poszłam sprawdzić co to za hałasy, a kiedy już byłam blisko, byłam niemal pewna, że ktoś uprawia seks w jego biurze. Oprócz niego nikt nie ma tam wstępu. Otworzyłam drzwi i moim oczom ukazał się widok, jakiego nigdy nie zapomnę. Mój świeżo poślubiony mąż, odwrócony do mnie tyłem, z dupą na wierzchu, posuwał na biurku jakąś panienkę. Tego już za wiele jak na jeden dzień. Odwróciłam się po prostu i wyszłam stamtąd, zostawiając ich sam na sam, weszłam po schodach do pokoju, zamknęłam się na klucz, zdjęłam z siebie sukienkę i wyrzuciłam ją przez okno, a następnie spłukałam makijaż i poszłam spać. Babka Celine byłaby dumna ze swojego wnuka, dopiero się ożenił, a już zdradza. Nie ważne, że to małżeństwo tylko na papierze, mógłby poczekać choć tydzień. Porozmawiałam jeszcze ze swoim dzieckiem. Nie długo powinnam udać się do lekarza na badania kontrolne. Muszę wymyślić jakieś klamstewko żebym mogła wyjść z domu bez ochroniarza.

Samuel WhiteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz