14

6K 123 0
                                    

- twój Samuel musi być bardzo bogaty, skoro ma taki okazały dom.
- tak tato, pewnie jest majętny, ale mi to zwisa. Jest po prostu dobrym człowiekiem.
Dobrze, że moi rodzice nie wiedzą czym zajmuje się mój mąż i jak zarobić na ten wielki dom. Nie byliby wtedy tacy szczęśliwi chyba...
- to ważne, ale pieniądze także są potrzebne by żyć.
- wiem wiem. Sam powinien zaraz przyjechać, coś mu się przedłużyło w pracy.
- to nic, pewnie dużo pracuje.
- nawet nie wiesz tato jak dużo. Może zjecie coś za ten czas?
- nie trzeba Stello. Jedliśmy w samolocie. Poczekajmy na twojego męża.
- to bardzo niespodziewane, że wyszłaś za mąż tak szybko, nawet zbyt dobrze się poznaliście.
- tak wyszło.
- myślałam, że ślub weźmiesz raczej z tym Maximem.
- Maxwellem mamo. Z nim rozstałam się gdy dowiedział się o ciąży. Nie dorósł do bycia ojcem.
- i zechciał cie Samuel, myślałam że tacy bogacze nie chcą wychowywać nie swoich dzieci. Żeby córko nie okazało się, że po narodzinach dziecka jednak stwierdzi, że to mu nie pasuje.
- proszę się nie martwić, mamo nic takiego się nie wydarzy.
Samuel wszedł do salonu, wyglądał majestatycznie, wysoki i seksowny w garniturze od Armaniego. Ociekał seksem, a ja od razu stałam się mokra chyba to wyczuł bo spojrzał się na mnie, uśmiechając się krzywo. Rodzice nie podejrzewali, a między nami toczyła się gra na spojrzenia. Miałam taką ochotę, gdyby nie mama i tata wzięłabym go na tej sofie.
- ty jesteś pewnie Sam. Stella nie opowiadała o Panu za dużo. Zaskoczyła nas gdy powiedziała, że wyszła za mąż. A dziecko to był szok. Wybaczy nam Pan, ale martwimy się o naszą córkę. Samotna matka to nie lada wyzwanie.
- rozumiem. Stella nie będzie samotną matką, proszę się nie martwić.
- dobrze, cieszy nas to.
Tata ucieszył się deklaracją pana Whita. I ja też byłam zadowolona. Rodzice się o mnie martwią, nigdy mi tego nie mówili. Od zawsze byłam samowystarczalna, Rodzice byli rygorystyczni, nie na wszystko mi pozwalali, ale kiedy skończyłam dwadzieścia jeden lat postanowili się wyprowadzić z USA. Nie chcieli żebym jechała z nimi, wprost powiedzieli, że chcieliby żebym została w Chicago. Nie rozumiałam tej decyzji, przecież jestem ich dzieckiem, ale nie przyjęłam to do wiadomości i nie oponowałam. Nie chcieli mnie to nie, byłam nawet obrażona przez jakiś czas, przeszło mi bo w końcu zawsze ludziom przechodzi złość i smutek. Nauczyli mnie asertywności, że nie znaczy nie, a nie ,, może,,.
- teściowie zostaną na noc?
- nie Samuelu mamy zarezerwowany hotel nie daleko.
- aha. To może chociaż kolacja. Jestem strasznie głodny, miło nam będzie.
- och. Jedliśmy w samolocie, ale chętnie zostaniemy jeszcze trochę.
- wspaniale. Zatem zapraszam do stołu.
Poszliśmy do jadalni, gdzie usiedliśmy na przeciwko siebie. Na stole Nena postawiła półmiski z zupą serową i pysznego kurczaka z parmezanem oraz ziemniaczki z koperkiem. Sałatke z jarmużu i brokułów. Sernik z owocami i czekoladą. Wszystko wygląda tak apetycznie, że głośno zaburczało mi w brzuchu.
- jedz Stello.
Powiedział Samuel, a ja nie wahałam się ani chwili dłużej, nałożyłam sobie pokaźną ilość kurczaka, ziemniaków i sałatki i zaczęłam jeść, a moja matka patrzyła się na mnie jak na wariatkę.
- Stello opanuj się trochę, powinnaś trzymać dietę, w ciąży nie można za dużo przytyć. Do dziesięciu kilogramów zgubisz w pół roku, ale nadmiar zostanie Ci w brzuchu. Będziesz miała oponke, która nie zniknie i twój mąż na pewno nie będzie zadowolony.
- mamo wybacz, ale dziecko się domaga i jem tyle ile chce, a jeśli Sam nie będzie mnie chciał to trudno, znajdę sobie innego.
Samuel przysłuchiwał się temu wszystkiemu, wiem nie chciał się wtrącać, ale mógłby mnie trochę bronić. Naprawdę nie jem za dużo.
- pamiętasz co było w podstawówce.
- co było? Spytał Sam
- nic nie było, mamo Samuela to nie interesuje, to stare czasy.
- nie takie stare.
- bardzo chętnie się dowiem.
Moja matka i jej wspominki, musi się zawsze pchać przed szereg. Nikt nie chce pamiętać starych, smutnych czasów szkoły podstawowej. Ja już zapomniałam, ale jak widać moja matka nadal to pamięta i chętnie wszystkim opowie.
- mamo, nie wracajmy do przeszłości.
Liczę na to, że zajarzy iż nie mam ochoty tego słuchać i Sam także, ale ona niczego nie kapuje.
- Stella w podstawówce bardzo się zaniedbała, sporo przytyła, ważyła ponad dziewiedziesiąt kilo, myśmy mówili jej, że mogłaby trochę schudnąć, ale to dziecko zawsze było krnąbrne i nigdy nie słuchało. Wiec w końcu powiedzieliśmy stop i zapisaliśmy ją na siłownie żeby trochę zrzuciła. Wykrzyczała nam, że interesujemy się nią tylko wtedy kiedy jest już za późno. W szkole przez swoją tusze miała problemy, dzieci się z niej wysmiewały, często zamykały ją w składziku i tak dalej, a ona przecież nie lubi ciemnych pomieszczeń więc zawsze traciła przytomność i znajdywała ją dozorczyni i wzywała pogotowie. Ile myśmy się najeździli żeby ją odebrać ze szpitala. W końcu sama zrozumiała, że ma kłopot i zaczęła ćwiczyć.
- fascynujące mamo. Ale kogo to obchodzi po tylu latach. Zresztą teraz jestem w ciąży i będę jadła tyle ile chce. Nikt mi nie będzie zakazywał.
- córeczko a czy powiedziałaś Samuelowi czyje to dziecko. Tego Maxima.
- on ma na imię Maxwell i mojego męża to nie interesuje mamo.
- na pewno jest ciekawy tylko nie mówi tego głośno. Wiesz Stella, że trochę za wcześnie na dziecko, ale rozumiem że wpadłaś. Dziecko pokrzyżuje Ci plany, już nie będziesz mogła robić tego co chcesz, na co masz ochotę. Wyjazd tylko  z dzieckiem. Nie przespane noce, dnie, ciągle kolki, pieluchy, choroby.
- wiem mamo. Ale na to już za późno.
- tak trzeba było myśleć wcześniej o zabezpieczeniu.
- masz rację, ty nie myślałaś i jestem ja. Jaka matka taka córka.
- nie mów tak do matki Stello. Ona chce cie tylko uświadomić jakie trudne jest wychowanie małego człowieka.
- ale ja to wszystko wiem tato. Chciałabym żebyście mnie wspierali, a nie tylko krytykowali. Nikogo nie interesuje czy byłam w przeszłości gruba, liczy się to co jest tu i teraz.
- ależ my cię wspieramy, zawsze jednak będziemy pokazywać ci twoje błędy.
- na błędach człowiek się uczy. Tato.
A teraz wybaczcie, ale jestem zmęczona, ja i moja gruba dupa idziemy się położyć.
Poszłam na górę wkurwiona do granic możliwości, jak oni mogą stawiać mnie w złym świetle przy moim mężu. Nigdy nie jadłam jak świnia, byłam nastolatką nie radziłam sobie w szkole, zagadałam stresy. Rzucił mnie wtedy chłopak, mój pierwszy, wykorzystał mnie, a potem opowiedział wszystkim chłopakom w szkole jaka to jestem puszczalska. Ciężko było. Nie mogłam się zwierzyć mamie ,tak jak moje koleżanki bo wiecznie jej nie było, a jak już wracała do domu, to zmęczona, nie interesowały ją moje problemy. Zauważała je jak już było źle. Więc zajadałam smutki i popijałam je colą. Potem się ogarnęłam, nie chciałam skończyć z problemami ze zdrowiem, wzięłam się za siebie i schudłam. Teraz jest już ok, jestem w ciąży, to normalne że nie będę chuda jak szczypiorek. Rozebrałam się, położyłam do łóżka i zasnęłam zmęczona dzisiejszym dniem. Tak się cieszyłam na przyjazd rodziców, a zapomniałam jacy oni są beznadziejni, nie wiem jak wytrzymam jutrzejsze święta. Będę musiała zaciskać zęby przez cały dzień.

Samuel WhiteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz