Rozdział 10

40 2 0
                                    

Strefa 18+
Ten rozdział zawiera sceny erotyczne
Czytasz na własną odpowiedzialność

Nathan

-Zrób z nim to, co trzeba- rzuciłem do Zack'a.

Wyciągnąłem szary ręcznik z samochodu i wytarłem ręce brudne od krwi.

-Kurwa, ujebał mi garnitur- warknąłem pod nosem, widząc plamę na marynarce.
-Co z młodym?- zapytał jeden z chłopaków.
-Zwiążcie go i zamknijcie w A4- odparłem, ściągając marynarkę i rzucając ją na tył samochodu.
-Chase odwołał spotkanie- oznajmił Zack, wpatrując się w ekran telefonu.
-Cudownie. Wracam do chaty- westchnąłem zadowolony i wpakowałem się na miejsce kierowcy.

Zabraliśmy się dwoma samochodami, więc mogłem w spokoju wrócić do domu, nie czekając, aż oni wszystko załatwią.

Szybko dotarłem pod moją posiadłość, zaparkowałem w garażu i ruszyłem do wejścia.
W domu było bardzo cicho, co zdarzało się tylko wtedy, gdy nie było Zack'a.
Alice krzątała się po kuchni, a Chris wyłonił się z salonu w samych dresach i z laptopem w ręce.

-Tak szybko?- zapytał.
-Wszystko załatwione, a Chase odwołał spotkanie- wyjaśniłem, a on skinął głową.

Ruszyłem do salonu i położyłem się na kanapie.

-Stella jest na górze?- zapytałem, a on wbijając wzrok w ekran laptopa, którego postawił na stole pokręcił głową na boki.
-Jest na cmentarzu- odpowiedział, a ja podniosłem się do siadu.
-Powiedziała ci o tym, czy ją namierzyłeś?- zapytałem, czując jak szczypie mnie zewnętrzna część dłoni.
-Namierzyłem. Już wraca- odparł, a ja spojrzałem na swoją dłoń.

Była lekko opuchnięta, a kostki były całe zakrwawione.

-Idę na górę. Jak wróci powiedz jej, żeby do mnie przyszła- powiedziałem i ruszyłem schodami na górę.

Uśmiechnął się pod nosem, nic nie mówiąc.

Po chwili siedziałem już na swoim łóżku, zdejmując buty.
Rzuciłem je gdzieś na bok, po czym rozpiąłem kilka guzików koszuli.
Usłyszałem kroki w korytarzu, a po chwili w progu drzwi mojej sypialni stanęła Stella.
Nie wyglądała na radosną, wręcz przeciwnie- wyglądała jakby zaraz miała się rozpłakać.

-Byłaś u mamy?- zapytałem.

Przytaknęła skinieniem głowy.

-Chodź- rzuciłem, a ona od razu ruszyła w moją stronę, jakby tylko czekała, aż jej pozwolę.

Złapałem za jej biodra i posadziłem ją sobie na kolanach.
Wtuliła się w moją szyję, wzdychając.
Po chwili delikatnie odsunęła się, spoglądając na moją zranioną dłoń.

-Co ci się stało?- zapytała, patrząc mi w oczy.

Ciężko westchnąłem nie wiedząc, czy jej o tym mówić.

-Zrobiłeś komuś krzywdę?- zapytała niepewnie.
-Tak, ale pamiętaj, że robię krzywdę tylko tym, którzy na to zasługują- powiedziałem, a ona skinęła głową na znak, że rozumie.
-Kto na to zasługiwał?- dopytywała, nie poddając się.
-Harrisowie- odpowiedziałem po chwili ciszy.

Zamrugała kilka razy, wbijając we mnie zszokowany wzrok.

-Zabiłeś ich?- zapytała spokojnym tonem.
-Nie, ale jeśli chcesz to zrobię to- odparłem.
-Chcę, żeby cierpieli- wymamrotała, a jej głos się załamał.
-Zapewniam ci, że będą przeżywali męczarnie- powiedziałem.

Oparła swoje czoło o moje i zamknęła oczy.

-Dziękuję- wyszeptała, a ja delikatnie się uśmiechnąłem.
-Chcę, żebyś mogła żyć bez żadnych obaw, żebyś mogła wyjść sama z domu na zakupy bez strachu przed tymi frajerami- odparłem, a ona przełożyła przeze mnie nogę tak, że siedziała na mnie okrakiem.

Zarzuciła ręce na moją szyję i cicho westchnęła.
Jej usta były tak blisko moich, że nie mogłem się powstrzymać.
Wpiłem się w jej wargi, całując zachłannie.
Odwzajemniała moje pocałunki, cicho mrucząc.
Rozpięła do końca moją koszulę, zdjęła ją i rzuciła gdzieś na podłogę.
Złapałem za jej bluzę i ściągnąłem jej przez głowę.
Westchnąłem, gdy zobaczyłem biały, koronkowy stanik.

-Boże- mruknąłem.
-Modlisz się do mnie?- zapytała żartobliwie.
-Coś w tym stylu- wymamrotałem, śledząc ustami jej szyję.

Cicho jęknęła, gdy zacząłem ssać jej skórę.
Byłem świadomy, że robię jej malinki i w cholerę nie mogłem się powstrzymać.
Po krótkim czasie Stella wstała, podbiegła do drzwi, zamknęła je kopniakiem i szybko zdjęła spodnie, wracając do mnie.
Odpiąłem swój pasek, a ona pociągnęła moje spodnie w dół i usiadła na mnie okrakiem.
Odsunąłem jej majtki na bok i nakierowałem ją na swojego kutasa.
Złapała mnie za ramiona i z jękiem osunęła się na mnie.
Złapałem ją za biodra i zacząłem poruszać nią w górę i w dół.
Jęczała, klnąc pod nosem.

-Pieprzona bogini- mruknąłem, przyspieszając tempo.

Stękała, próbując powstrzymywać się od wydawania dźwięków, jednak słabo jej to wychodziło.
Wpiła się w moje usta, czym stłumiła swoje jęki.
Poczułem jak się na mnie zaciska.
Przyspieszyła tempo, przejmując kontrolę.
Oboje głośno oddychaliśmy, ścigając orgazmy.
Przeniosłem dłonie na jej tyłek, ściskając jej jędrne pośladki.
Jęknęła, odchylając głowę do tyłu.
Po chwili wzmocniła uścisk na moich ramionach i zadrżała pod wpływem fali przyjemności.
Złapałem ją za biodra, gdy trzęsła się, nie panując nad swoim ciałem.
Po chwili ja również doszedłem, spuszczając się w nią do ostatniej kropli.

-Wzięłaś tabletkę, księżniczko?- zapytałem, gdy uspokajała oddech.
-Tak- westchnęła, a ja odgarnąłem kosmyki włosów, które przykleiły się do jej wilgotnych od potu policzków.

Wstałem, owijając sobie jej nogi wokół bioder i okrążyłem łóżko.
Położyłem ją na łóżku, a sam ułożyłem się obok.
Sięgnąłem po chusteczki i dokładnie ją wytarłem.
Uśmiechała się słodko, pozwalając mi na to.
Przykryłem nas kołdrą, a ona przytuliła się do mojego boku.

-Zasługujesz na wszystko, co najlepsze. Nikt ci tego nie dał, więc ja chcę ci to dać- powiedziałem, a ona wdrapała się na mnie, kładąc się na brzuchu.

Zamknęła oczy, wtulając twarz w moją szyję.
Cholernie potrzebowała bliskości.
I dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że ja również jej potrzebowałem.

Podciągnąłem kołdrę do jej szyi i otuliłem jeszcze ramionami.
Uśmiechnęła się lekko, delikatnie się wiercąc, by się ułożyć.
Ocierała się o mojego kutasa, co działało na niego pobudzająco.

-Księżniczko, nie wierć się tak- mruknąłem, a ona cicho parsknęła śmiechem.
Mi nie było do śmiechu.

Słuchałem jej równomiernego oddechu, gdy zasypiała.
Wyglądała uroczo, gdy była zmęczona.
Nie miałem zamiaru ruszać się z miejsca, chciałem tylko na nią patrzeć.
Jej ciało wydawało się idealnie pasować do mojego, jakby była dla mnie stworzona.
I może wydawać się to głupie, ale uwierzyłem w to, że nie stanęła na mojej drodze z przypadku.
Uwierzyłem, że być może była dla mnie stworzona.
















~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

It's YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz