Rozdział 29

148 10 0
                                    

Hope

Siedziałam w jego samochodzie czując ciepły wiatr owiewający moją twarz. Mknęliśmy autostradą z otwartymi oknami. Nie chcieliśmy rozmawiać o wszystkim co stało się w ciągu tych kilku miesięcy, mieliśmy na to wszystko jeszcze sporo czasu, teraz cieszyliśmy się po prostu swoim towarzystwem. Przesunęłam dłonią po jego przedramieniu którego mięśnie napięły się pod moim dotykiem. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Nie mogłam przestać go dotykać. Wodziłam dłonią coraz wyżej po jego ramieniu, aż wreszcie dotarłam nią do nagiej skóry ponad kołnierzykiem jego czarnej koszulki, zmierzwiłam włosy na tyle jego karku, zauważając jak się dzięki temu uśmiecha.

Wyglądał na szczęśliwego, rozluźnionego, chyba faktycznie wierzył w to, że od teraz wszystko zacznie się układać. Przez niego i ja w to wierzyłam.

- Nie jest ci za gorąco w tych warstwach? – zapytał, spoglądając na mnie przelotem.

Pokręciłam energicznie głową. Ucieczka w sukni ślubnej była scenariuszem o który nigdy bym siebie nie podejrzewała. Przed wejściem do samochodu Jaden zanurkował pod moją spódnicę, ale nie z powodu który podejrzewałam, szarpnął materiałem halki zrywając ją z moich bioder. Stwierdził, że w ten sposób będzie mi wygodniej, i miał rację, sukienka straciła co najmniej połowę swojej objętości. Co wcale nie zmieniało faktu, iż siedziałam w warstwach tiulu czując się jak w chmurze. Przy nim to wszystko aż tak bardzo mnie nie przytłaczało.

Nie chciałam przyznać się do tego przed samą sobą, ale perspektywa tak permanentnego związania mojego życia z drugą osobą była przerażająca. Nawet jeżeli nie używałam swoich prawdziwych danych osobowych, miałam wrażenie jakbym zupełnie oddawała się czyjejś woli. Woli mężczyzny któremu zupełnie nie ufałam.

Zacisnęłam palce mocniej na karku Jaden'a, czując jakbym znowu traciła panowanie nad sytuacją. Ten plan przez cały czas wydawał mi się logiczny, odpychałam od siebie strach który przez niego czułam, i miałam wrażenie, jakby dopiero teraz wszystko do mnie docierało. Gdyby on się teraz nie zjawił i nie uświadomił mi jaką głupotę próbuję popełnić, zrobiłabym to.

- Nie martw się – powiedział przekrzykując wiatr. – Twój narzeczony będzie musiał zapłacić za sukienkę, salon nic na tym nie straci.

Uśmiechnęłam się ponuro. Chyba faktycznie w którymś momencie pomyślałam o tym, że znowu coś ukradłam, chociaż skończyłam z tym kilka miesięcy temu.

- Były narzeczony – uściśliłam. Spojrzałam na pierścionek na moim palcu i zdjęłam go przez chwilę zastanawiając się co powinnam z nim zrobić. Czując wiatr wpadający przez okno zadziałałam automatycznie. Zamachnęłam się i... wyrzuciłam go.

- Ej wiesz, że mógłbym wystawić ci mandat za zaśmiecanie? – zapytał zadziornie.

- To nie zaśmiecanie, daje jakiejś parze piękny prezent.

- Myślisz, że znajdzie go chłopak który akurat zamierza się oświadczyć?

Wzruszyłam ramionami czując jakby z tym kawałkiem metalu spadł mi z serca wielki ciężar.

- No co? Jestem niepoprawną romantyczką, która wierzy w szczęśliwe przypadki.

Przyjrzał mi się z uniesionymi brwiami, a na jego ustach majaczył zawadiacki uśmieszek.

- No dobra może nie jestem typową optymistką – przyznałam.

- W ogóle nie jesteś, oboje nie jesteśmy zbyt pozytywnie nastawieni do życia.

- Przestań – rzuciłam. – Zaczyna to brzmieć jak terapia niedoszłych samobójców.

- Co w zasadzie nie mija się z prawdą aż tak drastycznie – zauważył.

Shameless | Dylogia Less #1 (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz