epilog

7.9K 150 8
                                    

Samuel White...

Pamiętam to jak dziś...
Siedziałem w domu, w biurze nad papierami miałem w chuj roboty ale nie mogłem się skupić na nich. Tydzień temu dowiedziałem się, że moja babka umiera na raka, boże moja jedyna rodzina bo wuj Liam w zasadzie go nie znałem, siedział w psychiatryku od kilku lat, a ja nigdy go nie odwiedziłem. Nie lubiłem szpitali a wariatkowo przyprawiało mnie o palpitacje serca. Byłem wstrząśniety i nie mogłem się na niczym skupić. Babka Celine chciała żebym spełnił jej ostatnie marzenie, a ja jak głupi się zgodziłem nie wiedząc co to właściwie miało by być. Miałem ful kasy mogłem ją zabrać w każde miejsce na ziemi, kupić co tylko by chciała. Nie spodziewałem się jednak, że to będzie coś takiego, chciała żebym się ożenił. Kurwa ja i ślub... nigdy... Po kilku dniach przemyślałem sobie wszystko i postanowiłem to zrobić, dla babci zrobiłbym wszystko więc szukałem potencjalnej kandydatki ale nie było to łatwe, żadna z moich kumpeli się nie nadawała to tego. One tylko się dobrze pierdoliły i tyle... Nie chciałem żadnej z nich. Siedziałem nad biurkiem rozmyślając kiedy zadzwonił Daniel. Miał załatwić sprawę, ja prawdę mówiąc nie miałem dziś do tego głowy, a to musiało być dziś wykonane. Mieli jakieś problemy, ktoś ich widział ale zemdlał, dziewczyna. Spytali czy mają ją zabić ale powiedziałem żeby przywieźli ją do domu, chciałem ją zobaczyć, to pewnie jakąś laleczka z cyckami na wierzchu i tak dalej, zwykła dziwka która czekała tam na obciąganie. Stałem przed oknem gdy podjechali pod dom, otwierali bagażnik gdy jakaś dzika kotka wyleciała i od razu zaatakowała mojego człowieka, nie spodziewał się i dostał nożem, drugi przestraszony próbował pokonać dziewczynę ale ona walczyła jak lwica. Nie mogłem patrzeć jak pokonuje Damiana i poszedłem im na ratunek. Podszedłem i złapałem ją od tyłu, przytuliłem jej miękkie ciało do swojego, strasznie śmierdziała, jej płaszcz wyglądał okropnie ale ona sama była piękna. W ogóle nie wyglądała na bezdomną ale była nią. Chciałem poznać jej całą historię i zacząłem tworzyć wobec niej plan. To ona zostanie moją żoną, taka harda będzie do mnie pasowała jak druga połówka jabłka. Jest idealna. Stella została moją żoną, miał być to tylko układ ale cholera podobało mi się, że ktoś na mnie czeka w domu, że nie jestem już w nim sam. Nie mogłem jej tego powiedzieć, mogla nie czuć tego samego. Spełniłem ostatnią wolę mojej babki, to było najważniejsze. Okazało się, że jednak moja ukochana babcia nie umiera, wkurzyło mnie to na maksa ale dzięki mojej żonie przeżyłem i to. Urodziło nam się wspaniałe dziecko, nie jest biologicznie moje ale kocham Jasona. Jego ojciec ten prawdziwy siedzi zamknięty w dobrej klinice odwykowej. Czemu mu pomogłem? Sam nie wiem. To jednak ojciec Jasona, a mój syn ma prawo poznać go kiedy będzie gotowy. Sam chciałbym poznać swojego prawdziwego ojca, gdybym wiedział wcześniej, że Liam nim jest, odwiedziłbym go w tym pieprzonym psychiatryku, a może nawet przeniósł do prywatnego szpitala gdzie miałby lepszą opiekę i nie zagrażałby nikomu. A tak uciekł i chciał mnie zabić myśląc, że jestem Patrickiem. Moi przyjaciele nie mieli wyboru, Liam miał mord w oczach i szaleństwo. Nie słuchał, nie kojarzył. Widział tylko to co Patrick mu kiedyś zrobił. Kiedy Louis i Black mnie znaleźli wisiałem głową w dół a Liam stał za mną z gorącym ostrzem i przygotowywał się do wymyślnych tortur. Wpadli w samą porę inaczej już na zawsze miałbym wyryte na plecach coś czego bym nie chciał mieć. Pogrzeb był koszmarem, nie chciałem na nim być, czułem się winny śmierci Liama. Do tego po wszystkim stałem przed autem i zobaczyłem moją matkę, a ona zamiast podejść do mnie po prostu zwiała kiedy do niej pobiegłem. Nigdy więcej jej nie spotkałem, nie rozumiałem czemu nie chce mnie widzieć, nic jej nie zrobiłem. Szukałem ją potem ale jakby zapadła się pod ziemię. Więc dałem sobie spokój i żyłem z moją rodziną.
Po trzech latach Stella urodziła moją córkę a ja oszalałem z radości. A potem Louis powiedział, że mam przejebane przez resztę życia bo będę musiał odpędzać od mojej córeczki adoratorów. Mina mi zrzedła gdy o tym pomyślałem, a gdy jakiś dureń skrzywdzi ją i będzie płakać przez niego to będę musiał go zabić. Stella się śmiała i kręciła głową w niedowierzaniu. Louis mnie wkręca, na pewno nie będzie tak źle. Czułem się wspaniale z moją rodziną i będę jej bronił do końca moich dni. Nie dam ich skrzywdzić żadnemu łotrowi.

Samuel WhiteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz