Rozdział 14

208 14 16
                                    

Ten poranek dla bruneta był koszmarny. Obudził się półnagi w łóżku pełnym pomiętych ubrań, skroń pulsowała mu jakby ktoś z całej siły walił młotem w sam środek jego głowy a w ustach miał susz. Okropny poranek z wichurą za  oknem. I to było chyba dla niego najbardziej okropne ze wszystkiego. Po otworzeniu oczu milej by się obserwowało słońce wychodzące zza chmur, niż wielkie krople odbijające się od grubych okien zamkowych. Niemiły poranek składał się na zdecydowanie więcej części. Z niezadowoleniem mrucząc wydostał się z grubej pościeli i pocierając obolałe czoło rozejrzał się po pokoju starając przypomnieć sobie co się działo i jak wylądował w łóżku.

I właśnie w tym momencie jak wielki głaz z nieba, spadła na niego świadomość nocy, podczas której zrzygał się na oczach Draco Malfoya. I to w jakiej atmosferze!

Czy to była prawda? Czy Harry prawie został pocałowany przez swojego wroga? Lecz nawet to tak bardzo nie skupiało go na myśli, jak fakt iż dłonie arystokraty dotykały jego ciała. Na samo wspomnienie tego jak bardzo gorąco mu było, poczuł ponownie płomień między swoimi nogami. Ale było coś jeszcze, coś takiego, że sam czuł jak ciepło rumieńców trawiło jego buzię. Policzki aż błyszczały od czerwonej barwy, gdy do świadomości Pottera dobiegł fakt, że to wszystko mu się po prostu podobało.

Kręciła go myśl o męskich dłoniach na swoim brzuchu, plecach czy też...

Gdy w głowie bruneta stanęła wizja jak sprawne opuszki Dracona zaczynają pieścić jego sutki, a elastyczny język pieści twarde brodawki, nie mógł się powstrzymać. Nogi wręcz mu drżały gdy twardy jak skała penis uniósł się pod materiałem bielizny.

Potter obserwując reakcję organizmu walczył sam ze sobą. Czy naprawdę ma się masturbować do wizji uwodzilskiego Malfoya? Przecież oni nigdy się nie lubili. A co dopiero, żeby myśleć o seksie, w końcu nienawiść trawiąca ich znajomość od pierwszego roku, nie mogła od tak wyparować, bo Malfoy zrobił pierwszy krok.

Na litość Merlina, takie sytuacje nie powinny się dziać w życiu żadnego człowieka!

Zagryzając wargę gryfon czuł, że czubek jego penisa zaczyna pulsować. I naprawdę bardzo chciał się dotknąć. Doświadczyć tego cudownego, głębokiego uczucia, gdy całe prącie wypełnia się spermą, gdy robi mu się tak bardzo gorąco, że niemal traci przytomność. Naprawdę nie mógł się powstrzymać. Zamykając oczy wsunąć palce pod materiał bokserek i złapał się za penisa. Na sam fakt o tym jak bardzo sztywny był, poczuł jak jeszcze bardziej czerwony się robił.

Pierdolony Draco Malfoy.

- Hermiona! - Potter wpadł do biblioteki jak gepard, z ledwością wyrabiając się na zakręcie. I mimo nagany od bibliotekarki nie miał zamiaru zwolnić tępa. Potrzebował jak najszybciej dostać się do najlepszej przyjaciółki, a jak wiadomo, tylko jedna osoba w niedzielę mogła przyjść do tej skarbnicy wiedzy, by zagłębiać swoje zainteresowania. Wszyscy uczniowie biegali po korytarzach, bo nawet na błonia nie dało się wyjść, za bardzo padało.

Przyjaciółkę znalazł szybko, siedziała przy biureczku w kącie biblioteki w dziale eliksirów, pochylając się nad dwoma podręcznikami, analizując oba na raz. W dłoni trzymała obszerne szare pióro, które dotykało niemal jej czoła, ale na gust Harry'ego wprost uroczo wyglądała w pasującym szarym sweterku i czerwonej jeansowej spódnicy do kompletu

- Nie krzycz tak, jesteśmy w bibliotece. - Pouczyła natychmiast Pottera, nawet nie podnosząc na niego wzroku znad zapisanego pergaminu. Z daleka dało się tylko jeszcze dostrzec czerwoną kokardę na czubku jej głowy, którą związała gęstego, brązowego koczka na środku głowy. Widać było, że z jakiegoś powodu starała się ładnie wyglądać, więc aż było mu dziwnie, że przybiegł do niej w szarych dresach i zwykłej białej koszulce.

Amortencja | 𝑑𝑟𝑎𝑟𝑟𝑦Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz