Rozdział 7

247 12 11
                                    

Jaden

Stwierdziłem, że powinienem zapukać do drzwi zanim wtargnę do własnej łazienki. Do cholery, nie chciałem jej wystraszyć. Po wczorajszym myślałem, że sobie ufamy. Chociaż budząc się w pustym łóżku byłem pewien, że znowu zwiała. Tak naprawdę właśnie tego się spodziewałem.

Usiłowałem otworzyć drzwi, ale zamknęła się od środka.

- Grace otwórz drzwi – poprosiłem, przykładając do nich ucho. Chciałem usłyszeć jej odpowiedź. – Grace – powtórzyłem jej imię trochę głośniej. – Grace otwórz te drzwi, albo przynajmniej powiedz, że wszystko w porządku. – Nadal żadnej odpowiedzi. Poczułem jak krew zaczyna wrzeć w moich żyłach, wiedziałem, że nie powinien się denerwować, ale nie potrafiłem zachować spokoju. – Do jasnej cholery – krzyknąłem, licząc na to, że po prostu mnie nie słyszała. – Jesteś u mnie, to ja dyktuje zasady, jeśli nie wyjdziesz w ciągu pięciu sekund, wywarzę te drzwi. Wolałbym nie być w twojej skórze kiedy to zrobię.

Drżałem ze złości albo ze strachu odliczając w myślach kolejne sekundy. Byłem wściekły, ale wcale nie na nią, a na siebie. Powinienem pamiętać nasze wcześniejsze spotkania, podczas każdego z nich usiłowała popełnić samobójstwo. Sama dla siebie stanowiła największe zagrożenie, a ja pozwoliłem jej zamknąć się w łazience.

- Wchodzę – wypowiedziałem na głos cofając się od drzwi. Nie zdążyłem jednak wrócić i w nie uderzyć. Otworzyła. Wściekła jak nigdy wcześniej. Spojrzeniem rzucała we mnie piorunami.

- Pieprz się – warknęła. - Nie wiedziałam, że przyjmując twoje zaproszenie zrzekam się swoich praw.

Wyminęła mnie zmierzając do sypialni. Z braku lepszych pomysłów poszedłem za nią, trzymałem się jednak w bezpiecznej odległości. Uczyłem się na błędach, nie powinienem dotykać jej jeśli sama o to nie poprosi. Ale skąd mogłem wiedzieć, że akurat tym razem zareaguje w ten sposób? Wczoraj w nocy mogłem ją dotykać, dzisiaj rano w obecności Noel'a też. Co się nagle zmieniło?

Chyba, że wcale nie chodziło o dotyk. Tylko o to, że chciałem się nią zaopiekować. Może poruszyłem czuły punkt.

- Niczego się nie zrzekasz, po prostu nie chce żebyś się zamykała.

- Masz rację, to wcale nie brzmi jak naruszanie mojej prywatności – fuknęła naciągając na siebie jeansy. – Moja wina, myślałam, że faktycznie jesteś inny.

Tym razem to ona mnie wkurzyła.

- A niby co to miało znaczyć? – zapytałem usiłując nie pluć przy okazji jadem. Była zupełnie niewdzięczna.

- Dokładnie to co powiedziałam – odpowiedziała zapinając guzik jeansów z taką furią, że prawie go urwała. – Lubicie się bawić we wzbudzanie zaufania prawda? Co chciałeś zrobić? Podglądać mnie pod prysznicem? Jesteś obrzydliwy.

- Co jest z tobą nie tak? – zapytałem zanim zdążyłem się przed tym powstrzymać. – Wiesz dlaczego nie chcę żebyś zamykała drzwi? Bo za grosz ci nie ufam, a nie mam zamiaru tłumaczyć się przełożonym dlaczego poszukiwana podcięła sobie żyły w mojej łazience, moją maszynką do golenia.

Parsknęła niekontrolowanym śmiechem.

- Naprawdę myślisz, że zrobiłabym coś tak banalnego? – jej ton stawał się coraz bardziej upiorny, miałem wrażenie, że przechodzi właśnie jakieś dziwne załamanie nerwowe. – Nie doceniasz mojej kreatywności, jak się zabijać to raz a dobrze. Podcięcie sobie żył jest zbyt poetyckie, ja taka nie jestem.

- Jasne, bo skok z mostu jest lepszy, albo strzał w głowę prawda? – zapytałem z ironią stając w drzwiach. Ona za to nerwowo kroczyła po mojej sypialni, chyba szukając swojej torebki.

Shameless | Dylogia Less #1 (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz