Rozdział 14

154 11 0
                                    

Hope

Pukanie do drzwi oderwało George'a Mayer'a od niecierpliwego całowania mojej szyi przy jednoczesnym ugniataniu wypukłości mojego ciała. Przez kilka sekund patrzyliśmy sobie w oczy dzieląc przyśpieszone podnieceniem, a teraz również paniką, oddechy.

- To pewnie moja żona – rzucił pośpiesznie, odsuwając się ode mnie i poprawiając zmięte ubrania. – Schowaj się do mojej szafy w sypialni - rozkazał.

Nie podobał mi się taki obrót spraw, liczyłam na to , że dzisiaj uda mi się zdobyć dowód jego zdrady i wreszcie będę mogła przestać się z nim spotykać. Potrzebowałam pieniędzy, nie byłam rozrzutna, żyłam jedynie zaspokajając najbardziej podstawowe potrzeby, ale oszczędności powoli zaczynały się kończyć.

Po drodze do sypialni zabrałam swój telefon, który ustawiłam na regale. Niewinne całusy które nagrałam nie były wystarczające do szantażu. Schowałam się w jego garderobie wstrzymując powietrze w płucach, miałam wrażenie, że odgłos mojego oddechu rozchodzi się echem w całym domu. Słysząc dochodzącą z korytarza rozmowę docisnęłam dłoń do ust. Wystraszyłam się. Jeszcze nigdy nie byłam tak blisko bezpośredniej konfrontacji. Nie zależało mi na tym. Chciałam dawać nauczkę mężczyzną którzy byli niewierni, którzy budowali swoje życie na kłamstwie, myśląc, że mogą kupić sobie wszystko czego tylko chcą, z moim ciałem włącznie.

Ktoś otworzył drzwi sypialni.

- Grace możesz wyjść – słysząc opanowany głos mężczyzny uznałam, że nie wyciągał by mnie z ukrycia gdyby sytuacja nie była opanowana. Wcisnęłam telefon do tylnej kieszeni jeansów. Widząc go nonszalancko opartego o framugę drzwi, zaplotłam ręce na piersi.

- Kto to był? – zapytałam luźno, chociaż w moim głosie słychać było napięcie. Wolałam kiedy wszystko szło gładko, właśnie dlatego dokładnie planowałam każde takie spotkanie.

- Moja żona – rzucił jakby od niechcenia.

- Udało ci się ją spławić? – zapytałam zdezorientowana, wspominał mi kiedyś, że jest rozhisteryzowana i ma obsesje na jego punkcie. Miała kontrolować każdy jego krok, a teraz tak po prostu wyszła wierząc w to, że nic podejrzanego się tutaj nie dzieje. Jej wizyta nie mogła być przypadkowa, nie wierzyłam w takie zbiegi okoliczności.

- Można tak powiedzieć – stwierdził mrocznie. Odepchnął się od framugi wyciągając zza pleców dłoń w której trzymał pistolet. Zamarłam z przerażenia patrząc na niego szeroko otwartymi oczami. – Wiesz, że jest na głowie taki punkt którego uderzenie sprawia, że momentalnie traci się przytomność.

- Uderzyłeś ją?

- Ogłuszyłem – sprostował sucho. – Nic jej nie będzie, za chwilę odzyska przytomność, wmówię jej, że zaczęła się ze mną szarpać i sama się uderzyła.

- Nie możesz tego zrobić – zaprotestowałam. – Ona nie może leżeć nieprzytomna pod drzwiami, co jeśli zrobiłeś jej krzywdę? Co jeżeli się wykrwawi?

- Zamknij się – warknął. – Jeśli mówię, że nic jej nie będzie, to nic jej nie będzie. – Przełożył pistolet z ręki do ręki, kilka razy. Zrozumiałam niemą groźbę zawartą w tym geście. – A ty chyba trochę się zapomniałaś, nie masz prawa mówić mi co mam robić, wystarczy, że wysłuchuję tego od niej. Najwyraźniej wszystkie kobiety usiłują zdobyć władzę nad mężczyznami, ale wiesz co? Nie macie jej – oświadczył z opętańczym uśmiechem na ustach. Odruchowo zrobiłam krok w tył, zaczynałam się go coraz bardziej bać. Wyglądał jakby postradał resztki zdrowego rozsądku.

- Przepraszam – wydukałam. Wiedziałam, że się właśnie przed nim poniżam, ale moje bezpieczeństwo było ważniejsze niż urażona duma, przynajmniej w tym momencie.

Shameless | Dylogia Less #1 (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz