11

39 1 0
                                    

Pov: Madison

   Obudziłam się następnego dnia. Strasznie bolała mnie głowa i nie pamiętałam końcówki imprezy. Po chwili zorientowałam się, że obok mnie leży Loki wpatrujący się w sufit.
   - Cześć... - powiedziałam ledwo żywo. W sumie to właśnie tak się czułam.
   Czekajcie... CO TU ROBI LOKI?!
   - CO TY TU ROBISZ?! - Krzyknęłam, a on się uśmiechnął.
   - Nie pamiętasz?
   - Eee.... Nie?
   - Przyprowadziłaś mnie tutaj i kazałaś zostać po tym, jak Thor cię pocałował - odpowiedział.
   - Kiedy to się niby stało?
   - Po tym jak się opiliście.
   Teraz wszystko stało się jasne. Mogłam tego nie pamiętać. Wstałam, wyciągnęłam jakieś rzeczy z szafy i poszłam przebrać się do łazienki. Gdy z niej wyszłam Loki siedział na łóżku czytając książkę. Zobaczysz jej tytuł trochę zaniepokoiłam się. Miał się nie dowiedzieć o niej.
   - Jest z Midgardu? - Zapytał zielonooki.
   - Tak.
   - Mogę wiedzieć po co ci była książka, prawie że identyczna jak w naszej bibliotece?
   - Chciałam się dowiedzieć więcej o tobie, a odkąd zabrałeś tamtą nie mogłam znaleźć podobnej, więc kupiłam tą, gdy byłam u Tonego.
   - Wiedziałaś o tym, że jestem Lodowym Olbrzymem... Co pomyślałaś gdy się o tym dowiedziałaś?
   - Trochę się zdziwiłam, ale przecież nie wybiera się tego, jakim się rodzi. Zaakceptowałam to. Ogólnie, to czuję się trochę jak na przesłuchaniu, ale pytaj. Chcę Ci powiedzieć całą prawdę. Byłeś tak dużo razy okłamany. Ja nie chcę ci tego robić.
   Po moich słowach Asgardczyków wstał, podszedł do mnie i mnie przytulił, a ja się w niego wtuliłam.
   - Dziękuję Ci, że jesteś ze mną szczera. Zawsze mi tego brakowało...
   - Wiem...
   Poszliśmy na śniadanie, a później do stajni. Dziś kazałam jeździć Lokiemu, ponieważ po wczoraj nie czułam się za dobrze. Gdy trening się skończył, a my zrobiliśmy wszystko co mieliśmy zrobić z Cavallo wróciliśmy do zamku. Na korytarzu spotkałam Thora. Od razu postanowiłam,. że pożałuje za, co zrobił.
   - Thor! - Powiedziałam i zaczęłam iść w jego kierunku.
   - Tak? - Odpowiedział.
   - Następnym razem zanim kogoś pocałujesz, to się lepiej spytaj czy tego chce - powiedziawszy to uderzyłam blondyna, a potem odwróciłam się i poszłam w stornę Lokiego.
   Czarnowłosy tylko uśmiechał się, po tym co zrobiłam jego bratu.
    - Dobrze mu tak - powiedział i poszliśmy w stornę mojego pokoju.
    - Też tak myślę - opowiedziałam.
   Dotarłszy zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Normalnie miałbym teraz trening, ale po wczoraj nie czułam się na siłach. W trakcie naszych rozmów ustaliliśmy, że Loki przeniesie się do mnie na stałe.
   Kilka dni później obudziłam się sama w pokoju. Lokiego tam nie było, co było dziwne. Pomyślałam, że może ma coś do załatwienia, o czym nie chce mi mówić. Poszłam na śniadanie. Także go tam nie spotkałam. Zjadłszy jedzenie odwiedziłam stajnię i trochę potrenowalam. Było nudno, ponieważ zielonookiego nie było, a z Thorem nie rozmawiałam od ostatniego razu, gdy go uderzyłam. Szczerze to nie żałuję. Należało mu się.
   Wróciłam do pokoju na jakieś półtorej godziny. Lokisi dalej nie było. Mieliśmy mieć dzisiaj trening. O ustalonej godzinie poszłam do sali treningowej. Na jej środku znalazłam jakąś kopertę. W środku był list.

"Panno Madison,
Twój kochanek został porwany. Jeśli chcesz go odzyskać, musisz kierować się po nici. W trakcie dorgi zobaczysz wskazówki. Podążaj za nimi. Jedyną rzeczką, która może ci przeszkodzić, to inni. Musisz dotrzeć sama, inaczej skończy się to źle.

Do zobaczenia,

???"

   Jak mogłam być taka głupia i niczego się nie domyślić?! Znalazłam szybko nitkę i cała rozstrzęsiona zaczęłam się nią kierować. Doprowadziła mnie pod drzwi boksu Cavallo. Na nich była jakaś wskazówka, ale najpierw musiałam sprawdzić czy nic nie jest mojemu koniowi. Weszłam do środka i dokładnie go objerzałam. Był cały i zdrowy. Podszedłam do drzwi i zdjęłam karteczkę.

"Las, piękne miejsce, lecz skrywa tajemnice, jeśli chcesz coś znaleźć, jedź tam jak najprędzej."

   Od razu zaczęłam szybko szykować Cavallo. Nie miałam na sobie stroju do jazdy, ale teraz liczyły się sekundy. Wsiadłam na rumaka o ruszyłam galopem do lasu.
   Jadąc zobaczyłam kartkę leżąca na ziemi. Zeskoczyłam z konia i ją podniosłam.

"Samotne drzewo"

  Wychodziło na to, że nasz porywacz chcę mnie zaprowadzić do miejsca, które jest moim i Lokiego ulubionym. Znowu wsiadłam na konia i ruszyłam.
   Gdy dotarłam na miejsce, ku mojemu zdziwieniu, na trawie leżał koc, świece, jakieś przekąski i butelka wina razem z szklankami. Obok stał Loki z bukietem kwiatów.
   - MASZ MNIE WIĘCEJ TAK NIE STRASZYĆ! PRAWIE ZAWAŁU PRZEZ CIEBIĘ DOSTAŁAM!!! - Krzyknęłam.
   - Właśnie widzę - powiedział i poszedł do mnie. Pomógł mi zsiąść, wręczył bukiet i pocałował.
   Resztę wieczoru spędziliśmy miło na kocyku.

Nie jesteś zły, tak jak mówią inniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz