Rozdział 12

34 2 0
                                    

Strefa 18+
Ten rozdział zawiera sceny erotyczne
Czytasz na własną odpowiedzialność

Stella

Otworzyłam oczy, ale od razu je zamknęłam, gdy poczułam silny ból głowy.
Po chwili podniosłam się do siadu, rozglądając się.
Byłam w sypialni Nathana, co nie było dla mnie zaskoczeniem.
Na szafce nocnej stała szklanka wody i leżała jakaś karteczka, a na niej tabletka.
Wzięłam karteczkę i z łatwością odczytałam, co było napisane czarnym długopisem.

Weź tabletkę i idź na śniadanie.
Wyszedłem coś załatwić, wrócę o 12.
Nathan

Uśmiechnęłam się lekko, biorąc tabletkę do ust i popijając ją wodą.
Próbowałam przypomnieć sobie wczorajszy wieczór, ale bez skutku.
Z trudem podniosłam się z łóżka, od razu wychodząc z sypialni i kierując się schodami na dół.
W kuchni jak zawsze o tej godzinie krzątała się Alice, a gdy mnie zobaczyła na jej twarzy wykwitł szeroko uśmiech.

-Witaj, kochanie. Siadaj, akurat zrobiłam śniadanie- powiedziała, a ja usiadłam z delikatnym uśmiechem.

Po kilku minutach postawiła przede mną talerz z jajecznicą i kubek herbaty.
Zaczęłam jeść i w tym samym momencie drzwi wejściowe otworzyły się i zamknęły z hukiem.
Do kuchni wparował Nathan, który uśmiechnął się szeroko, gdy mnie zobaczył.

-Gdzie byłeś?- zapytałam, gdy usiadł obok mnie.
-Sprzątałem- odpowiedział, a ja powoli odłożyłam widelec na talerz, wbijając w niego wzrok.

Sprzątałem oznaczało pozbyłem się tego, co mi przeszkadzało.
Nie czegoś, a kogoś.

-Alice, zrób sobie przerwę i zostaw nas samych- powiedział, cały czas patrząc na mnie.
-Dobrze- zgodziła się i ruszyła do salonu.

Gdy zniknęła za rogiem Nathan złapał mnie za dłoń.

-Doskonale wiesz, że innego wyjścia nie było. Oni by się nie poddali- wyjaśnił obojętnym tonem.
-Wiem, ale będziesz miał kłopoty- odparłam cicho.
-To o to się martwisz? Wiem, że to niekoniecznie sprawiedliwe, ale tacy bogaci ludzie jak ja nie trafiają za kratki, księżniczko. Wszystkich gliniarzy mam u swoich stóp- odparł, a ja westchnęłam.

Niespodziewanie łzy popłynęły po moich policzkach.
Dopiero wtedy zrozumiałam, że zbyt długo trzymałam to wszystko w sobie.
Potrzebowałam się rozpłakać.
Udawanie, że wszystko jest w porządku i że wcale chłopak, który pokazał mi jak żyć nie złamał mi serca nie było dobrą opcją.
Z pewnością już go nie kochałam, ale zabrał ze sobą cząstkę mojego serca.
Natomiast Nathan skleił jego pozostałość.

Po chwili zerwał się z miejsca i podszedł do mnie, zamykając mnie w swoich objęciach.

-Zrobiłem to, żebyś mogła zacząć żyć i spełniać marzenia- odparł, ścierając łzy z moich policzków.

Odwróciłam się do niego i wstałam z krzesła.
Rozpaczliwie wpiłam się w jego usta, kładąc swoje dłonie na jego torsie.
Odwzajemnił mój pocałunek, jednak po krótkim czasie go przerwał.

-O czym marzysz, księżniczko?- zapytał, odgarniając pasemko moich włosów za ucho.

Zacisnęłam usta, nie mając pojęcia jak odpowiedzieć na to pytanie.
Spuściłam wzrok na swoje stopy, zastanawiając się, o czym marzyłam jako mała dziewczynka.
Żeby mama była dumna, a ojczym już nigdy mnie nie uderzył.

-W porządku. Masz jeszcze czas, żeby nad tym pomyśleć. Nie stresuj się- odparł, uspokajającym głosem.
-Chciałabym zrobić prawo jazdy i pójść na studia- odparłam po chwili, a on obdarował mnie pięknym uśmiechem.
-To świetny początek- mruknął, sprawnie mnie podnosząc i sadzając na stole.

It's YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz