Rozdział 12

192 11 6
                                    

Jaden

Kiedy zatrzasnęła za sobą drzwi sypialni odetchnąłem z ulgą, nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, że w jej towarzystwie mam aż taki problem z oddychaniem. Oparłem się o blat, przeczesując w myślach wszystko to co zdarzyło się zaledwie kilka minut temu. Naprawdę miałem zamiar ją pocałować? To nie podlegało dyskusji, żałośnie pragnąłem wpić się w jej miękkie wargi, sprawić żeby chociaż na chwilę zwątpiła w plan który miała w głowie. Nie musiałem znać jego szczegółów, żeby wiedzieć, że zaprowadzi ją do więzienia. Tylko jak miałbym ją przekonać do tego, że winni zawsze ponoszą karę skoro sam wiem, że jest inaczej.

Przez ten moment zobaczyłam w niej tą samą zagubioną dziewczynę którą ściągnąłem z mostu, to właśnie nią była naprawdę, wybierała po prostu inne awatary, żeby to ukryć, wtedy odwróciła się przeciwko sobie stając się autodestrukcyjna, teraz przeciwko całemu światu licząc na to, że będzie w stanie odpłacić mu tym samym co on sprezentował jej. Musiałem ją jakoś przekonać do tego, że to podejście też nie jest właściwe, pozwala tylko odzyskać pozorną kontrolę nad swoim życiem.

Wyłoniła się z sypialni dwie minuty później, w mini spódniczce i staniku który przypominał raczej górę od bikini. Uśmiechała się promiennie, a jej ciemne włosy zniknęły gdzieś pod jasną peruką.

- Nie mam mowy, nie wyjdziesz ubrana w ten sposób – oświadczyłem tonem nie znoszącym sprzeciwu.

Spojrzała na siebie, a później znowu na mnie przechylając przy okazji głowę.

- Przepraszam cię tatuśku, ale nie będziesz mówił mi w czym mam chodzić – odpyskowała jak dziecko. – Poza tym czym się przejmujesz, przecież będę mieć na sobie jeszcze farbę. – Podeszła do blatu na którym były rozłożone. – Tylko przydałby mi się ktoś do pomocy. – Rzuciła w moją stronę spojrzenie kokieteryjnie machając przy okazji sztucznymi rzęsami, które nie mam pojęcia kiedy zdążyła przykleić.

Znowu grała, wciągnęła na twarz maskę głupiutkiej idiotki, która zawsze pakowała się w tarapaty i do wyjścia z nich potrzebowała męskiej ręki. Widziałem przez ten fałsz na wylot i byłem zdania, że ta poza zupełnie do niej nie pasuje. Wiedziałem jednak, że zauważając to i prosząc, żeby przestała wywołam efekt odwrotny do zamierzonego. Musiałem grać w jej grę jeśli chciałem zbliżyć się do niej wystarczająco, żeby zdążyć powstrzymać ją przed zrobieniem czegoś głupiego.

- Wiesz, że nadal nie zgodziłem się zabrać cię ze sobą? – zapytałem chwytając pędzel między palce.

- Wiem, że i tak mnie weźmiesz – odpowiedziała z przekąsem. Złośliwie dotknąłem lodowatą farbą skóry tuż powyżej jej pępka. Wciągnęła powietrze z sykiem odsuwając się o kilka centymetrów.

- Ale z ciebie chuj – rzuciła przez zęby.

- Może cię to zdziwi, ale nie jesteś pierwszą osobą która używa względem mnie tego określenia. – Przyznałem bezczelnie się przy tym uśmiechając. – A teraz przestań się ruszać, nie możesz pójść tam w takim stanie.

Pozwoliła mi się do siebie zbliżyć i kolejny raz dotknąć czubkiem pędzla jej ciała.

- Był czas, kiedy na taką imprezę poszłabym tylko w farbie – szepnęła niby to mimochodem, a moja krew automatycznie zaczęła krążyć w żyłach z dwa razy większą prędkością. Starałem się nad sobą zapanować oddychając głęboko, jednak kiedy jej oczy odnalazły moje z trudem przełknąłem ślinę.

- Nie wstydziłabyś się? – zapytałem ledwie wydobywając z siebie głos, który i tak zabrzmiał żałośnie.

Lekko wzruszyła prawym ramieniem, pilnując, żeby nie naruszyć płótna po którym właśnie malowałem.

Shameless | Dylogia Less #1 (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz