Strefa 18+
Ten rozdział zawiera sceny erotyczne
Czytasz na własną odpowiedzialnośćStella
Otworzyłam oczy, ale od razu je zamknęłam, gdy poczułam silny ból głowy.
Po chwili podniosłam się do siadu, rozglądając się.
Byłam w sypialni Nathana, co nie było dla mnie zaskoczeniem.
Na szafce nocnej stała szklanka wody i leżała jakaś karteczka, a na niej tabletka.
Wzięłam karteczkę i z łatwością odczytałam, co było napisane czarnym długopisem.Weź tabletkę i idź na śniadanie.
Wyszedłem coś załatwić, wrócę o 12.
NathanUśmiechnęłam się lekko, biorąc tabletkę do ust i popijając ją wodą.
Próbowałam przypomnieć sobie wczorajszy wieczór, ale bez skutku.
Z trudem podniosłam się z łóżka, od razu wychodząc z sypialni i kierując się schodami na dół.
W kuchni jak zawsze o tej godzinie krzątała się Alice, a gdy mnie zobaczyła na jej twarzy wykwitł szeroko uśmiech.-Witaj, kochanie. Siadaj, akurat zrobiłam śniadanie- powiedziała, a ja usiadłam z delikatnym uśmiechem.
Po kilku minutach postawiła przede mną talerz z jajecznicą i kubek herbaty.
Zaczęłam jeść i w tym samym momencie drzwi wejściowe otworzyły się i zamknęły z hukiem.
Do kuchni wparował Nathan, który uśmiechnął się szeroko, gdy mnie zobaczył.-Gdzie byłeś?- zapytałam, gdy usiadł obok mnie.
-Sprzątałem- odpowiedział, a ja powoli odłożyłam widelec na talerz, wbijając w niego wzrok.Sprzątałem oznaczało pozbyłem się tego, co mi przeszkadzało.
Nie czegoś, a kogoś.-Alice, zrób sobie przerwę i zostaw nas samych- powiedział, cały czas patrząc na mnie.
-Dobrze- zgodziła się i ruszyła do salonu.Gdy zniknęła za rogiem Nathan złapał mnie za dłoń.
-Doskonale wiesz, że innego wyjścia nie było. Oni by się nie poddali- wyjaśnił obojętnym tonem.
-Wiem, ale będziesz miał kłopoty- odparłam cicho.
-To o to się martwisz? Wiem, że to niekoniecznie sprawiedliwe, ale tacy bogaci ludzie jak ja nie trafiają za kratki, księżniczko. Wszystkich gliniarzy mam u swoich stóp- odparł, a ja westchnęłam.Niespodziewanie łzy popłynęły po moich policzkach.
Dopiero wtedy zrozumiałam, że zbyt długo trzymałam to wszystko w sobie.
Potrzebowałam się rozpłakać.
Udawanie, że wszystko jest w porządku i że wcale chłopak, który pokazał mi jak żyć nie złamał mi serca nie było dobrą opcją.
Z pewnością już go nie kochałam, ale zabrał ze sobą cząstkę mojego serca.
Natomiast Nathan skleił jego pozostałość.Po chwili zerwał się z miejsca i podszedł do mnie, zamykając mnie w swoich objęciach.
-Zrobiłem to, żebyś mogła zacząć żyć i spełniać marzenia- odparł, ścierając łzy z moich policzków.
Odwróciłam się do niego i wstałam z krzesła.
Rozpaczliwie wpiłam się w jego usta, kładąc swoje dłonie na jego torsie.
Odwzajemnił mój pocałunek, jednak po krótkim czasie go przerwał.-O czym marzysz, księżniczko?- zapytał, odgarniając pasemko moich włosów za ucho.
Zacisnęłam usta, nie mając pojęcia jak odpowiedzieć na to pytanie.
Spuściłam wzrok na swoje stopy, zastanawiając się, o czym marzyłam jako mała dziewczynka.
Żeby mama była dumna, a ojczym już nigdy mnie nie uderzył.-W porządku. Masz jeszcze czas, żeby nad tym pomyśleć. Nie stresuj się- odparł, uspokajającym głosem.
-Chciałabym zrobić prawo jazdy i pójść na studia- odparłam po chwili, a on obdarował mnie pięknym uśmiechem.
-To świetny początek- mruknął, sprawnie mnie podnosząc i sadzając na stole.