Rozdział 19

19 2 0
                                    


Stella

Siedziałam na łóżku, owinięta ręcznikiem, a Nathan suszył mi włosy suszarką.

-Mogę sama wysuszyć, a ty już się połóż- odparłam, chcąc zabrać mu suszarkę.
-Zostaw, właśnie w ten sposób odpoczywam- powiedział, a ja spojrzałam na nas w lustrze na przeciwko.

Uśmiechnęłam się, przyglądając się jego skupionej twarzy.
Wyglądał cudownie z samym ręcznikiem owiniętym wokół bioder.
Cały mój.
Po kilku minutach wyłączył suszarkę i odniósł do łazienki.

-O której jutro wstajesz?- zapytałam, a on zrzucił ręcznik z bioder i założył świeże bokserki.
-7:30- odpowiedział, a ja westchnęłam ciężko.
-Jeszcze jutro i weekend- odparłam, próbując go pocieszyć.

Opadłam plecami na miękki materac, a on zawisnął nade mną ze swoim słynnym zadziornym uśmieszkiem na twarzy.

-Mogę spać w samych majtkach?- zapytałam, delikatnie się uśmiechając.
-Jeśli nie będzie ci zimno- odparł, a ja zrzuciłam ręcznik i założyłam majtki, które przyniósł mi chwilę temu z mojej garderoby.

Wskoczyłam pod jego ciepłą pościel i mruknęłam z zadowoleniem.
Po chwili Nathan już leżał obok mnie, obejmując mnie ramieniem.
Zamyślony wpatrywał się w sufit, nie wyglądał na zadowolonego.
Przytuliłam się do jego boku, spoglądając na niego niepewnie.

-Coś nie tak?- zapytałam, a on po chwili na mnie spojrzał.
-Nie chcę, by tak wyglądało moje życie- odparł, a ja zamilkłam, nie wiedząc co chciał przez to powiedzieć.
-Nie chodzi o ciebie. Ciebie chcę w moim życiu. Bardzo- wyrzucił z siebie w pośpiechu.

Złapał mój podbródek tak, bym spojrzała mu w oczy.

-Chodzi o moją pracę. Chcę mieć czas również na swoje życie prywatne. Na przykład chciałbym polecieć z tobą na wakacje- powiedział, a ja delikatnie się uśmiechnęłam.
-Chciałabym pójść na studia, na kierunek związany z literaturą- powiedziałam po chwili ciszy.
-Cieszę się, że znalazłaś coś, co cię interesuje- odparł, a ja uśmiechnęłam się do siebie.

Zamyślona wpatrywałam się w sufit, jednocześnie wtulając się w rozgrzane ciało Nathana.

-Myślisz, że literatura to dobry pomysł?- zapytałam, a gdy po dłuższym czasie nie otrzymywałam odpowiedzi zwróciłam ku niemu wzrok.

Spał spokojnie, nadal mnie obejmując.
Słyszałam tylko jego spokojny oddech.
Uśmiechnęłam się, zamykając oczy, bo już od dłuższego czasu czułam się senna.

Następny dzień...

Nad ranem obudził mnie budzik Nathana.
Nathan wstał i ruszył do łazienki.
Ja natomiast podniosłam się do siadu, czując nieprzyjemny ból w klatce piersiowej.
Spojrzałam na butelkę wody, stojącej na szafce nocnej i wypiłam pół jej zawartości.

-Obudziłem cię?- zapytał Nathan, wychodząc z łazienki.
-Twój budzik mnie obudził, ale nic nie szkodzi- powiedziałam cicho, z powrotem się kładąc.

Czułam się cholernie osłabiona.

-Dziwnie się czuję- odparłam niepewnie.
-To znaczy? Coś cię boli?- zapytał, kucając przy mnie.
-Klatka piersiowa- jęknęłam, czując łzy pod powiekami.

Mój oddech był niespokojny, czułam się jakbym dostała ataku paniki, ale czułam się inaczej.

-Masz atak paniki?- zapytał, mierząc mnie wzrokiem, a ja usiadłam, czując jak oczy zachodzą mi mgłą.
A potem ciemność.

~~~~~~

Podniosłam ciężkie powieki i rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam.
Białe ściany, łóżko lekarskie.
Podniosłam się do siadu, widząc, że mam na sobie bluzę Nathana i swoje dresy.
Powoli przypominał mi się poranek i moje złe samopoczucie, mimo to w tej chwili czułam się dobrze.
Mogłabym powiedzieć, że nawet bardzo dobrze.
Po chwili drzwi się otworzyły, a w nich stanął mężczyzna ubrany w biały fartuch z jakimś dokumentem w ręku.

It's YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz