Strefa 18+
Ten rozdział zawiera sceny erotyczne
Czytasz na własną odpowiedzialnośćNathan
-Zrób mi kawę- rzuciłem do Zack'a, wchodząc do kuchni.
-Od kiedy jestem tu gosposią?- zapytał z kpiną.
-Od kiedy przebywasz tu częściej niż w swoim pokoju- prychnąłem.Przeszedłem do salonu, widząc Chrisa na kanapie z laptopem.
-Ojciec Stelli był w firmie wczoraj. To typ spod ciemnej gwiazdy, Nathan i wygląda na to, że bada teren- powiedział, a ja zacisnąłem zęby.
Było tak spokojnie, kurwa mać.
-Ha! Ha! Mówiłem, że będą z nim problemy. Stary dziad odkrył, że ma córkę i będzie próbował zrobić nam syf z życia, żeby tylko dostać Stellę- parsknął Zack, a ja przetarłem twarz dłonią.Wziąłem kawę od Zack'a, próbując się zrelaksować.
-Nie chcę znowu martwić się o bezpieczeństwo Stelli.
Wylecę z nią jeszcze dzisiaj do Hiszpanii, zadzwońcie, żeby przygotowali mój samolot- odparłem, ruszając schodami na górę.Gdy dotarłem do swojej sypialni po cichu podszedłem do łóżka.
Stella spała na brzuchu pozbawiona kołdry, w samych różowych stringach.
Uśmiechnąłem się na widok różowych paznokci u stóp.
Oparłem się na ramionach po obu stronach jej ciała i pocałowałem ją w pośladek.
Mruknęła coś pod nosem, a ja przemknąłem ustami po jej nagich plecach.-Musisz wstawać, mała- mruknąłem, a ona z nadal zamkniętymi oczami przewróciła się na plecy, wypinając do mnie piersi.
Wziąłem w usta jej sutek, przygryzłem i zassałem.
Jęknęła, wyginając plecy w łuk.
Otworzyła oczy z uśmiechem.-Wylatujemy dzisiaj do Hiszpanii- oznajmiłem, a ona przykleiła się do mnie jak miś koala do eukaliptusa.
-Zabierasz mnie na wakacje?- wymamrotała w moją szyję.
-Tak, kochanie. W swojej garderobie masz dużą, różową walizkę. Myślę, że spędzimy tam jakiś tydzień, więc spakuj wystarczającą ilość ubrań- powiedziałem, łapiąc ją za pośladki.~~~~~~~~~
-Czemu Chris i Zack nie lecą z nami?- zapytała, gdy wpakowałem jej walizkę do części na bagaże w samolocie.
-Ktoś musi się opiekować firmą pod moją nieobecność- odparłem, prowadząc ją do wejścia.Zamilkła, rozglądając się po wnętrzu samolotu z zachwytem.
-Nadal nie wierzę, że to twój prywatny samolot- wymamrotała, a ja zaprowadziłem ją na nasze miejsca.
-Chcesz siedzieć przy oknie?- zapytałem, a ona kiwnęła głową twierdząco.Zauważyłem, że jej noga zaczęła delikatnie podrygiwać.
-Wszystko w porządku?- zapytałem, kładąc dłoń na jej udzie.
-Nigdy nie leciałam samolotem, trochę się stresuję- odparła, spoglądając mi w oczy.Położyłem swoją dłoń na jej i splotłem nasze palce.
-Jestem tu. Jesteś bezpieczna. Nic się nie stanie, obiecuję- zapewniłem.
~~~~~~
-Ale tu pięknie, ten dom, widok...- mamrotała zachwycona.
-Cieszę się, że ci się podoba- odparłem, łapiąc ją w talii.