Rozdział 8

21 2 0
                                    


Kiedy wybił ostatni dzwonek, prawie wybiegłam z klasy jako pierwsza. Chciałam jak najszybciej znaleźć Marka i powiedzieć mu o imprezie studenckiej oraz spytać czy chciałby na nią przyjść.

Harrym postanowiłam martwić się później.

Znalazłam Marka tuż koło wejścia do szkoły, jak rozmawiał ze swoimi kolegami z drużyny. Stanęłam kawałek dalej, czekając, aż mnie zauważy. Nie trwało to długo, bo prawie natychmiast mnie dostrzegł i podszedł do mnie z uśmiechem na ustach.

– Cześć, Simone! Chciałaś coś ode mnie? – spytał przyjaźnie.

– Tak właściwe, to tak. – odparłam. – Za 2 tygodnie mój... znajomy organizuje imprezę, na którą idę też z Roksaną i Olą. Chciałbyś tam pójść z nami?

Marek spojrzał na mnie zdziwiony.

– I ty chciałabyś, żebym... przyszedł? – spytał nieśmiało.

– Fajnie by było. Oczywiście, jako dwójka starych, dobrych znajomych! – powiedziałam szybko.

– Tak... Napiszę do ciebie jeszcze, dobrze? Za miesiąc zaczynają się pierwsze turnieje, więc musimy trenować, ale... Postaram się znaleźć czas. – odpowiedział.

– Super. Jak się zdecydujesz, to podam ci więcej szczegółów, okej?

– Okej. – odparł i gdy już chciałam odejść, zatrzymał mnie jeszcze. – I, Simone? Ładnie dziś wyglądasz...

Zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, poczułam nagle na swoich biodrach czyjeś ciepłe i silne dłonie. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam Harry'ego, który piorunował wzrokiem Marka.

– Jak zawsze. – Harry odezwał się niezbyt uprzejmie. – Piękna i cudowna.

Po tych słowach zapanowała krótka, niezręczna cisza. Harry wpatrywał się intensywnie w Marka, którego to widocznie krępowało (co zresztą mnie nie dziwiło).

– Tak; tak jak zawsze... To... Do zobaczenia, Simone! – odezwał się w końcu lekko skrępowany i pospiesznie odszedł.

Odwróciłam się w stronę Harry'ego, który patrzył jeszcze przez jakiś czas za Markiem czy aby na pewno ten sobie poszedł. Po chwili wreszcie spojrzał na mnie z nietęgą miną.

– Kto to był? – zapytał bezceremonialnie.

– Mój... znajomy i sąsiad. Mieszkamy koło siebie od 15 lat. – odpowiedziałam, a Harry zmarszczył czoło. – Coś nie tak?

– Czyli on jest TYLKO twoim znajomym i sąsiadem od 15 lat, tak? Nic więcej was nie łączy? – spytał podejrzliwie.

Równocześnie zdziwiło i zirytowało mnie jego zachowanie. Wiem, że, gdyby naprawdę był moim chłopakiem, miałby prawo być zazdrosny, ale jego reakcja była trochę... zbyt realna.

Zbliżyłam się do niego, udając, że chcę się przytulić i objęłam go w pasie.

– Wiem, że „jesteśmy parą" i w ogóle, ale... Nie musisz aż tak bardzo wczuwać się w rolę. – wyszeptałam.

– Chcę, żeby nasz związek wyglądał na prawdziwy, a ty mi tego nie ułatwiasz. – zarzucił mi oskarżycielsko, chociaż wyczuwałam w jego głosie, że nie chodziło mu tylko o to. – Masz chłopaka – MNIE – więc nie rób maślanych oczu do innego. A już zwłaszcza nie do takiego frajera.

– Marek wcale nie jest frajerem! – oburzyłam się, podnosząc głos.

Moja reakcja była chyba trochę zbyt przesadzona, przez co Harry uniósł brew i zaczął uważnie mi się przyglądać. Kompletnie nie rozumiałam jego zachowania. Wiem, udawaliśmy parę, ale on zachowywał się zupełnie tak, jakby faktycznie był o mnie zazdrosny!

Umówieni [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz