Rozdział 40. Tak bardzo się na nim zawiodłam.

158 15 67
                                    

Mama znów nie spała.

Na blacie było rozrzucone pełno leków od serca i na uspokojenie. Szafka z herbatami była niedomknięta. Musiała znów parzyć sobie jakieś ziółka.

Najciszej jak tylko potrafiłam, zdjęłam z ze stóp szpilki, a potem położyłam je obok nogi krzesełka barowego. Zaczęłam z powrotem wkładać listki z kolorowymi pigułkami do odpowiednich pudełeczek. Nie chciałam, żeby przez przypadek pomyliła je. Mogło przecież jej się coś stać.

Nerwica i bezsenność to dwie bezwzględne szmaty.

Przeszłam przez pokój i usiadłam na stołku, które stało przy pianinie. Ostrożnie ułożyłam głowę na nakrywie i w ciemności próbowałam dostrzec ciało kobiety, która leżała owinięta w kolorowy koc na kanapie. Przez mrok panujący w pomieszczeniu nie mogłam dostrzec czy miała zamknięte oczy i śpi. Oby spała. Za nieco ponad cztery godziny miała wstać do pracy.

Na palcach podeszłam do niej, by lepiej ją przykryć.

– Już wróciłaś? – Zapytała cicho, otwierając jedno oko.

– Tak, śpij dalej – szepnęłam.

Jasna cholera, obudziłam ją.

– Spokojnie, i tak nie spałam. Po prostu leżałam sobie.

– Źle się czujesz? Może zadzwoń do szefowej i powiedz, że potrzebujesz dnia wolnego? – Zaproponowałam, poprawiając jej okrycie.

– Nie czuję się gorzej niż zazwyczaj. Szoruj natychmiast do łóżka.

– Jasne. Wyśpij się.

Co z tego, że położyłam się w łóżku? Przez pół nocy myślałam o matce. Po części czułam się winna za jej stan. Byłam i jestem koszmarnym dzieckiem. Nie wiem, w którym momencie porządny i ambitny dzieciak, który nie chciał sprawiać kłopotów, stał się tego zupełnym przeciwieństwem. Zdawałam sobie sprawę z tego, że od jakiegoś czasu stałam się dość problematyczna, ale nic nie mogłam poradzić na to, że ludzie próbowali na siłę wciskać mi kit, którego nie byłam w stanie zaakceptować. Mówiła, że się zmieniłam. Na gorsze. Ale czy na pewno? Zawsze chciałam być idealnym dzieckiem, które nie przysparza rodzicom żadnych problemów. Chyba w którymś momencie mnie to przerosło. Zmęczyło mnie to. Przez większość swojego życia nie byłam sobą. Udawałam kogoś, kim zupełnie nie byłam.

Mała Blair była dla mnie zupełnie obca.

Dopiero kiedy problemy zaczęły mi lawinowo spadać na głowę, ocknęłam się. Sprawiły, że granie wzorowej córeczki spadło na drugi plan. A potem zapomniałam o swojej roli. Czy to oznaczało, że w tamtym momencie skończyło się moje dzieciństwo?

***

Na fizyce znowu usypiałam. Ale chociaż w prawidłowy sposób spożytkowałam ten czas. I tak nic z niej nie rozumiałam, obijanie się i siedzenie w telefonie było zwykłym zmarnowaniem czasu. Musiałam go wykorzystać na regenerację. To była moja przedostatnia lekcja i chciałam być wypoczęta przed nieszczęsną matmą.

Telefon, który leżał na ławce pomiędzy moimi rękami, zawibrował.

Olałam to.

Potem kolejny raz zawibrował.

I kolejny.

Podniosłam swoją ciężką głowę z blatu ławki i ledwo co otwartymi oczami spojrzałam na wyświetlacz telefonu.

Od: Douglas

Ktoś tu się nie wyspał? Ciężka noc?

Ej, weź się obudź, bo Knight mierzy cię tak wściekłym wzrokiem, że ja normalnie to już padłbym trupem.

Go away with Our Song [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz