Rozdział 34. Ze mną będziesz bezpieczna, Ferguson.

170 13 15
                                    

Wydawało mi się, że ludzi z każdą kolejną minutą przybywało. Gorąc oraz duchota dawały się we znaki, do tego alkohol, z którym goście zaczynali powoli przesadzać, był wszędzie. Szczególnie przy naszym stole. Basil dzielnie dotrzymywał kroku Valowi, który średnio co godzinę znikał na dwadzieścia minut, jak na przykład w tej chwili. Nie byłam ciekawa gdzie, z kim i z jakiego powodu. Ciemnowłosy opierał głowę o jasny zagłówek krzesła i tępo wpatrywał się w ozdobny sufit. Wydawało mi się, że lada chwila chłopak zaśnie, a my będziemy musieli jakoś dotachać go do samochodu, a potem do domu. Jego przyjaciółka co chwila marudziła i wyzywała go pod nosem. Jej skrzyżowane na piersi ręce i zmarszczony nos mówiły wszystko. Nienawidziła, kiedy Casey pił, a w szczególności z Moronem.

– Pierdolony alkoholik, schodzisz na psy. Wyślę cię na odwyk, przysięgam – warknęła w stronę niebieskookiego. – Chociaż udawaj, że jeszcze jakoś się trzymasz.

W tym samym momencie szarpnęła go za ramię do przodu. Ciało nawalonego chłopaka poleciało na stół jak szmaciana lalka i gdyby nie ręka blondyna, perkusista rozwaliłby sobie nos o talerz, na którym znajdowała się resztka ziemniaczanego purée i warzyw.

– Daj już spokój – mruknął, a jego usta wykrzywiły się w pijackim uśmiechu. Po omacku zaczął grzebać pod stołem, dopóki moim oczom nie ukazała się intensywnie zielona butelka z absyntem, który Valentine dostał od jednej z kelnerek. Chłopak o szafirowym spojrzeniu nawet nie silił się na to, by nalać trunek do kieliszka. Po odkręceniu szklanego naczynia odrzucił korek na stół, aż ten wpadł do jednej z rybnych przystawek. Chwilę później Basil wlewał w swoje ciało alkohol o nieprawdopodobnie zielonej barwie. Absynt spływał mu po brodzie i szyi, znikając za materiałem czarnej koszulki. Nie mogłam patrzeć na to. Potrzebowałam wyjść. Natychmiast.

– Idę się przewietrzyć. Zaraz wracam – bąknęłam pod nosem i szybko wstałam i oddaliłam się od naszego stolika. Nie miałam nawet najmniejszego zamiaru, by pójść do szatni po swoją kurtkę. Wyszłam z budynku i zaczęłam krążyć wokół niego, by znaleźć sobie ciche i spokojnie miejsce, w którym mogłabym po prostu posiedzieć w ciszy.

W końcu udało mi się przycupnąć na betonowych schodkach, które prawdopodobnie prowadziły do wejścia na zaplecze, które przeznaczone było dla pracowników. Wyciągnęłam przed siebie nogi, a plecy oparłam o zimny tynk. Wzięłam kilka głębokich wdechów zimnego i czystego powietrza, które w momencie pozwoliło mi oczyścić swoje płuca z przesiąkniętego alkoholem i smrodem potu powietrza, jakie panowało w środku. Z odczuwalną ulgą zaczęłam patrzeć w gwiazdy, które tego dnia nie były przysłonięte przez żadne chmury, a kiedy to już mi się znudziło, omiotłam wzrokiem ogromny ogród, jaki rozciągał się przed posiadłością, w której burmistrz wyprawił bal. Starałam się nie myśleć o zupełnie niczym tak, jak obiecałam to sobie, kiedy wyszłam z sali. Miałam wyjść, by się przewietrzyć i odetchnąć. Cholernie irytował mnie fakt tego, że cały czas do mojego mózgu wkradał się Basil oraz jego zachowania, które nie dawały mi spokoju. Nienawidziłam swojej ciekawości. Przecież był dorosłym facetem, mógł robić ze swoim życiem, co tylko chciał. Nie wiedziałam dlaczego, tak się tym przejmowałam. Na pewno był świadomy tego, jak prowadzi swój tryb życia i do czego to wszystko mogło doprowadzić. Nikt nie miał prawa, by mówić mu, jak ma żyć, a szczególnie jakaś gówniara, z którą zna się nieco ponad dwa tygodnie. Jednak z drugiej strony, chciałam mu pomóc, jeśli chłopak miał problem. Bas był dla mnie jak starszy brat, na którego mogłam liczyć. Naturalnym, więc było to, że moje myśli krążyły wokół niego.

– Ogarnij się, idiotko. To nie twoja sprawa – fuknęłam sama do siebie. Przecież miałam o niczym nie myśleć. – Wyłącz się!

– Czyżby ktoś tu miał dylematy moralne? – Zza rogu wyłonił się Moron, który w dłoni dzierżył butelkę Absolutu, a między wargami tlił mu się w pół spalony skręt.

Go away with Our Song [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz