Rozdział 46. Tracę kontrolę nad samym sobą.

182 16 72
                                    

Jego intensywny, ciemny wzrok czułam na całej swojej twarzy. Czekoladowa barwa mieszała mi się z bursztynem i czernią, kiedy wpatrywałam się równie przenikliwie, jak chłopak. Długie, ciemne rzęsy rzucały cień na policzki, a usta wykrzywiły się w lekkim uśmiechu. Opuszkami palców delikatnie zataczał kółka na moim policzku. Ciepły oddech, który odczuwałam na własnej skórze, przyprawiał mnie o przyjemne dreszcze. Jego brązowe oczy sprawiały, że z każdą kolejną sekundą moja twarz zaczynała mnie coraz to bardziej piec. 

– Dlaczego się tak na mnie patrzysz? – Zapytałam, unosząc brew do góry?

– Bo lubię to robić.

– Nie mogę się przez to na niczym skupić – oznajmiłam, przekręcając się z boku na plecy.

Moje serce bije jak oszalałe. Całkowicie mnie rozpraszasz – chciałam dodać.

Łóżko zaskrzypiało, kiedy blondyn zmienił swoją pozycję i teraz zwisał nade mną, opierając się rękoma po obu stronach mojej głowy. Jasne, lekko kręcone włosy okalały jego twarz.

– Tym bardziej to lubię, szczególnie jeśli dotyczy to też mojej osoby, przez którą tracisz skupienie – cwany uśmiech coraz to bardziej się poszerzał. Skrócił dystans między naszymi twarzami, pochylając się. Jego usta znajdowały się milimetry od moich. Powietrze, które wypuszczał z nosa, odbijało się od mojego policzka, powodując przyjemne mrowienie oraz dreszcze, które trzęsły moim ciałem. Rozchylając wargi, dostałam nieme zaproszenie na wpicie się w nie. Unosząc się lekko na łokciach, musnęłam jego usta. Głośno wciągnął powietrze i ze znikomą delikatnością pocałował mnie, sprawiając, że mój subtelny gest odszedł w zapomnienie, zostając zastąpiony jego językiem, który wdarł mi się do ust. Dłoń automatycznie powędrowała w jego włosy, przeplatając sobie pomiędzy palcami jego jasne kosmyki. Z każdym mocniejszym pociągnięciem chłopak cicho mruczał w moje usta niezrozumiale dla mnie słowa. Skopałam z siebie kołdrę, by móc objąć go nogami w pasie, by być jak najbliżej niego. – O tym właśnie mówiłem. Wtedy mogę być nad tobą.

Uśmiechnęłam się nieznacznie na jego słowa, po czym z całych sił pchnęłam go na bok. Wciąż obejmując go udami, przekoziołkowałam się z nim na drugi koniec łóżka. Z tą różnicą, że to teraz ja byłam nad nim. Usiadłam na jego udach i spoglądałam na niego z góry, kiedy ten leżał zszokowany, a blond włosy rozrzucone wokół jego głowy na białej poduszce wyglądały jak aureola u anioła. Czubkiem paznokcia jeździłam po jego klatce piersiowej, pozostawiając na niej czerwone rysy.

– Och, błagam cię, nie rób tak – jęknął, wciskając głowę w poduszkę.

– Dlaczego? – Zapytałam, dołączając dwa kolejne palce.

– Bo, kurwa, tracę kontrolę nad samym sobą.

– Idealnie – mruknęłam. Powoli zaczęłam opadać w dół, skracając między nami dzieląca nas odległość. Moje piersi ocierały się o jego klatkę piersiową. Blondynowi ewidentnie się to podobało, ponieważ poczułam, jak jego członek drga przy moim udzie. – No, Graham, muszę przyznać, że i mnie podoba się bycie nad kimś. Szczególnie nad tobą.

– Jeszcze chwila, a stracę cierpliwość, Ferguson. Nie. Baw. Się. Ze. Mną – wychrypiał, obniżając swój głos.

Moim małym marzeniem było zobaczenie, jak Douglas Graham traci przy mnie swoją cierpliwość. Cholernie chciałam to zobaczyć.

Zwilżyłam językiem usta i zaczęłam nimi tworzyć mokry ślad na jego szyi i klatce piersiowej. W pewnym momencie swoje wargi ułożyłam na jego jabłku Adama, ssąc i lekko podgryzając skórę w tamtym miejscu.

– Czy to rewanż za tę malinkę na obojczyku?  – Spytał, a wydobywające się z niego słowa, czułam pod wargami.

– Cieszę się, że wciąż zachowujesz racjonalne i trzeźwe myślenie – odpowiedziałam, odrywając się od niego, kiedy stwierdziłam, że moje dzieło jest gotowe. Moim oczom ukazał się siny ślad, który znajdował się na jego grdyce.

Go away with Our Song [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz