Nasz już nieudawany związek rozwijał się bardzo dobrze. Spędzaliśmy ze sobą jeszcze więcej czasu niż przed wyjazdem w góry, co nie uszło uwadze moich rodziców.
Chodzili cały czas rozdrażnieni i poświęcali mi więcej uwagi niż zazwyczaj. Jeszcze kilka tygodni temu cieszyłabym się z tej reakcji, ale teraz, gdy z Harrym chodziliśmy już na poważnie, zależało mi na ich akceptacji. Nie wiedziałam jednak, co mogłabym zrobić, aby faktycznie przekonali się co do prawdziwej i dobrej natury Harry'ego.
Pozostawała też kwestia jego ojca...
Ale przyszło mi się z tym zmierzyć szybciej, niż bym tego chciała.
Tydzień przed moim balem maturalnym pojechaliśmy razem z Harrym do naszego ulubionego miejsca, czyli parku, w którym spisaliśmy naszą umowę. Mijało właśnie 5 miesięcy, odkąd się poznaliśmy, więc postanowiliśmy pojechać tam, gdzie wszystko się zaczęło.
Gdzie podpisaliśmy umowę wiążącą nasze serca.
Pomimo mroźnej pogody oraz śniegu, postanowiliśmy pospacerować trochę z ciepłą kawą (a ja z moją ukochaną gorącą herbatą z cytryną) w ręku. Trzymaliśmy się cały czas za ręce, przez co nie było mi aż tak zimno.
– Uwielbiam spacerować zimą. – odparł Harry, biorąc głęboki wdech.
– Czyli już wiem, kiedy się z tobą nie umawiać na randki. – odparłam ironiczne, upijając łyk herbaty.
– Jeszcze się do tego przyzwyczaisz, maleńka. – zaśmiał się, głaskając kciukiem moją dłoń. – Nadal nie wiem, jak ty przeżyłaś w tych górach.
– Miałam tam parę rzeczy, które mnie rozgrzewały... – odparłam, uśmiechając się do niego dwuznacznie.
– Ach tak? – Harry odpowiedział mi tym samym uśmiechem.
– Tak. Ciepłą herbatę, milutki kocyk, żar kominka... – wymieniłam te rzeczy, ale nie potrafiłam się już powstrzymać od uśmiechu, widząc „oburzoną" minę Harry'ego.
– A co ze mną?! – zapytał oburzony.
– A co ma być? – zaśmiałam się.
– Rozumiem... Uczymy się od mistrza, co? – uśmiechnął się. – Ale zaraz ci pokażę, że mistrzem dwuznacznych żartów mogę być tylko ja!
Harry puścił moją rękę i podbiegł do najbliżej zaspy śnieżnej. Nabrał trochę śniegu do ręki, ulepił z niego kulkę, a następnie rzucił nią we mnie. Spojrzałam na niego zdziwiona, na co on zaśmiał się złośliwie. Szybko ulepiłam swoją śnieżną kulkę i wycelowałam w Harry'ego, ale on uniknął mojego pocisku.
Zaczęliśmy „straszliwą" bitwę na śnieżki, śmiejąc się nawet bardziej niż dzieci, które po chwili dołączyły się do nas. W pewnym momencie poślizgnęłam się na lodzie i chciałam się czegoś chwycić, dlatego przez przypadek pociągnęłam ze sobą Harry'ego w dół.
Harry przykrył mnie swoim ciałem i oboje zaśmialiśmy się. Zawisł nade mną i spojrzał mi w oczy z czułością, a moje serce znów przyspieszyło. Jego wzrok wędrował między moimi oczami i ustami.
Zbliżył się do mnie, przywierając swoimi ustami do moich. Jego wargi były jak zwykle rozgrzane i miękkie, przez co wcale nie czułam chłodu, bijącego od śniegu pode mną.
– Nadal jest ci zimno? – spytał, unosząc brew.
– No... Chyba jeszcze nie dokładnie się rozgrzałam. – uśmiechnęłam się.
CZYTASZ
Umówieni [ZAKOŃCZONE]
RomanceCliché romans, ale czy na pewno? Ona - idealna córka, utalentowana gimnastyczka i szermierka oraz bogata "córeczka tatusia". On - zarozumiały, arogancki i impulsywny student prawa. Tak różni, chociaż znaleźli wspólną cechę - chęć przysporzenia kłopo...