fourteen

2.1K 130 262
                                    

Seans minął szybko, szczególnie w odczuciu Mike'a i jego ignorancji tym co leci na ekranie. Naprawdę nie zwracał uwagi na fabułę i ogólną akcję, gdzie starał się rozproszyć Will'a czym popadnie. Lekkie szturchnięcie w ramię, otarcie o dłoń, sięganie po popcorn na kolanach Byers'a i jego nerwowy tik w postaci wciśnięcia się w fotel, gdy Mike się do niego zbliżał.

Lekki grymas ma twarzy Will'a, przyprawiał Mike'a o zdenerwowanie, ponieważ co jeśli wszystko co robił było błędem, i przesadził, a gdy tylko wyjdą na zewnątrz, Will stwierdzi, że to był głupi pomysł i nie powinni tego powtarzać. Ta myśl, ciągle zakrzątała Mike'owi spokój, dopóki faktycznie nie znaleźli się na dworze, całe spięcie wyparowało. Grymas powodował nieustannie wibrujący telefon i niekończące się wiadomości. Mike zerknął przez ramię Will'a z czystej ciekawości, a gdy zauważył imię jednej z przyjaciółek, miał ochotę ją udusić. Nikt nie potrafił wyprowadzić go z równowagi, jak Max i jej ciągała obsesja ma punkcie Will'a i odciąganie uwagi Will'a od niego. Ponieważ, no hej, właśnie byli ma randce i to nie tak że był zazdrosny, że Byers poświęcał uwagę komuś innemu niż jemu.

Bez słowa otworzył drzwi wpuszczając Will'a do wnętrza samochodu, i rozważył dwie opcje. Pierwsza i bezpieczna, odwieźć Will'a do domu i nie narazić się na gniew Jonathan'a. Za to druga, posłuchać własnego głosu, i odjechać gdzieś daleko. Po krótkim namyśle, postanowił na drugą opcję, ponieważ kilka minut dłużej sam na sam nikomu nie zaszkodzi, a wręcz przeciwnie.

— Nie mam nic przeciwko wycieczce, ale mam nadzieję, że to miejsce jest warte gniewu Jonathan'a —  Will zwraca się do Mike'a, gdy brunet odjeżdża w przeciwnym kierunku co do domu Will'a, a następnie w leśną drogę.

A Will skłamałby gdyby po jego kręgosłupie nie przeszedł dreszcz strachu, na widok zaleśnionej drogi, bez grama światła, a najbliższa latarnia znikła za drzewami kilka metrów za nimi. To tylko las, powtarzał sobie, ale coś wewnętrznie paliło go w środku, na myśl o ciemności. I może ufał Wheeler'owi, choć napewno nie powinien, postanowił nie powiedzieć ani słowa.

— Nie martw się, ta okolica jest szczególnie warta złamaniu kilku zasad starszego brata. Poza tym jesteś prawie dorosły, możesz robić co chcesz.

— Jon jest uparty i nadopiekuńczy. Może cię polubi, ale to może, ponieważ właśnie wywozisz mnie w ciemny las, a ja nie wiem, czy wyjdę z tego cało.

— Jasne, że wyjdziesz. Zadbam o twoje bezpieczeństwo — odważnie kładzie prawą dłoń na kolanie Will'a, po czym wraca do trzymania bezpiecznie kierownicy i dalszej drogi.

Z uchylonymi ustami i szeroko otwartymi oczami, Will wpatruję się w przestań pomiędzy swoim ciałem, a konsolą pomiędzy nim i Mike'em. Podąża za dłonią, która do niedawna stykała się z jego kolanem i płonie. Wewnętrznie gotuję się w sobie i stara się nie krzyczeć z wyraźnego podekscytowania i adrenaliny wywołanej tak prostym i małym ruchem.

To nie był wypadek, to nie była nieświadoma decyzja. Mike wie co robi, podejmuje decyzję, stawiając wszystko na jedną kartę z nadzieją, że ta nie zostanie mu zabrana i idzie mu dobrze.

Dociska pedał gazu, a samochód pędzi przez las mijając drzewa. Zimne powietrze wpada przez otwarte okno, rozwiewając włosy Will'a, gdzie ten stara się je przygładzić dłońmi. Kropla potu spływa tuż po skroni w dół, dlatego odpina pas z nadmiernego gorąca wewnątrz samochodu. Mike zwraca uwagę, na zaróżowiony rumieniec i zwalnia. Wypadek to ostatnie co chciałby doznać, a wypadek z Byers'em na miejscu pasażera, przyprawia go o dreszcz strachu i chęci chronienia, niż zranienia.

It's just sex |BYLER|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz