Rozdział 12

24 3 0
                                    


Harry i ja usiedliśmy przy stole koło siebie naprzeciwko moich rodziców. Jak na razie nikt nie zamierzał się odzywać, dlatego w jadalni panowała niemal grobowa, niezręczna cisza. Nie wiedziałam czy aby na pewno było to lepsze niż otwarta, głośna kłótnia.

Pani Junacka układała na stole różne pyszne dania, obserwując wszystkich uważnie. Wiedziała, że gdy moi rodzice tak długo się nie odzywali, musiało być już naprawdę źle. Kiedy ułożyła ostatnie danie, życzyła nam smacznego, a następnie jak najszybciej zniknęła w kuchni, chcąc uniknąć wybuchu, który mógł nastąpić lada chwila.

Mój ojciec pierwszy nałożył sobie jedzenie na talerz, a zaraz za nim moja mama, ja i Harry.

– Zatem... – wreszcie odezwał się mój ojciec, chłodnym i lodowatym tonem. – Od jak dawna znasz moją córkę?

– Za kilka dni będzie 9 miesięcy. – odpowiedział uprzejmie.

– A kiedy... Zaczęliście ze sobą chodzić? – tata nadal nie patrzył na Harry'ego, skupiając się w całości na posiłku.

– Na początku wakacji.

– Czyli to jeszcze nic poważnego? Ten wasz związek? – zapytał z dozą pogardy w głosie.

Na te słowa o mało co nie zakrztusiłam się piciem, które właśnie miałam w ustach. Przeczuwałam, że mój ojciec nie przyjmie Harry'ego z otwartymi ramionami, ale nie spodziewałam się też, że od razu będzie sugerował mu, że nie jest tu mile widziany.

– Tato?! – zawołałam, patrząc na niego pretensjonalnie.

– No co? Chciałbym wiedzieć czy traktuje cię poważnie. – odparł obojętnie, biorąc do ust kęs mięsa.

– Ale...

– Z całym szacunkiem – wszedł mi w słowo Harry. – pana córka to najlepsze, co mnie dotąd w życiu spotkało, więc nie zamierzam jej szybko zostawić, jeśli o to panu chodzi.

Spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami i – gdyby nie obecność moich rodziców – pewnie też z opuszczoną do ziemi szczęką. Moi rodzice wydawali się równie zszokowani co ja, ponieważ na moment zamarli i spojrzeli ukradkiem na Harry'ego.

Miał spokojną minę, więc zastanawiałam się czy był aż tak dobrym aktorem, czy... mówił szczerze?

– Cóż... Miło mi to słyszeć. – wyznał po chwili mój tata, nie kryjąc zdumienia z powodu jego słów.

Znów zapadła grobowa cisza, jednak nie trwała zbyt długo, ponieważ moja mama podjęła rozmowę:

– Harry...? Simone niestety nie chciała nam zbyt dużo o tobie mówić... – spojrzała wymownie na tatę, a jej wzrok mówił: „wiadomo dlaczego". – Studiujesz prawo, prawda?

– Tak. – wyznał Harry nieco pewniejszym siebie tonem. – Od zawsze chciałem pomagać ludziom, a jako prawnik... Będę mógł odmienić życia wielu ludzi na lepsze.

– Lub gorsze, jeżeli obronisz nie tego, co trzeba. – wymamrotał pod nosem ojcem, a moja matka kopnęła go pod stołem w kostkę, gromiąc go wzrokiem.

– Przepraszam cię, Harry. Mój mąż jest nieco... przepracowany i zmęczony po dzisiejszym dniu. Nie wie, co wygaduje. – uśmiechnęła się moja mama, co Harry nieśmiało odwzajemnił.

– Nic nie szkodzi, pani Harrison. Doskonale to rozumiem.

– Doprawdy? – zaczepił go mój ojciec, który już nie reagował na znaki mamy, aby przestał. – A co taki młodzieniec jak ty może wiedzieć o ciężkiej pracy?

Umówieni [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz