Rozdział 8

178 12 25
                                    

Harry tego dnia nie miał ochoty udać się do wielkiej sali. Wiedział, że wszyscy będą gadać, o tym że uciekał przez cały zamek przed swoją dziewczyną. Dokładnie zdawał sobie sprawę z tego, że byli popularną parą. Młodsze roczniki, inne domy... Jednym słowem dużo uczniów obserwowało każdy ich krok. A tutaj zostało zrobionych ich bardzo dużo. I to bardzo szybko. Aż za szybko, zważywszy na fakt, że drugą osobę zostawiło się w tyle.

Mało tego, na ramionach bliznowatego było jeszcze jedno brzemię, na tyle duże i bolesne w tych warunkach, że bardzo żałował iż dostał ten tytuł.

Był prefektem naczelnym, miał robić wzór cnót i zalet bycia gryfonem i starszym przedstawicielem klas. Na ten moment jednak, uciekając przed swoją kobietą przez cały korytarz, wcale nie czuł się taki odważny.

Jednak obiecał. A skoro był lwem, musiał wziąć to na klatę. Hermiona poszła do biblioteki, więc samotnie musiał przemierzyć drogę od wrót, ogromnych, zamkowych drzwi wejściowych, z grubego, ciężkiego drewna obitego metalowymi zawiasami, do wejścia na teren wielkiej sali. Chciał to zrobić z dumą, jednak nie potrafił. Chciał podnieść wysoko głowę ale też nie chciał. Nie chciał być w sytuacji, która sprawiała, że spędzacie czasu z kobietą jego życia wywoływało dosłownie wszystko, tylko nie przyjemne emocje.

Lubił Ginny. Lubił latać z nią na miotle, lubił jak grali razem w quidditcha, ale to było wszystko co lubił robić razem z nią. Racja, siedzenie razem wieczorami w salonie Nory, gdy rodzice już dawno poszli spać, ale wtedy byli wszyscy razem. Po kryjomu pootwierane butelki z piwem, śmianie się do późna i rozmawianie na tysiące tematów, jednak robili to jako przyjaciele, a nie partnerzy.

Z bardzo złymi emocjami wkroczył więc do sali i starając się nie zwracać uwagi na wszystkie oceniające spojrzenia, pokierował się wprost do stołu gryffindoru, gdzie siedzieli Weasley'owie, a razem z nimi Dean, Seamus oraz Neville. Cała banda facetów śmiała się do czegoś, pokazując sobie palcami artykuł gazety, najwyraźniej jakiejś starszej. Zaciekawiony Potter podszedł i usiadł obok przyjaciela, zaglądając mu przez ramię.

- Co wy tu macie? - Zapytał Potter patrząc na jaki artykuł wskazywali chłopcy. Jakie było jego zdziwienie, gdy na stronie tytułowej zobaczył siebie i Ginny, jak szli przez Pokątną trzymając się za ręce. W nagłówku strony można było przeczytać "Bohater Harry Potter w towarzystwie damy" oraz tekst poniżej. Jednak najbardziej zabolało go, że zobaczył jak ruda, z twarzą wykrzywioną w ogromnym, szczęśliwym uśmiechu wpatruje się w swojego chłopaka, a ten tylko w odpowiedzi unosi kąciki ust do góry, ciągnąc ukochaną przed siebie.

- Patrz stary! Tego jeszcze nie czytaliśmy. - Zaśmiał się Ron nachylając nad gazetą. - "Jak mówią plotki, podczas wojny bohater wszystkich damskich serc zdobył już swoją ukochaną. Dzisiaj możemy widzieć go nieśmiałego w towarzystwie Ginny Weasley, która intensywnie towarzyszyła w ratowaniu świata magicznego. Widać bohaterskie serca ciągną do siebie. Jednak czy my widzimy nieśmiałego Harry'ego Pottera? Czyżby ten chłopiec, już mężczyzna o lwim sercu był niepewny? Kto by się spodziewał, że ta cała odwaga nie umywa się do miłości!" - Wyrecytował Ron, zaznaczając każdą emocję tekstu na swój własny sposób.

Harry aż nie wiedział co powiedzieć. Nie przypominał sobie by wpadli na jakichś fotografów, czy dziennikarzy po drodze do kawiarni, gdzie się wtedy udali. Zauważył, że jak tylko gdzieś wychodził, ktoś starał się obok niego kręcić, ale nie do tego stopnia!

I widząc ten uśmiech Gin, po prostu czuł jak serce zaczyna mu bić w bolesnym rytmie. Zrani ją. Jak czegoś szybko nie wykombinuje, dziewczyna będzie cierpieć. Już cierpiała.

- Wowowowo! - Zaczął Dean, unosząc rękę do góry i machając nią jak ostatni szczeniak. - Czyżby ta cała odwaga nie umywała się do miłości? Nasz bohater Harry jest zabójczo zakochaaaaaany! Uwaga wszystkie damy, ten partner jest już zabraaaaaaany! - Zaczął krzyczeć chłopak, uśmiechając się po same uszy, jakby zapomniał, że Ginny jest jego byłą. Ale najwyraźniej cieszył się z ich szczęścia, więc może jednak po rozstaniu ludzie mogą się przyjaźnić?

Amortencja | 𝑑𝑟𝑎𝑟𝑟𝑦Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz