Rozdział 24

17 1 0
                                    


– Nadszedł już czas na koronację królowej i króla balu! – ogłosił radośnie dyrektor, co spotkało się z głośnym wiwatem uczniów.

Harry spojrzał na mnie, a ja łagodnie się do niego uśmiechnęłam.

– Dokończymy tą rozmowę później, dobrze? – poprosiłam.

– Dobrze. – westchnął smutno, łapiąc mnie za rękę.

Wszyscy uczniowie zgromadzili się pod sceną, na której stał dyrektor. Każdy niecierpliwie oczekiwał werdyktu, trzymając nerwowo kciuki za swojego kandydata.

Dyrektor wygłosił jeszcze mowę, w której dziękował nam za te wspaniałe lata liceum; dziękował nauczycielom, uczniom i rodzicom oraz życzył dalszych sukcesów na kolejnych etapach życia.

– A zatem już nie przedłużając... – rozciął kopertę z nazwiskami zwycięzców. – Tegorocznymi królową i królem balu maturalnego zostają... Simone Harrison i Marek Kowalski!

Po sali rozległa się burza oklasków i wiwatów, jednak ja stałam jak wryta, będąc głucha na wszystko, co działo się wokół mnie.

Ja i... Marek?

Kiedyś może i marzyłam o tym, ale to było jeszcze zanim poznałam Harry'ego. Oczywiście on nie mógł być królem na mojej studniówce, bo już nie chodził do tego liceum, jednak... wolałabym kogokolwiek innego, byle nie Marka.

Nagle poczułam, jak ktoś ściskał moją dłoń, co wyrwało mnie z transu. To był Harry, który starał się uśmiechać do mnie pokrzepiająco, chociaż ja wiedziałam, że od środka aż zżerała go złość i zazdrość.

– Dasz radę, Wasza Wysokość. – wyszeptał mi na ucho, lekko popychając w kierunku wejścia na scenę.

Weszłam na nią jakby we śnie, nadal nie dowierzając w to wszystko, co się działo. Jednak natychmiast oprzytomniałam, gdy zobaczyłam ten idealny, radosny uśmiech Marka, który stał już na scenie. Spojrzał na mnie, ale ja nie potrafiłam utrzymać z nim dłuższego kontaktu wzrokowego.

Nie ze świadomością, jak potraktował Olę.

Zmienił się bardzo od czasu naszego rozstania i przez moją głowę przechodziły myśli, że być może była to po części moja wina.

A co jeśli faktycznie załamał się po naszym zerwaniu?

Dyrektor ukoronował nas, a następnie ukłoniliśmy się, niczym prawdziwa para królewska. Gdy już myślałam, że będzie po wszystkim, okazało się, że jeszcze czekał nas wspólny taniec.

Zaczęłam szukać w tłumie Harry'ego, ale nigdzie go nie widziałam – zupełnie tak, jakby rozpłynął się w powietrzu! Marek objął mnie w talii, a ja niestety musiałam położyć ręce na jego ramionach.

Muzyka zaczęła grać, a my poruszaliśmy się wolno w jej rytmie.

– Jest tak, jak zawsze chcieliśmy, prawda? – Marek zagadnął mnie, uśmiechając się promiennie.

– C-co...? – spytałam głucho.

Wcale nie chciałam skupiać się na tym, co do mnie mówił, bo jedyne, co w tamtym momencie mnie interesowało, to to, gdzie był Harry. Zaczynałam powoli panikować i wyobrażać sobie najczarniejsze scenariusze, jak wpadał w szaleńczą furię, rozwalając wszystko wokół siebie.

Wszystko i wszystkich.

– No... Jesteśmy królową i królem balu. – powiedział nieśmiało Marek. – Wiem, że jesteś teraz z Harrym, ale... Simone, on nie jest dobrym facetem.

Umówieni [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz