Rozdział 27

139 12 2
                                    

Jaden

Dni zlewały się w jedną bezkształtną masę kiedy starałem się za nią nie tęsknić, znowu spędzałem w pracy tyle czasu ile tylko byłem w stanie, ale nie mogłem nocować na komisariacie, musiałem wracać do tego przeklętego pustego mieszkania przynajmniej na kilka godzin. Leżałem na łóżku wpatrując się w sufit niewidzącym spojrzeniem, specjalnie przebrałem pościel chcąc pozbyć się z niej jej zapachu, na marne. Miałem wrażenie że całe mieszkanie przesiąkło jej obecnością, wszędzie trafiałem na coś co mi o niej przypominało: jej ulubiony kubek z uszczerbanym uchem który przyniosła kiedyś od Noela twierdząc że jej go podarował, on zarzekał się, że mu go ukradła, ale nie miał serca prosić o zwrot. Zapachowe świeczki w łazience, które świeciła zawsze podczas kąpieli, a o których nie gaszenie ciągle robiłem jej awantury, nawet to obrzydliwe wino które tak uwielbiała, w pierwszym odruchu chciałem wyrzucić wszystko do śmietnika, przeszłość najlepiej było odciąć od siebie jednym zdecydowanym ruchem, to jak zrywanie plastra, im szybciej to zrobisz tym mniej zaboli.

A jednak wspomnienia o niej leżące w pudle na samym dnie szafy uświadamiały mnie w tym jak słaby byłem. Zresztą nie ważne jak bardzo bym chciał nie mogłem pozbyć się wszystkiego co mi o niej przypominało, Szczęściarz niczemu nie zawinił, nie mógłbym go oddać, chcąc nie chcąc przywiązałem się do pchlarza, niszczącego wszystko co tylko zostawiłem w jego zasięgu. Ostatecznie tylko on mi został.

Zamknąłem oczy przeklinając w myślach. Była oszustką i doskonale zdawałem sobie z tego sprawę, po jaką cholerę wpuściłem ją do swojego życia?

Dźwięk dzwonka rozerwał ciszę panującą w mieszkaniu, na zewnątrz ledwie zaczęło świtać, nie spodziewałem się żadnego gościa o tej porze, nawet Camilla miała więcej przyzwoitości i zamęczała mnie w bardziej ludzkich godzinach. Przeszedłem przez mieszkanie przecierając oczy, kiedy dzwonek rozbrzmiał po raz kolejny.

- Idę – rzuciłem pod nosem.

Przez krótki moment poczułem coś dziwnego, jakby promyk nadziei w samym środku serca. Wiedziałem, że to nie ona, była zbyt uparta, albo zbyt dumna żeby wrócić po wszystkim co między nami zaszło. Chyba że... Ugięłaby się tylko wtedy, kiedy nie miałaby innego wyboru. Nagle rozbudzony zacząłem śpieszyć się do drzwi. Gdybym wiedział kto czeka na mnie po drugiej stronie nigdy bym ich nie otworzył.

Isabella uśmiechnęła się do mnie przepraszająco.

- Cześć Jaden – przywitała się jakby jej odwiedziny były czymś zupełnie naturalnym.

- Czego chcesz? – zapytałem nie cofając się od drzwi. Nie chciałem zapraszać jej do środka, ostatnim na co miałem w tym momencie ochotę były odwiedziny byłej żony.

- Wyglądasz jak siedem nieszczęść – powiedziała przepychając się obok mnie i wchodząc do środka jakby była u siebie. Zacisnąłem szczękę przeklinając w myślach.

- Dzięki, zawsze lubiłaś kopać leżącego więc dawaj, możesz sobie ulżyć.

- Gdzie Hope? – zapytała rozglądając się po wnętrzu mieszkania, zanim wreszcie zajęła miejsce na kanapie. Jej obecność tutaj wydawała mi się tak bardzo niewłaściwa, nie chciałem żeby tu była.

- Nie ma jej – odpowiedziałem po prostu nie chcąc wdawać się w szczegóły. Jej spojrzenie spotkało się z moim i w jej oczach zauważyłem coś czego nie widziałem tam od bardzo dawna: łagodność względem mojej osoby, nie litość z którą patrzyła na mnie od śmierci naszej córki, nie wyrzuty sumienia za złamane obietnice.

- Co zrobiłeś? – zapytała jakby to, że wina leży po mojej stronie nie wymagało dłuższego zastanowienia.

- To w żadnym wypadku nie jest twój interes – podkreśliłem zaplatając ramiona na piersi. – Jeśli jakimś cudem dotarła do ciebie informacja o tym, że się ode mnie wyprowadziła i pomyślałaś że to szansa dla ciebie, to grubo się mylisz, dopóki przesyłam ci kasę za mieszkanie w terminie nie masz prawa się tu zjawiać.

Shameless | Dylogia Less #1 (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz