11

6.7K 139 4
                                    

Łudziłam się, że Samuel uwierzy w moją udawaną historyjkę, iż napadł mnie zbir, że to działo się tak szybko nie zdąrzyłam przypatrzeć się jego twarzy, ale jestem kiepską klamczuchą, zawsze tak było. Kiedy mój ojciec znalazł u mnie marchiuane powiedziałam, że to Linda, moja uwczesna najlepsza przyjaciółka dała mi ją na przechowanie. Mój tata nie dał się zwieść, miałam zakaz wychodzenia przez pół roku. Był, właściwie nadal jest bardzo rygorystyczny, dlatego nadal nie powiedziałam rodzicom o ślubie i ciąży. Nie zrozumieliby...
Sam patrzył na mnie sceptycznie, a potem po prostu wyszedł. Dobrze, że w toaletach nie ma kamer inaczej moja zmyślona historia nie miałaby racji bytu, a tak mogę zasłaniać się nie pamięcią. Policzek doskwierał przy każdym dotknięciu, był fioletowy i spuchnięty, pewnie siniak zostanie ze mną na conajmniej dwa tygodnie, jak nie dłużej. Jestem wiec wyłączona praktycznie z życia, poza domem nie mam co się pokazywać. Jeszcze ktoś pomyślałby, że jestem bita. Za oknem już spadł śnieg, zrobiło się bardzo zimno, lubię taką pogodę, zawsze lubiłam zimę, jazdę na sankach. Za ponad trzy tygodnie będą święta, nie wiem czy Samuel obchodzi je, czy będzie w ogóle chciał tego całego przedświątecznego zamieszania, czy woli po prostu spokoju, może kolacji w restauracji i tyle. Ja nigdy nie mialam prawdziwych świąt, moi rodzice woleli wyjechać w tym dniu do ciepłych krajów, gdy byłam mała zabierali mnie ze sobą, a gdy skończyłam wiek w którym mogłam już zostać sama w domu  wyjeżdżali sami. Najczęściej wtedy szłam do kościoła, na msze, potem kupowałam pizze i siadałam przed telewizorem oglądając Kevina samego w domu. To moja tradycja swiąteczna. Nie ważne ile razy człowiek oglądał ten film, zawsze śmieszy tak samo. Chciałabym mieć choinkę, móc wybrać prezenty i posiedzieć z kimś tak po prostu.
Samuel wyszedł nad ranem i nie ma go do tej pory, a jest już późny wieczór, jeśli nie wraca do którejś tam godziny, zawsze daje znać smsem, a teraz cisza. Czekałam na niego do dwudziestej drugiej, ale zmożył mnie sen więc poszłam na górę, do swojej sypialni, położyć się wygodnie. Obudził mnie ruch w moim pokoju, Sam ułożył się za mną i leżeliśmy przez chwilę, na łyżeczkę.
- nie umiesz kłamać wiesz?
- wiem, ale nie chce o tym gadać
- mhm... ja też nie chce. Miałem dziś kijowy dzień. Jestem zmęczony.
Położył dłoń na moim już trochę uwydatnionym brzuchu. Jakby wiedział, że w mym łonie rośnie nowe życie, ale to niemożliwe. Jestem ostrożna, czasem jeszcze mam mdłości, ale nawet kiedy je mam, jego nie ma w domu. Nie, zdaje mi się. Nie wie o mnie nic właściwie i wolałabym żeby się nie dowiedział. Kto chciałby laske w ciąży, w dodatku z ćpunem. Tylko głupek chciałby wychowywać nie swoje dziecko. Takich facetów nie ma.
- śpij Stella, słyszę twoje myśli.
- nie prawda, nie możesz ich słyszeć, bo ja o niczym nie myślę.
- hehe... Nie umiesz kłamać. Wiec nie rób tego, jesteś dla mnie jak otwarta księga.
- hmm... Nie wiem czy to dobrze.
- ja też nie wiem.
- wiesz, nie długo święta? Nie wiem czy ty, no wiesz, czy obchodzisz je jakoś? Jeśli nie to spoko.
- obchodzę, moja babka by mi nie wybaczyła gdybym ich nie zrobił. Kup co tylko ci się spodoba.
- dobrze.
Uśmiechnęłam się. Zaczęłam w myślach robić listę zakupów, trzeba przystroić cały dom. Kupić wielką choinkę.
- a masz jakieś bombki i tak dalej?
- na strychu. Daniel ci pomoże. W ogóle jesteś mu winna przeprosiny za to, że chciałaś mu upierdolić rękę.
- wiem, ale to w zasadzie jego wina, porwali mnie. Wsadzili do bagażnika. Bałam się.
- wiem, ale nic by ci nie zrobili. Zastanawiali się co z tobą zrobić, nie chcieli cię zabijać. Mieli zrobić swoją robotę i szybko zniknąć. Ale zjawiłaś się ty. Ciebie nie było w umowie, dlatego zadzwonili do mnie, trochę wystraszeni, że zemdlałaś.
- naprawdę, coś takiego, dwóch morderców którzy strzelili z zimną krwią do człowieka, boi się kobiety która zemdlała.
- to tez ludzie. Ogólnie to są dobrzy chłopacy. Jak wiesz to bliźniaki, tylko że dwujajowi.
- serio? Nie widziałam podobieństwa. Ale to wiele wyjaśnia, praktycznie cały czas chodzą wszędzie we dwóch. Myślałam, że to geje nawet.
- haha. Muszę im to powiedzieć jutro. Na pewno będą szczęśliwi. Śpij.
Przytulił się do mnie jeszcze bardziej, a ja nadal zastanawiałam się jak udekorować dom. Celine pewnie będzie chciała tu być, zresztą nie wyobrażam sobie świąt bez niej.
...

Rano wstałam z wyraźnie lepszym humorem, gotowa aby zrobić listę zakupów świątecznych. Nie specjalnie potrafię gotować, dlatego oprawą kulinarną zajmie się nasza gosposia, a ja jej chętnie pomogę duchowo. Za to mogę posprzątać, umyć okna i pójść na zakupy by miała z czego zrobić specjały na stół.
- chciałabym żebyś przeniosła się do mojej sypialni, chce cie obok siebie. Codziennie.
- ale jak to? Myślałam, że łączy nas udawany związek, seks tak... ale nic ponadto.
- to źle myślałaś. Muszę iść. Gosposia pomoże ci przenieść twoje rzeczy i bez dyskusji.
Kiedy to się zmieniło? My jesteśmy małżeństwem krótko, ba my się nawet niespecjalnie znamy, nie mówiąc już o jakiś głębszych uczuciach. Jesteśmy raczej parą kochanków niż małżonków. Jak to się zmieniło?
Mam się cieszyć?
Nie da mi teraz rozwodu?
I co się stanie kiedy ciąża zacznie być widoczna?
Nie myśląc za długo, zeszłam na dół by pogadać z Danielem na temat ozdób choinkowych. Obiecał, że zniesie mi je, żebym mogła zobaczyć jakie skarby ma Pan domu. Potrzebny będzie nowy obrus, choinka, prezenty, ozdoby na dwór. Chce żeby to był wyjątkowy czas, żeby każdy znalazł coś dla siebie. Nie wiem ile będzie osób, nie spytałam Samuela. Moich rodziców na pewno nie będzie, nigdy nie przyjeżdżają na święta do Chicago, nie zapraszają mnie także do Francji. Ja się nie narzucam. Dzwonimy do siebie życząc wszystkiego najlepszego na święta i nowy rok i tyle. Może powinnam do nich zadzwonić. Może tym razem przyjadą jeśli powiem, że wyszłam za mąż.
Zrobię to teraz, raz kozie śmierć.
Biorę telefon i wybieram numer mamy, tylko ten pamiętam na pamięć, bo swój telefon zostawiłam w mieszkaniu. Pewnie Maxwell już dawno ją sprzedał. Ciekawe jak mocno się wkurzył, kiedy zauważył, że karty są zablokowane.
- halo mama?
- Stella. Czemu dzwonisz? Coś się stało?
- nie mamo. Chciałam zapytać czy przyjedziecie na święta.
- nie Stello. Wybieramy się z ojcem w Alpy.
- aha. Rozumiem.
- no dobrze muszę lecieć Stello, zadzwoń jeszcze bo teraz idę do pracy.
- jasne mamo.
Tak sądziłam, nie było sensu nawet mówić, że jestem mężatką pewnie nawet by się nie przejęła.

Samuel WhiteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz