Rozdział 5

27 2 0
                                    


Po ostatnim dzwonku spakowałam swoje rzeczy do torby i pełna obaw wyszłam ze szkoły. Roksana i Ola odprowadziły mnie do ulicy, chcąc dodać mi otuchy, jednak chyba bardziej ekscytowały się tym, że miały okazję jeszcze raz zobaczyć Harry'ego niż faktycznie pomagały mi się uspokoić.

Nie musiałam długo czekać, ponieważ „mój chłopak" podjechał czerwonym, bardzo drogim samochodem pod samą bramę szkoły, gdy tylko wyszłam z budynku. Moje przyjaciółki powstrzymywały swój chichot oraz wyglądały mi niecierpliwie przez ramię, chcąc zobaczyć Harry'ego.

On wysiadł z auta, poprawiając swoje okrągłe okulary w czarnych oprawkach i podszedł do mnie, uśmiechając się w swój charakterystyczny, czarujący sposób, a moje serce momentalnie przyspieszyło. Złapał mnie w talii, przyciągnął do siebie i pocałował czule w czoło.

– Cześć, maleńka. – przywitał się, po czym spojrzał na Roksanę i Olę, które nie potrafiły już powstrzymać głupich uśmiechów na swoich twarzach. – To twoje przyjaciółki?

– T-tak... – odpowiedziałam nieśmiało, nadal będąc w szoku z powodu sposobu jego powitania. – To Roksana i Ola.

Harry machnął do nich ręką na przywitanie, a następnie spojrzał na mnie czule. Ludzie, którzy nie wiedzieli o naszym układzie (czyli praktycznie wszyscy), mogliby uznać nas za prawdziwie zakochaną parę jedynie po sposobie, w jaki Harry na mnie patrzył oraz w jaki mnie trzymał.

Pochylił się do mojego ucha, udając, że mnie przytula, a następnie wyszeptał:

– Wiedzą?

– Potrzebowałam przykrywki na dzisiaj. – wyszeptałam, po czym odsunęliśmy się od siebie.

– Zatem... Zapraszam, maleńka. – powiedział, otwierając mi drzwi pasażera.

Pomachałam dziewczynom na pożegnanie i wsiadłam do auta Harry'ego. Fotele były oprawione w beżową skórę, a wszystko w środku aż lśniło z czystości. Wyczułam nawet jeszcze słabą woń środków czyszczących i zaczęłam się zastanawiać czy aby nie wyczyścił tego auta specjalnie dla mnie...

Nie, pewnie po prostu dba o czystość i to zwykły zbieg okoliczności.

Kiedy tylko kliknęłam pasami bezpieczeństwa, Harry gwałtownie ruszył z piskiem opon. Odruchowo złapałam go za ramię, a on uśmiechnął się złośliwie, zwalniając trochę, gdy przejechaliśmy już kawałek drogi. Spojrzałam na niego przestraszona i oburzona, a on zaśmiał się.

– Spokojnie, mała! Nie zabiję cię przecież. – powiedział, patrząc na moją rękę na jego ramieniu. – Nie musisz się mnie tak kurczowo trzymać. Masz od tego pasy. Chyba, że to był jedynie pretekst, aby mnie dotknąć?

Spojrzałam na niego oburzona i zszokowana jego słowami i szybko puściłam go. Harry zaśmiał się, ewidentnie rozbawiony moją reakcją.

– Przecież to ty prowadzisz! – oburzyłam się. – Jak już, to ty chciałeś, żebym ciebie złapała!

– To też jest możliwe, ale ja jednak stawiałbym na pierwszą opcję, ty „niegrzeczna dziewczynko". – odparł, znów skupiając się na jeździe.

Chciałam rzucić jakąś ripostę, ale wiedziałam, że Harry od razu znalazłby kolejny głupkowaty tekst, który wprawiłby mnie w zakłopotanie. Poprawiłam więc włosy i westchnęłam tylko.

– Podsumowują: cieszę się, że nie próbowałeś mnie zabić. Pamiętaj, że mnie potrzebujesz. – odparłam.

– Nie bardziej niż ty mnie. – zakpił.

Umówieni [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz