Rozdział 3

273 11 10
                                    

Przy śniadaniu chłopak o zielonych oczach jedyne co był w stanie zrobić, to dłubać w jajecznicy widelcem. Miał kaca. Czuł się jakby wielki, gruby i ciężki młot uderzał w jego głowę przy każdym, nawet najdelikatniejszym dźwięku z otoczenia. A że siedział w hotelowej stołówce, łatwo o to było.

Uderzanie o siebie sztućców, skrobanie nożem po powierzchni talerza, obijające się wzajemnie szklanki. I do tego tyle głosów w okolicy. Gdzie się nie spojrzało, ze schodów prowadzących na piętro sypialniane wylewali się ludzie chcący po dobrym śnie napełnić żołądki.

Harry Potter nie miał nawet siły na nich wszystkich patrzeć, za bardzo zajęty był wgapianiem się w ledwo rozpoczętą jajecznicę.

- Stary, przestań.. - Poprosił cicho Ron z drugiego końca stołu, opierając pochyloną głowę na uniesionych rękach. Układając łokcie na stole dał jasno do zrozumienia. To nie był jego poranek.

- Ale co... - Odchrząknął złoty chłopiec, unosząc ledwo wzrok na przyjaciela.

- To oczywiste. - Zaczęła Hermiona, która z niezadowolona miną pozwoliła sobie na zamówienie kanapek pełnych warzyw, pasty jajecznej oraz przysmażonych paróweczek. - Jest tak nachlany, że wkurwia go nawet dźwięk dłubania w jajecznicy. - Sprecyzowała, nadziewajac na widelec pomidorka koktajolego, następnie wkładając go do ust.

Napiętą atmosferę dało się czuć na tyle, że jakby przyszedł kelner i wbił nóż w powietrze, ten by się utrzymał.

Bohater wiedział, że Ron coś zataił przed nim w noc poprzednią. Nie wierzył, że Grenger aż tak by się denerwowała o przesadzeniem z alkoholem. Nie była taka. Jednak jest opcja, że nie tyle Ron zataił przed przyjacielem jakiś fragment ich wczorajszego starcia, co mógł bardziej o tym zapomnieć.

A to znaczyło, że szatynka szybko mu nie wybaczy. Zamiast tego zdecydowała się na wyjęcie długiej, zakręconej grzywki zza ucha na policzek, by zasłonić twarz od strony swojego chłopaka.

Harry jednak też nie miał nawet siły nad tym się zastanawiać. Ta myśl jedynie chwilowo przeszła przez jego głowę, gdyż natłok ludzi czekających na zamówione jedzenie wzrastał. Nie dało się nawet skupić na tym, by zmusić się do pochłonięcia zawartości talerza. Zresztą żołądek sam nie był w stanie nic więcej przyjąć.

Ten poranek zapowiadał się bardzo nieprzyjemnie, dopóki nie stało się coś jeszcze bardziej niewygodnego. Mianowicie, przez restaurację przedarł się pisk, a następnie przez korytarz przebiegł nikt inny jak najmłodsza córka państwa Weasley.

- Kochanie! - Zaszczebiotała, dostrzegając swojego chłopaka, siedzącego przy stole z jej starszym bratem. - Tak się martwiłam jak nie wróciliście do domu! - Oznajmiła zjawiając się obok Harry'ego, by następnie ucałować w policzek Hermionę na przywitanie, a potem złapać ukochanego za wolną rękę.

- Nie było o co, przecież jesteśmy razem w trójkę. - Odparł cicho Potter, czując jak już na starcie zaczyna go boleć głowa coraz bardziej. O niczym w tym momencie nie marzył intensywniej jak o zakneblowania wiewióry w tym momencie.

- I ty uważasz, że to argument? Właśnie jak jesteście razem w trójkę, to potem kończy się to jakąś sytuacją. - Odpowiedziała dziewczyna, unosząc dłoń bohatera do ust i całując kłykcie na przywitanie.

- Po prostu chcieliśmy się napić i pogadać. Bo było o czym. - Odpowiedział jej brunet, co chyba nie było najlepszą opcją, gdyż nagle ruda cała zdrętwiała, a po uniesieniu na nią wzroku dało się ujrzeć, że serce też jej chyba zamarło. Tęczówki gwałtownie się jej powiększyły a potem zmalały.

- Wiesz, nowy rok szkolny. Trzeba omówić wszystko, teraz będziemy w tej samej klasie Gin. - Zasugerował Potter, starając się wyprowadzić z błędu partnerkę. Żeby nie myślała, że urządził sobie z przyjaciółmi ploteczki.

Amortencja | 𝑑𝑟𝑎𝑟𝑟𝑦Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz