nine

2.3K 146 217
                                    

To był zły pomysł, to był bardzo zły i kiepaki pomysł, a kiedy nie było odwrotu Will nie miał wyjścia jak skłamać i oddalić się od grupki znajomych. Zwinne wybrnął z zaproszenia Jane, na rzecz Mike'a nie informując o jego zamiarach. Nie mógł powiedzieć z kim się spotka, inaczej czekałaby go godzina litania jak złym jest to pomysłem. A teraz nie mógł odmówić, był miły facetem z dobrym nastawianiem, to tylko zaoferowana pomoc przez jednego z przyjaciół, jego przyjaciół. I nie ważne jak głupio by to brzmiało, chciał iść, może dlatego że faktycznie potrzebuję pomocy, bądź to Mike. Naprawdę nie mógł mu odmówić, choćby chciał i słowo nie było na końcu język, ale pod wpływem chwili, panika wzięła górę i powiedział tak, jakby jego usta i struny głosowe kompletnie nie słuchały jego mózgu.

Rozwalił tym swój własny system wypowiedzi i niekontrolowanych słów, a nawet flirtu. Will nie flirtował, z nikim. Nawet jeśli stałby przed nim sam Skeet Ulrich, w młodszej wersji. A Wheeler w żadnym stopniu nie przypominał znanego aktora, więc co się z nim działo.

Przez nadmierne rozmyślanie nad ewentualnymi wersjami i konsekwencjami swojej decyzji przestał zwracać uwagę na otaczający go świata. Nie zauważył nawet jak szybko przyśpieszyły wskazówki zegara i jak pojedyncze osoby kręcą się po korytarzu mijając jego postać siedząca na ziemi pod szafką. Dlaczego umówił się pod szafką, teraz Wheeler wiedział, gdzie najczęściej przebywa i tak samo jak Gareth i Troy, nie da mu spokoju, co w żadnym razie mu nie przeszkadzało. Mike mógł nawet za nim chodzić cały dzień, a Will jeszcze by prosił o jego towarzystwo.

Uderzył głową o szafkę, zwariował. Naprawdę zwariował jeśli po kilku uśmiechach wpadł po uszy. Mike był po prostu Mike'em, facetem którego Will polubił choć go nie znał.

Will myśli, że to może był żart, albo Mike zapomniał i dawno poszedł do domu, skoro spóźnia się prawie piętnaście minut. Może to dobrze, będzie mógł iść załatwić swoje sprawy i wrócić do domu, ale z drugiej strony czuję smutek i pustkę, ponieważ nastawił się na miłe popołudnie. Jeśli zwiedzanie szkoły można nazwać miłym. Choć nie sądził, że zobaczy coś nowego, czasami warto zaryzykować.

Dłuższa chwila oczekiwania zmieniła się w pełne dwadzieścia minut, gdzie Will z chęcią podniósł się z podłogi gotowy do odejścia. Zdenerwowany na siebie, ponieważ to on dał się wrobić, ruszył do tylnych drzwi i jak na zawołanie gdzieś za nim dobiegł tupot, a raczej bieg.

Mike biegł przez korytarz, a kiedy tylko przystanął oparł się dłońmi o kolana ciężko dysząc. Uniósł dłoń w górę, oznajmujący by Will dał mu minutę, bądź dwie na złapanie oddechu i wyjaśniania.

— Cholera, strasznie cię przepraszam. Nauczycielka zatrzymała mnie dłużej, nie mogłem nic wymyślić — sapie w podłogę, a jego oddech wciąż jest ciężki i drżący — mam nadzieję, że dasz mi jeszcze szansę?

— Masz szczęście, zdążyłeś w ostatniej chwili — śmieję się trochę, jakby nie był pewien, ponieważ tak oczywiście da Mike'owi drugą szansę, a nawet trzecia i czwartą, i to go cholernie przerażało.

Ponieważ naprawdę kiedy to się stało? Kiedy zaczął zwracać uwagę na Mike'a w taki sposób, znał go kilka dni, a uroczyście mógłby oświadczyć że Mike to najpiękniejszy chłopiec jakiego spotkał. Zahipnotyzowany patrzy na szybko unoszącą się klatkę, dragania szyi podczas przełyku i kropelki potu spływające po czole. Will mógłby zapełnić swój cały szkicownik rysunkami Mike'a.

— Okey, świetnie. Dzięki — rzuca się do przodu, ponowie owijając dłoń wokół przedramienia Will'a. Tak samo jak kilka godzin wcześniej. Bez uprzedzenia zaczyna iść w kierunku piętra — przepraszam, naprawdę nie mamy dużo czasu.

It's just sex |BYLER|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz