Rozdział 18

20 2 0
                                    


Po śniadaniu sprawdziłam jeszcze czy aby na pewno Harry dobrze opatrzył sobie wszystkie rany, następnie ubrałam się i mój chłopak odwiózł mnie do domu. W drodze powrotnej starałam się nie odzywać za dużo, ponieważ nadal analizowałam moje przemyślenia.

„Nie, to niemożliwe... Nie mogę do niego czegoś czuć." – powtarzałam sobie w myślach. – „Ale... Jednak kiedy jest obok... Nie, przestań! To nie prawda! Nie może być..."

– Dobrze się czujesz? – spytał, zerkając na mnie. – Wyglądasz na zdenerwowaną...

– Ja tylko... To... Ja się stresuję rozmową z moimi rodzicami. – odpowiedziałam, co zresztą było częścią prawdy. – Wczoraj pokłóciłam się z nimi, zanim pojechaliśmy na imprezę i... Boję się, co mi zrobią.

– Tak jak mówiłem, mam nadzieję, że się najadłaś, bo tamto śniadanie było twoim ostatnim posiłkiem w życiu. – zażartował.

– Jak dobrze, że zawsze mogę liczyć na jakieś pocieszenie z twojej strony, wiesz? – odparłam sarkastycznie, na co on zaśmiał się.

– Do usług, maleńka.

Na dźwięk tych słów znów coś drgnęło w moim sercu. Niby przyzwyczaiłam się już do tego, że tak się do siebie zwracaliśmy, ale... Część mnie chciała, aby było to prawdą.

Chciałam faktycznie być „jego maleńką".

„Przestań tak myśleć!" – zganiłam się szybko w myślach. – „Pamiętaj o waszej umowie!"

Mieliśmy się w sobie na zakochiwać, a ja chyba właśnie zaczynałam łamać ten punkt umowy. Musiałam jak najszybciej wybić sobie Harry'ego z głowy, żeby później nie cierpieć.

Przecież on nigdy w życiu nie odwzajemniłby moich uczuć!

Wielokrotnie podkreślał, że nie jesteśmy prawdziwą parą i wiąże nas tylko ten układ. Ponadto zawsze, gdy już myślałam, że właśnie trwał „nasz wspólny moment", Harry niszczył go i znów się ode mnie oddalał. Jeśli cokolwiek by do mnie czuł, raczej nie opierałby się, gdybym chciała go pocałować, prawda?

Zaczynałam też powoli wątpić w dalszy sens naszej umowy, skoro już nawet mój ojciec nie wybuchał gniewem, gdy wspominałam o Harrym.

Oczywiście, był cały czas rozkojarzony; śledził mnie na naszych randkach, a nawet zaangażował w to moją mamę, która zawsze dokładnie wypytywała mnie o wszystkie szczegóły naszego związku. Widziałam, jak dostawał szewskiej pasji, gdy wychodziłam z domu, ale zawsze tłumił ją w sobie.

Pewnie nie chciał zepsuć sobie reputacji „kochającego i dobrego ojca", który MUSIAŁ zaakceptować chłopaka córki, jeśli chciał wyjść na tolerancyjnego i absolutnie nieapodyktycznego.

Dojechaliśmy wreszcie do mojego domu, ale zanim wysiadłam, Harry złapał mnie za nadgarstek i spojrzał poważnie w oczy. Na sam jego dotyk czułam już gorący żar pod moją skórą, a spojrzenie jego hipnotyzujących, dużych, błękitnych oczu tylko go potęgowało.

– Dasz sobie radę sama? – spytał z troską. – Mogę tam iść z tobą, jeśli...

– Dziękuję za troskę, ale poradzę sobie. – przerwałam mu z wymuszonym uśmiechem na ustach. – Zdzwonimy się jeszcze, dobrze?

Harry chciał jeszcze nachylić się, aby dać mi buziaka w policzek, jak zwykle to robił na pożegnanie, ale ja niestety nie byłam na to gotowa.

Nie teraz, gdy uświadomiłam sobie, że BYĆ MOŻE coś do niego czułam.

Umówieni [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz