Rozdział 6

266 13 7
                                    

Hope

Obudziłam się w ramionach Jaden'a zaciśniętych na moim ciele tak ściśle, jakby chciał stworzyć dla mnie z nich kajdany, które uwięziłyby mnie przy jego boku. Oblizałam wargi czując nagłą suchość w ustach. Nie powinnam sobie na to pozwalać. Nie powinnam sypiać w jednym łóżku z żadnym facetem, oni wszyscy byli dokładnie tacy sami. Cholernie zakłamani. Czułam jak spłyca mi się oddech. Jak ciężar jego ręki przerzuconej przez moją talię staje się coraz większy uniemożliwiając mi oddychanie. Odsunęłam ją od siebie delikatnie, pilnując, żeby go przy tym nie obudzić.

Pamiętałam naszą wczorajszą rozmowę, pamiętałam, że wyznałam mu rzeczy o których nie mówiłam nikomu innemu. Oprócz Poppy, ona wiedziała o wszystkim, ale zabrała tą tajemnicę do grobu.

Wstałam z łóżka, rozciągając się przy tym. Żołądek sam zasysał mi się do wewnątrz, byłam tak bardzo głodna. Przeszukałam prawie wszystkie szafki w kuchni kiedy w końcu udało mi się znaleźć czekoladowe płatki do mleka. Zaczęłam jeść je z opakowania, zanim zdążyłam znaleźć miseczkę i nalać do niej mleka. Prawie wyrzuciłam je w powietrze kiedy ktoś wszedł do mieszkania, jak gdyby nigdy nic.

- Siema stary, chciałem zrobić sobie kawę, nastawiłem już wodę i okazało się, że nie mam kawy – rzucił chłopak w szlafroku, zamykając za sobą drzwi wejściowe. – Więc przyszedłem napić się kawy do ciebie, i tak miałem cię odwiedzić i zapytać jak poszło wczoraj z żonką, więc zrób mi małą czarną, bo znowu zarwałem noc i opowiadaj jak na spowiedzi.

Zamarł kiedy jego oczy spoczęły na mnie, prawie wypuścił kubek który niósł w ręce, w ostatnim momencie zdążył odłożyć go na blat.

- Przepraszam ja... - zaczęłam zmieszana.

- To ja przepraszam, nie powinienem był wchodzić tu bez pukania – stwierdził odsuwając z czoła ciemne włosy, które powinny być umyte już dobrych kilka dni temu. – Nie wiedziałem, że Jaden kogoś zaprosił.

- Jakoś mnie to nie dziwi – mruknęłam pod nosem. Jaden nie wydawał mi się osobą która wyjątkowo często zaprasza do siebie znajomych. Stojący przede mną mężczyzna nieznacznie zmarszczył brwi, chyba mnie usłyszał. Musiałam zareagować zanim zacznie dopytywać.

- Jestem Hope – przedstawiłam się, wyciągając w jego stronę dłoń. Przez kilka sekund wydawał się zmieszany, przyglądał mi się szeroko otwartymi oczami, jakbym wyskoczyła z innego wszechświata i usiłowała wciągnąć go w bezkresną otchłań. Otrząsnął się z otępienia potrząsając głową jak pies, otrzepujący się z wody.

- Noel - przedstawił się, wreszcie ściskając moją wyciągniętą dłoń. – Sorki, że tak zamarłem, po prostu wyglądasz mi jakoś znajomo, i usiłowałem dojść do tego gdzie mogłem cię spotkać.

Nonszalancko wzruszyłam ramionami, chociaż poczułam jak skręca mnie w brzuchu. Zawsze tak miałam kiedy ktoś mnie rozpoznawał, co zdarzało się irytująco często. Gdybym mogła zmieniałabym twarz.

- Przeciętne rysy twarzy – rzuciłam żartobliwe. – Nie pierwszy raz ktoś mówi mi, że kogoś mu przypominam.

Zbyłam go żartem, ale przy pierwszej okazji spuściłam wzrok, uważnie oblizując wargi. Chciałam porzucić tamto życie, ale ono uporczywie się o mnie upominało. Wolałabym nigdy nie zrobić kariery, nie stać się rozpoznawalna. Miałam to o czym większość ludzi marzyła, ale dla mnie było przekleństwem nie błogosławieństwem.

Przechylił głowę drapiąc się przy okazji po szczęce którą pokrywał kilkudniowy zarost. Nie wydawał się przekonany.

- Przyszedłeś na kawę? – zapytałam, usiłując zmienić temat.

Shameless | Dylogia Less #1 (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz