Święta, to już dziś, zbierze się moja i Samuela rodzina. Cała trzese się z nerwów, zwłaszcza po wczorajszej wymianie zmian z rodzicami. Nie wiem czy dziś czegoś nie palną, czasem ciężko z nimi wytrzymać. Mówią coś, zanim pomyślą, a potem ja musze się za nich wstydzić. Schodzę ja dół ubrana na galowo, ubrałam śliczną czarną sukienke z cekinami, do tego pantofle na maleńkim obcasie. W całym domu roznosi się zapach potraw zmieszany z zapachem pierniczków, które przygotowuje Nena. Jestem głodna jak wilk, a kiszki grają marsza. Robię sobie herbatę imbirową, do tego sałatke z kurczakiem. Siadam przy stole i zajadam się dopóki jest jeszcze spokój i nie ma gości. Potem będzie taki hardkor. Jestem szczęśliwa, mam wszystko o czym marzyłam, chociaż się tego w ogóle nie spodziewałam.
Po południu zaczęli zbierać się goście, Samuel gdzieś przepadł ze swoim najlepszym przyjacielem więc musiałam ich witać sama. Nie znałam nikogo, każdy pytał się kim jestem ? Samuel naprawdę nie zwierzał się, że ma żonę. Ja nie odpowiadałam, skoro nie chciał się pochwalić to nie będę mówić za niego. Wreszcie pojawiła się babka Celine, żywa jak nigdy. Nikt nie uwierzy, że coś jej dolega.
- cześć moja droga.
- witaj Celine. Jak tam?
- dobrze, a gdzie mój wnuk?
- poszedł ze swoim kolegą do biura. Pewnie mają coś do omówienia.
- a to pewnie Nick Black
- kto to?
- najlepszy przyjaciel mojego wnuka, znają się od dzieciństwa.
- Black i White. Ale się dobrali.
- to prawda.
- chodźmy do salonu, usiądziemy, mam dość tych butów.
- rozumiem cię doskonale.
- hmm... czy powiesz w końcu Samuelowi wiesz o czym.
- powiem, powiem tylko tak trudno teraz powiedzieć prawdę.
- kiedyś będziesz musiała.
-wiem, ale dziś nie jest dobry moment. Uwierz mi.
- no dobrze.
Zostawiłam Celine samą i poszłam poszukać Sama, miałam dość witania jego gości. Moi rodzice jeszcze nie przyjechali, napisali mi, że będą dopiero wieczorem, przed samą kolacją.
Był w gabinecie razem ze swoim kolegą i popijali śmierdzący alkohol.
- tu jesteś kochanie...
- a no jestem, co tam?
- twoi goście już przyszli, może byś ich przywitał, zwłaszcza babcie, jest w salonie.
- zaraz przyjdę, omawiamy ważne sprawy.
- widzę właśnie.
- nie przedstawisz mnie Sam? Piękna kobieta to twoja nowa dziewczyna.?
- nowa dziewczyna? Czyli miał ich trochę?
- no troszkę.
- nie ważne, Nick zamknij się.
- nie czemu? Chętnie posłucham.
Uśmiechnęłam się przebiegle.
- o nie, niczego nie będziesz słuchać.
- a kim ty właściwie jesteś? Bo w końcu się nie dowiedziałem.
- no kim jestem Sami?
- jesteś moją żoną...
- że kim kurwa. Ożeniłes się i nie zaprosiłeś na ślub.
- to był szybki ślub, wiesz dla babci.
- aha a jak ona się czuje.?
- słabo, chyba nie wiele czasu jej zostało..
Nie mogłam tego słuchać, przecież jego babka przeżyje nas wszystkich, smutno mi się zrobiło na myśl jak bardzo będzie zły i jak będzie mu przykro gdy się dowie prawdy. Myślę, że gdybym nawet mu powiedziała to i tak by nie uwierzył. Wyszłam stamtąd po angielsku, ten cały zgiełk doprowadzał mnie do bólu głowy, cieszyłam się na huczne święta, ale nie spodziewałam się, że przyjedzie aż tylu ludzi. Nic dziwnego, że gosposia przygotowała tyle jedzenia, pewnie co roku zjeżdża się pół Chicago. Poszłam na górę do sypialni by choć na chwilę odetchnąć zanim będę musiała usiąść z nimi wszystkimi do stołu. Nie które bliskie przyjaciółki Samuela patrzyły się na mnie tak nienawistnie, jakby chciały pokazać kto jest górą. Wiem, większość z nich jest bogata i myślała, że Pan White wybierze którąś z nich na żonę, ale się mocno przeliczyły. Teraz patrzą złowrogo jakby chciały mnie zabić wzrokiem. To będzie bardzo ciężka kolacja. Mam nadzieję, że choć rodzice nie będą dziś chcieli być w centrum uwagi.
Przespałam się, wstałam gdy na dworze pojawiła się pierwsza gwiazdka. Poprawiłam makijaż, uczesanie i zeszłam na dół, w samą paszcze lwa. Wszystkie jego koleżanki oprócz jednej, patrzyły na mnie wielkimi oczami. Zastanawiając się co robiłam na górze, żadna nie pomyślała zapewne, że mieszkam z Samem. Wieczny kawaler postanowił się ożenić, toż to niemożliwe. I to z kim? Z panną nikt...
Usiadłam koło moich rodziców, którzy przyjechali jakiś czas temu i Celine. Z daleka od harpii, Samuel usiadł na szczycie stołu i złapał mnie za rękę. Wszystkie stuknięte panny, westchnęły w zdziwieniu.
- chciałbym coś ogłosić. Jesteście moimi najlepszymi przyjaciółmi, rodziną, zawsze spotykamy się w tym dniu aby świętować. Razem. Dziś do mojej rodziny dołączyła kobieta. Stella. Która miesiąc temu została panią White.
- co? I nie zaprosiłeś nikogo na ślub. Jak mogłeś Samuelu.
Zajęczała jakąś panna, inna patrzyła się na mnie, jakbym była kosmitką, jeszcze inna zrobiła się cała czerwona , inne po prostu niedowierzały. Tylko kilka z nich było na ślubie, ale chyba się nikomu nie zwierzały z tego wydarzenia.
- nie rozumiem Sami, co ty w niej widzisz ? Przecież to zwykły plebs.
- nie zrozumiesz Linda. Jeszcze jedno, Stella i ja będziemy mieli dziecko.
- jak to? Będę miała prawnuka. Który to tydzień.
- eeee... prawie trzeci miesiąc.
- słucham? To wspaniale.
Babka Samuela cieszyła się jak dziecko, podczas gdy reszta milczała zawzięcie. Nawet kolega Sama, Nick nie wiedział co powiedzieć. Nie którzy gratulowali, inni byli zdziwieni, obliczali w myślach, że to niemożliwe. Moi rodzice siedzieli cicho, jak nie oni.
- a na drugi ślub chętnie zaprosimy wszystkich.
- drugi ślub?
- mhm. Jak tylko urodzisz.
- Och.
Nie wiedziałam o jego planach, zaskoczył mnie, to znaczy, że myśli o mnie poważnie. Nie myślałam, że będę się tak cieszyć.
Po kolacji Samuel z facetami wyszedł na dwór zapalić, a ja siedziałam wraz z kobietami w salonie i zajadałam się sernikiem. Nie słuchałam o czym rozmawiały, nie interesowało mnie to co mają do powiedzenia. Byłam zbyt podekscytowana.
- jak go zdobyłaś?
- słucham?
- nie wiem co zrobiłaś, ale Sam cię zostawi jak tylko się tobą znudzi.
- fajnie... a może ja go zostawię jak się nim znudze?
- ty?
- no ja...
Uśmiechnęłam się do tej suki kwaśno, wstałam i pożegnałam się ze wszystkimi. Poszłam do swojej sypialni, zamknęłam się na klucz i po prostu położyłam się w ubraniu na chwilę by odpocząć. To niepojęte, że jakaś laska będzie mi mówiła, że mój mąż mnie zostawi i pójdzie do innej. Najchętniej ukatrupiłabym ją na miejscu, ale nie mogę. Samuel mógłby mi nie wybaczyć, że zabiłam mu przyjaciółkę. Wszystkie laski mają na niego chrapkę, jak ja to zniosę.