Rozdział 8

34 2 0
                                    


Nathan

Rozłączyłem się, spoglądając na ekran laptopa, stojącego na blacie kuchennym.
Czerwona kropka poruszała się w nieznanym mi kierunku.

-Gdzie się wybierasz, księżniczko?- mruknąłem pod nosem.
-Myślisz, że pobiegła do Moore'a?- zapytał mnie Zack, pochylając się nad laptopem.
-Nie ma opcji- odpowiedziałem.
-Skąd ta pewność?- wypytywał zadziornie się uśmiechając.
-Zostawię to dla siebie- wymamrotałem, a na twarzy błąkał mi się uśmiech.
-Słyszałem ją- wyznał, a ja spojrzałem na niego podejrzliwie.
-Więc skąd przypuszczenia, że pobiegła do Moore'a?- zapytałem, unosząc jedną brew.
-Rozmawialiście po bzykaniu?- zapytał zamyślony.
-Jestem twoim szefem- mruknąłem, chowając twarz w dłoniach.
-I co z tego?- parsknął ze śmiechem.

Oparłem podbródek na ręce, zastanawiając się.
Wyszedłem spod prysznica, nic nie mówiąc.
Mogła poczuć się... urażona.

-Zazwyczaj po zbliżeniu następuje rozmowa albo chociaż leży się razem w łóżku czy coś w ten deseń. Jeśli natomiast zostawiłeś ją samą i sobie poszedłeś to miała prawo poczuć się jak dziwka. Obawiam się, iż nie jest to fajne uczucie- powiedział, a ja dalej wpatrywałem się w drogę jaką pokonuje.

Szybko się przemieszczała, co wskazywało na to, że biegła.
Lubi biegać?
Była w parku niedaleko.

-Nic nas nie łączy. Tylko dwa razy się ze sobą przespaliśmy- odparłem, a on zaczął rechotać.
-Spoko- rzucił, nie mogąc przestać się uśmiechać.
-Uważaj, bo potracę ci z wypłaty- ostrzegłem.
-Powinienem dostać podwyżkę za takie złote rady- powiedział, a ja wbiłem w niego wrogi wzrok.

Uniósł ręce w geście obronnym i oddalił się.
Dalej słyszałem jego śmiech, który po chwili ucichł.
Znowu zaczął dzwonić mój telefon.
Zignorowałem go, widząc jak Stella się zatrzymała.
Zmrużyłem oczy w skupieniu.
Stała w miejscu.

-Zack!- zawołałem, a on od razu zjawił się obok mnie.
-Przywieź mi ją- rozkazałem, a on westchnął, ubrał buty i wyszedł, zabierając kluczyki do samochodu.

Spojrzałem na dalej dzwoniący telefon.
Westchnąłem ciężko i nacisnąłem zieloną słuchawkę.

-Nathan Baker

                                           ~~~~~~

-Ja pierdole! Puszczaj, zboku!- usłyszałem damski wrzask.

Po chwili przede mną stanęła zezłoszczona Stella z rękami założonymi na piersiach.

-Po chuj go wysłałeś?! Nawet nie mogę wyjść pobiegać! Gdzie moja wolność?! Jakieś prawa człowieka?!- krzyczała, a Zack stał niewinnie za nią.
-Uznałem, że coś jest nie tak. Zatrzymałaś się w parku- odparłem spokojnym głosem.
-Skąd?- wydukała, wbijając we mnie podejrzliwy wzrok.
-Masz nadajnik- odpowiedziałem.

Opuściła ramiona, patrząc na mnie załamana.
Ruszyła w kierunku schodów, milcząc.

-Wracaj tu. Porozmawiamy na spokojnie- rzuciłem, wzdychając.
-Nie chcę z tobą rozmawiać- wymamrotała, spoglądając na mnie zmęczonym wzrokiem.
-W porządku. Zejdź jak będziesz gotowa na rozmowę- odparłem, a ona szybkim krokiem pokonała schody, prowadzące na górę.

Ciągle przychodziły mi nowe wiadomości od klientów.
Warknąłem, mając już tego dosyć.

-Na moje oko potrzebne ci wakacje- usłyszałem głos Alice za sobą.
-Nie dają mi nawet chwili, żeby choćby odetchnąć- powiedziałem, przecierając twarz dłonią.
-Nie chcę ci przeszkadzać, więc postaram się po cichu- odparła, wyjmując składniki na obiad.

Po kilku minutach zebrałem swoje rzeczy i ruszyłem na górę.
Odłożyłem wszystko na swoje miejsce i padłem na łóżko.
Gdy spojrzałem na zegar i zauważyłem, że jest już po 16 ciężko westchnąłem.
Z chęcią przespałbym jutrzejszy dzień.

Po kilku minutach wstałem i ruszyłem na dół.

-Obiad gotowy- usłyszałem z kuchni.

Od razu zauważyłem Stellę, siedzącą już przy stole.
Wpatrywała się w Alice, krzątającą się po pomieszczeniu.
Po chwili starsza kobieta postawiła przed nią talerz pełen jedzenia.
Usiadłem obok Stelli, która spojrzała na mnie nieodgadnionym wzrokiem.

-Jedz- rzuciłem, a ona wzięła widelec do ręki i nadziała na niego kawałek makaronu.
-Jesteś na mnie zły?- zapytała, co totalnie zbiło mnie z tropu.
-Za co?- zapytałem zdezorientowany.
-Dbasz o mnie, pozwoliłeś mi tu mieszkać, zapewniasz mi wszystko, a ja tak ci się odwdzięczam- wymamrotała, wpatrując się w swój talerz.
-Spójrz na mnie- rozkazałem, a ona po chwili to zrobiła.
-Nie lubię jak ktoś na mnie krzyczy, a sama na ciebie nakrzyczałam- mruknęła, zaciskając usta w wąską linię.
-Należało mi się- przyznałem z szerokim uśmiechem.

Alice postawiła przede mną talerz z makaronem, za co od razu jej podziękowałem.

-Przyjdę za 3 godziny zrobić kolację- oznajmiła i wyszła z domu.
-Gdzie poszła?- zapytała Stella.
-Tutaj obok jest taki budynek specjalny dla personelu. Należy do mnie, ale tam mieszkają wszyscy moi pracownicy. Nie zauważyłaś tego budynku, bo jest połączony z tym- wyjaśniłem, a ona kiwnęła głową na znak, że rozumie i zaczęła jeść.

Gdy zjedliśmy Stella od razu ruszyła do swojego pokoju, jakby o czymś sobie przypomniała.
Usiadła na łóżku i zaczęła do kogoś dzwonić.

-Dzień dobry, ja chciałam się umówić na wizytę- zaczęła niepewnym głosem.

Zmarszczyłem brwi zaciekawiony.

-Nie, nic się nie dzieje. Po prostu skończyły mi się tabletki- wyjaśniła szybko.
Teraz wszystko jasne.

Już chciałem ruszyć do swojego pokoju, ale jej rozmowa z lekarką bardzo mnie zainteresowała.

-Aktywne życie seksualne?- parsknęła, a jej twarz wykrzywiła się w grymasie.

Zaśmiałem się cicho, na co od razu zasłoniłem usta dłońmi, żeby tego nie usłyszała.

-Czasami, to znaczy nieregularnie- wyrzuciła z siebie.

Wstała z łóżka i rzuciła się na nie twarzą, nadal trzymając telefon przy uchu.
Jej zawstydzenie bawiło mnie do łez.
Gdy skończyła rozmawiać wszedłem do pomieszczenia, patrząc na nią, leżącą bez ruchu.

-Księżniczko, chcesz, żebym poszedł z tobą do ginekologa?- zapytałem, powstrzymując się od śmiechu.
-Boże, nie!- wypaliła, kręcąc głową.

Ze śmiechem opadłem plecami na łóżko obok niej.
Milczała ze schowaną twarzą w pościeli.

-To na kiedy się umówiłaś?- zapytałem, wiedząc, że zawstydzi się jeszcze bardziej.

Szybko zaczęła się wiercić, by schować się pod kołdrą, ale złapałem ją za biodra i wciągnąłem sobie na kolana.
Próbowała mi się wyrwać, ale bez skutku.
Założyła ręce na piersi, patrząc na mnie czerwona z zawstydzenia.

-Pytam poważnie- rzuciłem.
-Jak będziesz w pracy jutro- odparła.
-Chris cię zawiezie- powiedziałem, a ona poruszyła się nerwowo.
-Nie- wyrzuciła z siebie stanowczo.
-Czego ty się wstydzisz? To normalna rzecz- odparłem, trzymając ją za biodra.
-W moim życiu nigdy nie było to normalne- powiedziała cicho.
-Nie rozmawiałaś z mamą o kobiecych sprawach?- zapytałem.
-Ojczym nie pozwalał- wyjaśniła, a ja westchnąłem.

Przez kilka minut siedzieliśmy w ciszy.
Przerwał ją Chris, który wtargnął do pomieszczenia.

-Ktoś zhakował nasz system- odparł roztrzęsiony.
-Co, kurwa?!- warknąłem zdenerwowany, zdejmując dziewczynę ze swoich kolan i sadzając ją z powrotem na łóżku.

Wyszedłem z pokoju razem z Chrisem i ruszyłem do biura.
Chris pokazał mi wszystko na komputerze i od razu domyśliłem się kim jest nasz tajemniczy haker.

-To Harris- stwierdziłem, przeczesując włosy palcami.

Chris spojrzał na mnie i szybko przeniósł wzrok na drzwi.
Odwróciłem się, by też tam spojrzeć.
Stella stała w progu drzwi, nerwowo patrząc to na mnie, to na Chrisa.

















~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

It's YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz