V

1.2K 72 24
                                    

*Peter*

Było już po lekcjach. Test był jak dla mnie w miare łatwy chociaż moi rówieśnicy nie mogą chyba powiedzieć tego samego co ja. Widziałem jak większość uczniów oddawała kartki po kilku minutach. Ja za to w jakieś 20 minut zdążyłem zrobić większość zadań, dzięki temu miałem dużo czasu by zrobić to ostatnie zadanie. Było naprawdę trudne. Gdy zbliżałem się do rozwiązania one mi znikało sprzed nosa. Mówię serio! To było nie do zniesienia. Gdy byłem już naprawdę blisko robiłem jakiś błąd, którego nie potrafiłem rozgryźć. W końcu zacząłem wyniki rozdzielać na jak najmniejsze, a potem łączyłem je znowu w całość. Sprawdzałem kawałek po kawałku co poszło źle. Dopiero w ostatnich minutach zorientowałem się co było nie tak. W jakimś momencie równania były na tyle trudne, poplątane z innymi, że przez dłuższy czas nikt by ich nie rozwiązał. Poprawiłem wszystko i wyliczyłem wynik. Zgadzał się! A to była zwykła liczba 16! I o nią tyle zachodu? Trochę się martwię, bo jeśli takie zadania i równania stażyści robią na co dzień to mogliby mnie szybciej zwolnić niż by mnie przyjęli. 

Wracałem pieszo do domu, bo jak na listopad, pogoda była wspaniała! Może nie było najcieplej ale nie było jakoś najgorzej. Słońce już nie dawało takiego ciepła jak we wrześniu czy nawet w październiku. Chociaż co się dziwić był już prawie koniec listopada. Cioci May pewnie jeszcze nie ma w domu więc postanowiłem, że przebiorę się w jakiejś pierwszej lepszej uliczce w strój, bo nie mam i tak nic do roboty. Plecak przyczepiłem wysoko na ścianie pajęczyną, aby go nikt nie ukradł. 

Karen miała mnie powiadamiać o jakiś sprawach, w których spiderman z sąsiedztwa mógłby pomóc, a, że nic się nie działo to postanowiłem pohuśtać się na najbliższy plac zabaw, aby trochę pobawić się z dziećmi. Lubiłem to robić, ponieważ dzieci były proste do zrozumienia i szczere. Dzieciaki zawsze chętnie włączały mnie w zabawę. Najczęściej bawiliśmy się w bohaterów i złoczyńców i pozwalałem się trochę pohuśtać na moich sieciach. Uwielbiałem widzieć to szczęście, że jakiś bohater nie przejmuje się tylko dużymi, krajowymi lub też światowymi problemami, a zajmował się pomaganiem ludziom w życiu codziennym, które było równie trudne. Dzieci uwielbiały też bohaterów, których mogły lepiej poznać i spędzić z nim chociażby chwilę na zabawie. 

*Tony*

Siedziałem na jakiejś z ławek blisko jakiegoś placu zabaw. Patrzyłem czasem na dzieci, które tak beztrosko się bawiły. Myślałem nad tym, że Potts kiedyś namawiała mnie. Patrząc tak na te dzieci faktycznie może chciałbym być ojcem? Uczyć majsterkować, robić małe wynalazki, z których oboje byśmy się cieszyli. Po pewnym czasie zauważyłem, że zjawił się na placu Spiderman. Co on tu robił? Dzieci do niego przylgnęły jakby znały go całe życie. Uśmiechnąłem się widząc taki obraz. Zaczął się z nimi bawić, sam nie wiem w co ale musiało to być fajne uczucie. Wracanie do momentów dzieciństwa. Widać, że dzieciaki go uwielbiały bardziej od Iron Mana, a to dlatego, bo poświęcał czas dla innych ludzi, a nie dla samego ratowania ich. Trochę chyba mu zazdrościłem. Zamiast ukrywać się pod czapką z daszkiem i okularami (no wiecie o co mi chodzi. Te słynne przebrania Marvela) mógłbym się z nimi chociaż chwilę pobawić, a na pewno sprawiłoby to im wiele radości. 

Przypatrywałem się tak im dość długo. Chyba Spiderman mnie rozpoznał, bo podszedł później do mnie, a wcześniej przytulił każde dziecko na pożegnanie. 

- Dzień dobry panie Stark - przywitał się chłopak. 

Jednak to przebranie to niewypał. Następnym razem doczepię sobie jakąś brodę czy coś aby wyglądać na bezdomnego. 

- Nie jest taki dobry jakby można było się po nim spodziewać - odpowiedziałem oschle. Szczerze? Ciekawiło mnie kim jest Spiderman ale dzisiaj nie miałem humoru gadać z kimkolwiek.

- Coś się stało?

- Nie chce o tym gadać - burknąłem.

Chłopak po tym tylko kiwnął głową i pohuśtał się w tylko sobie znanym kierunku. Po chwili trochę zrobiło mi się głupio z tego jak się do niego odezwałem. Nie powinienem być taki dla wszystkich innych ludzi, a jedynie dla Potts. Jak tylko go spotkam muszę go przeprosić. On był dla mnie miły i widać było, że obchodziło go co się stało, że mam słaby dzień.

Po kilku minutach siedzenia jeszcze w parku na ławce postanowiłem wstać i iść zjeść coś na mieście. Może cheeseburger? W tym właśnie momencie kiedy wstawałem z ławki usłyszałem, że ktoś mnie woła. Obróciłem się i zobaczyłem Spidermana. Czyli się nie obraził na to jak go potraktowałem? 

- To dla pana - powiedział podając mi torbę papierową. - Mówił pan w jakimś wywiadzie, że lubi pan chińszczyznę. Mam nadzieję, że to w jakiś sposób poprawi panu dzień. 

Uśmiechnąłem się z wysiłkiem by zobaczył, że to dla mnie coś znaczy. 

- Dzięki młody - odpowiedziałem tylko tyle.

Usiedliśmy z powrotem na ławce. Dopiero teraz zorientowałem się, że on też miał torbę z jedzeniem dla siebie. Zdejmie w parku, miejscu publicznym maskę? Myślałem, że jak ostatnio udzielał wywiadu to mówił coś o nie ujawnianiu swojej tożsamości. Po chwili odpakowaliśmy torby z jedzeniem a on podwinął maskę tak, że było widać tylko usta. No tak. Czemu ty wogóle pomyślałeś, że pokaże ci kim jest? 

***

Po zjedzeniu wszystkiego chciałem oddać mu pieniądze ale odmówił, a potem jak chciałem mu je wcisnąć na siłę pohuśtał się na tych swoich sieciach. Mogłem tylko się domyślać gdzie mieszka. Chłopak był strasznie szybki i gdybym nawet w tej chwili zawołał zbroję to już bym go zgubił. Może bym go kiedyś zaprosił do wieży? Widać, że chłopak chce pomagać i nie robi tego dla sławy. Nadawałby się do niektórych misji. Może trzeba pogadać o tym z piratem? 

~~~~~~

Hejka!

Rozdział trochę krótszy ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie.

WAŻNE PYTANIE!

Z kim ma się złączyć Stark? Nie od razu oczywiście ale musiałabym zacząć od jakiś drobnych interakcji. Nie trawię shipu Pepperony. Nie pytajcie dlaczego. Sama nie znam na to odpowiedzi. A zaczęłam od tego shipu, ponieważ chcę abyście wy też mieli wpływ na te opowiadanie ;) 

Do następnej niedzieli!

(974 słowa)

Wrong number -Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz